Mindo: kolibry, motyle, las mglisty, przyroda, atrakcje

Kolibry w Mindo

W kontynentalnej części Ekwadoru, tej bliższej Andom, są dwa duże centra oferujące bardziej aktywną oraz przyrodniczą turystykę. Jedno z nich to Baños de Agua Santa, drugie Mindo. Z pozoru często oferowane atrakcje, jak rafting, tubing, tyrolki są w obu ośrodkach podobne. Jednak Mindo jest mniejsze i tym samym bardziej kameralne, to przede wszystkim obszar lasu mglistego, więc mocno różni się przyrodniczo. Nas przyciągnęły tu przede wszystkim kolibry i motyle.

Miasteczko i lasy mgliste

Mindo to nie tylko miasteczko, to właściwie cała Dolina Mindo. Tak jak Baños jest oknem na Amazonię, tak i Mindo znajduje się w miejscu, gdzie przecinają się dwa ekosystemy. Andyjskie tropiki i dżungla, często też sucha, ale już ukształtowana przez wybrzeże Pacyfiku. Sama dolina więc tworzy unikalny przyrodniczo zakątek lasu mglistego. Dziś oczywiście ten pierwotny las mglisty w dużej mierze jest wymieszany z lasem wtórnym. Do tego dodajmy jeszcze zróżnicowanie wysokości – od 960 metrów do 3440 metrów nad poziomem morza, wulkany (także czynne w niedalekiej okolicy). Sprawia to, że ukształtowało się tu unikalne środowisko przyrodnicze, które jest domem dla dużej ilości gatunków ptaków, ale też płazów czy gadów.

Historia Mindo

Obszar dzisiejszego Mindo (w rdzennych językach używa się czasem słowa Mindu) znajdował się na trakcie handlowym i tutaj różne plemiona dokonywały wymiany towarów. Jednocześnie dzięki występowaniu gujawy, zaistniało tu osadnictwo. Historia ta jednak jest mało poznana,: dopiero w 1861 roku na terenie dzisiejszego Mindo założono pierwszą parafię katolicką w regionie i właściwie wokół tego kościoła rozpoczęła się budowa miasta.

Jednak Mindo jako ośrodek turystyczny tak naprawdę zaistniał dzięki wspaniałej przyrodzie. W latach 90. XX wieku zaczęto tutaj chronić ptaki, co zapoczątkowało przyjazdy turystów zainteresowanych oglądaniem tych zwierząt (birdwatching). Zaczęto tu organizować bożonarodzeniowe liczenie ptaków i w tej kategorii Mindo było uznawane wielokrotnie za najlepsze miejsce na świecie. Świadomość ekologiczna była tu znana dość szybko, i na początku XXI wieku mieszkańcy i ekolodzy prowadzili walkę przeciw budowie ropociągu. Ich działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, ale rozsławiły okolicę.

Od 2018 roku dolina jest częścią rezerwatu Chocó Andino de Pichincha, który znajduje się na liście biorezerwatów UNESCO. Dziś to prężnie działające centrum turystyczne. Jest tu sporo mniejszych hoteli i pensjonatów, agencji turystycznych, sklepów, czy restauracji. Cała potrzebna infrastruktura dla turystyki, wciąż jednak miejscowości udało się zachować małomiasteczkowy klimat. Nie jest to piękne miejsce, jak kolumbijskie kolonialne Salento, tu nie ma takiej historii, acz wizualnie straszy mniej niż niektóre części Baños. Jest też od niego zdecydowanie mniejsze, jest dzięki temu bardziej kameralne.

Atrakcje Mindo

Typowe atrakcje, które są tutaj oferowane, to tubing (pisaliśmy o nim przy okazji Taironaki), rafting, hiking (idzie się ścieżką w dżungli szukając wodospadów), kanioning, jazda na górskich rowerach, czy koniach, ale przede wszystkim wycieczki z przewodnikiem, by oglądać zwierzęta (przede wszystkim szuka się tu ptaków i żab). Natomiast szukanie zwierząt w takich miejscach, nie tylko wymaga kogoś doświadczonego, o czym przekonaliśmy się choćby w Sinharaji, czy nawet w Pacaya Samira, ale także szczęścia. Natomiast taką może nie unikalną, ale raczej topową atrakcją jest oglądanie motyli i kolibrów. I tu zadbano, by turyści byli zadowoleni.

Kolibry

Kolibry można zobaczyć w wielu miejscach Ameryki Południowej. Prawdę mówiąc, nie trzeba specjalnie jechać tutaj, nam udało się je dostrzec w pierwszy dzień w Ekwadorze na jednym z placów w Quito, ale też w kilku miejscach w Peru, wliczając to kanion Colca. Do tego było ich sporo w ptaszarni w Iguazu. Zaś dom do oglądania kolibrów znajduje się także na szlaku w dolinie Cocory. I to ono jest właśnie najbliższe temu, jak to wygląda w Mindo. Bo to ogrody, czy otwarte przestrzenie, do których wabi się dzikie ptaki.

Jest tu kilka miejsc, gdzie można oglądać kolibry, są to raczej zadaszone podesty z widokiem na ogród, trochę tarasy, na które się wchodzi (płaci się bilet) i tam czeka, aż kolibry przylecą. Jest ich sporo, bo oczywiście są one tutaj dokarmiane, w dodatku przez turystów. Kolibry żywią się nektarem kwiatów, który wysysają za pomocą długiego języka. Więc podaje im się tutaj wodę z cukrem na małych nakrętkach, które można postawić na barierce lub trzymać w ręku. Kolibry przylatują i piją tę wodę. Można tym samym obserwować je z bliska. Wiele z nich krąży po okolicy, widać je w drzewach.

Takich miejsc jest kilka, więc przyjeżdżając do Mindo, właściwie wybraliśmy pierwsze z brzegu, gdzie się dało zaparkować. Byliśmy zadowoleni. W środku były dwie osoby z obsługi, jedna zajmowała się sprzedażą biletów, a także kawy, czy innych napojów. Druga osoba pilnowała, by turyści mieli wodę dla kolibrów. No i także, czy nikt nie zachowuje się głupio względem tych ptaków. Nikt nie patrzył na zegarek. Prawda jest taka, że większość ludzi nudzi się tutaj po 15-20 minutach i wychodzi sama. Alternatywą dla ogrodów jest samodzielne szukanie ptaków, czy to na szlaku, czy nawet w mieście lub wycieczki z przewodnikiem. Niektóre hotele łączą funkcję noclegową z ogrodem. Ptaków jest tu sporo, więc wystarczy je delikatnie zachęcić, by przyleciały, a miejscowi wiedzą jak to zrobić.

Motylarnia

Druga atrakcja Mindo to motylarnia (Mariposario lub Mariposas de Mindo). To już jest zdecydowanie bardziej zorganizowane centrum, gdzie przyjeżdża się oglądać tutejsze motyle. Przed wejściem znajduje się spory parking, następnie wchodzi się do budynku, gdzie jest sklep i restauracja, tam też kupuje się bilety. Jest tu sporo pamiątek (także produktów z motyli, zwłaszcza tych, które padły, bo to tak naprawdę farma jest), trochę tabliczek informacyjnych. Dalej po krótkim przeszkoleniu jak się zachowywać, można wejść na teren ogrodu, gdzie latają motyle. Całość jest tu zakryta siatką, bo to nie kolibry, które wyczaiły, że tu jest jedzenie. Po pierwsze, motyle by się rozpierzchły po okolicy, a po drugie, w takiej ilości ściągnęłyby choćby ptaki, które by je wyjadły.

O ile obserwowanie kolibrów jest bardziej statyczne, bo one same przylatują do wody i człowieka, tutaj chodzi się po terenie i można oglądać różne gatunki motyli. Trzeba przyznać, że to kolejne bardzo przyjemne miejsce i można zobaczyć faktycznie sporo osobników. Bilety i godziny otwarcia są ustalone, można je sprawdzić przez internet. Natomiast jedna dodatkowa uwaga praktyczna: tu warto zadbać o to, by nie być wysmarowanym repelentami, bo motyle to odczują.

Inne atrakcje Mindo

Prawdę mówiąc, gdyby nie pogoda, pewnie spróbowalibyśmy jeszcze jakiegoś krótkiego hikingu, bo okolica naprawdę jest ku temu zachęcająca. Niestety pogoda w lesie mglistym bywa różna i akurat tego dnia padało. Tu typowe spacery to trasy do któregoś z pobliskich wodospadów, można też przejść cały szlak wodospadów. Można się posiłkować tarabitą, czyli specyficzną kolejką linową.

Z innych atrakcji warto pamiętać, że okolice Mindo słyną z uprawy kakao i produkcji czekolady. Więc jedna z tutejszych czekoladziarni – El Quetzal de Mindo – oferuje zwiedzanie ukazujące kulisy produkcji czekolady. Widzieliśmy podobne atrakcje w meksykańskim Uxmal i włoskiej Normie, więc sobie je odpuściliśmy.

Zwiedzanie Mindo

My dotarliśmy do Mindo samochodem, natomiast jest ono dobrze skomunikowane z Quito. Autobusy odjeżdżają tu z terminalu północnego La Ofelia. Przejazd trwa około 2-3 godzin. Do Mindo przyjeżdża się dla przyrody i w poszukiwaniu adrenaliny, samo miasteczko nie jest ani duże, ani niespecjalnie jest gdzie tu pójść, by coś zobaczyć. My przyjechaliśmy tu w dość konkretnym celu, natomiast śmiało można spędzić tu parę dni, delektując się atrakcjami czy szlakami po lesie mglistym.

  • Na wyprawę do Mindo warto poświęcić co najmniej jeden dzień.
  • Najłatwiej dotrzeć z Quito.
  • W przypadku samodzielnego przejazdu samochód można wynająć tutaj.
  • Wycieczek można szukać w agencjach lub na GetYourGuide.
  • Jeśli spodobał Ci się wpis śledź nas na Facebooku, podziel się wpisem lub zapisz do newslettera.
Ekwador
MindoSan Cristobal
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły