Wodospad Iguazú (Iguaçu, Iguazu), „Misja” i cud natury

Wodospad Iguazú

Na granicy Brazylii i Argentyny znajduje się jeden z największych wodospadów świata – Wodospad Iguazu (hiszp. Cataratas del Iguazú, port. Cataratas do Iguaçu). To miejsce, które robi niesamowite wrażenie. Gdy żona prezydenta Stanów Zjednoczonych Franklina Delano Roosvelta, Eleonor Roosvelt zobaczyła na własne oczy ten wodospad, podobno powiedziała tylko „moja biedna Niagara”. Iguazu to nie tylko wspaniałe miejsce, ale także lokacja filmowa. By w pełni móc zobaczyć ten wodospad, należy go oglądać z obu stron. W tym wypadku nawet dumni ze swojego kraju Brazylijczycy często potwierdzają, że ta argentyńska strona robi zdecydowanie większe wrażenie.

Ostronos w Iguazu
Ostronos rudy, czyli koati (Nasua nasua)

Fenomen Iguazu

Widowiskowy zespół wodospadów Cataratas do Iguaçu położony na granicy Brazylii (20% wodospadu na swoim terytorium) i Argentyny (80% wodospadu u siebie). Dokładniej na rzece Iguaçu, która jest lewym dopływem Parany. Nazwa w języku guarani brzmi Yguasu i oznacza wielką wodę. Wodospady te znajdują się przed ujściem Iguaçu do Parany, na skraju płaskowyżu Planalto Meridional. Obszar został uformowany w wyniku gigantycznej erupcji wulkanu, która miała miejsce jakieś 130 milionów lat temu, a dziś jest tutaj twarde bazaltowe podłoże, po którym płynie Iguaçu. Naukowcy rozważali też teorię o procesach tektonicznych związanych z rozstawaniem się kontynentów Afryki i Ameryki Południowej. Wówczas również mógł powstać ten uskok, byłby jednaj o jakieś 70 milionów lat starszy.

Wodospad Iguazú (strona argentyńska)
Wodospad Iguazú (strona argentyńska)

Indiańskie legendy o powstaniu Iguazu

Indianie Guarani (należą oni do grupy Tupi), rdzenni mieszkańcy tej okolicy mają oczywiście swoją własną historię. Według nich, pewne bóstwo miało poślubić piękną kobietę o imieniu Naipí. Ona miała jednak innego wybranka serca: Tarobá, dzielnego wojownika. I jak to w takich opowieściach bywa, uciekła wraz z kochankiem w canoe. Niedoszły boski małżonek wpadł w gniew i rozdzielił rzekę na dwoje, tworząc wodospad, w który wpadli uciekinierzy i zostali skazani na spadanie w nieskończoność siedząc w czółnie. Do dziś wersji tej historii zachowało się kilka. Czasem imiona bohaterów brzmią Naipu i Toroba. W jednej z wersji dziewczyna miała być oddana w ofierze bóstwu M’boi (olbrzymiemu wężowi), tam też na koniec Naipu została zamieniona w skałę, a Toroba w palmę. Zaś wersja bardziej szczęśliwa dla kochanków mówi o tym, że Naipu utraciła wzrok, Toroba zaś wznosił modły do bogów, zaś pierwszą rzeczą, którą zobaczyła dziewczyna, był właśnie ta niesamowita katarakta.

Gardziel Diabła (Iguazu, Argentyna)
Gardziel Diabła (Iguazu, Argentyna)

Odkrycie wodospadu Iguazu

Dla Europejczyków wodospad odkrył hiszpański konkwistador Álvar Núñez Cabeza de Vaca w 1541 roku. Tutaj zresztą przebiegał spór o wpływy terytorialne Portugalii i Hiszpanii. Został on zarysowany w niezapomnianym filmie Rolanda Joffé z 1986 roku – „Misja”. Do samego filmu jeszcze wrócimy. Natomiast Iguazu znajduje się nie tylko w dwóch krajach, ale również w dwóch parkach narodowych. Ze strony brazylijskiej jest to Parque Nacional do Iguaçu, który wraz z argentyńskim Parque Nacional Iguazú zostały wpisane w połowie lat 80. na listę UNESCO.

Wodospad Iguaçu, czy raczej kompleks wodospadów, ma długość 2 kilometrów i składa się z niemal 300-stu progów skalnych. Tworzą się w ten sposób bajeczne kaskady, którymi średnio przepływa 1 756 metrów sześcienny wody na sekundę! Ryk spadającej wody słychać z odległości 20-stu kilometrów. Największa z kaskad to Diabla Gardziel (lub Diabelska Gardziel), po hiszpańsku Garganta del Diablo. Woda spada tutaj z wysokości 82 metrów i podobnej szerokości. Tędy przechodzi granica Brazylii z Argentyną.

Diabelska gardziel
Diabelska gardziel

Strona brazylijska (Iguaçu)

Podziwianie wodospadu Iguaçu wiąże się z przejściem niedługiej trasy, która jest nieustannie zraszana przez niesioną wiatrem wodę. Ludzi jest tutaj naprawdę wielu, w tym wycieczki, co utrudnia dotarcie do tarasów i mostków widokowych. Widok takiej niesłychanej naturalnej formacji wynagradza wszystko! Tarasy są tutaj sprytnie zaaranżowane: wodospad można podziwiać bardziej z góry lub niemal z poziomu kotła. Dużą atrakcją jest możliwość przejścia drewnianym pomostem i obejrzenia wodospadu z różnych stron.

Szlak po stronie argentyńskiej (Iguazu)
Szlak po stronie argentyńskiej (Iguazu)

Po przejściu przez kasę biletową zostajemy obszukani przez lokalnych ochroniarzy. Są nimi ostronosy rude (Nasua nasua), zwane też koati. Niech Was nie zwiedzie jego pluszowe physis. Ten pokrewny szopom zwierzak jest drapieżnikiem o naprawdę mocnych szczękach i ostrych zębach. Potrafi pogryźć za batonik lub kanapkę! Będziemy mogli go zobaczyć po stronie argentyńskiej. Blisko wodospadu do robienia zdjęć używaliśmy kamery GoPRO ze względu na jej wodoodporną obudowę. Tutaj naprawdę było mokro. W spadającą wodę można wpatrywać się naprawdę długo, jest w niej coś hipnotyzującego!

Diabelska gardziel (Iguazu)
Diabelska gardziel

Ułatwienia i dodatkowe atrakcje

Strona brazylijska jest dość dobrze zorganizowana i zdecydowanie bardziej turystyczna. Po przejściu przez bramę kierujemy się do autobusów, które przewożą nas bliżej wodospadu. Są trzy przystanki. Pierwszy na którym wysiadają ci, którzy chcą skorzystać z dodatkowo płatnej atrakcji, czyli oglądania wodospadu z poziomu wody na pokładzie pontonu. Drugi to miejsce, gdzie zaczyna się właściwy szlak. Trasa długa nie jest, niezbyt wymagająca, ale jest tu trochę schodów do pokonania. Trzeci zaś to albo przystanek powrotny albo ten dla leniwych lub osób mających problemy z poruszaniem się. Tu znajduje się winda, którą można zjechać na dolny poziom i zobaczyć najważniejszą cześć.

Największy problem strony brazylijskiej to ilość ludzi, którzy znajdują się na szlaku, nie rozchodzą się, przez co czasem trzeba czekać i to trwa. Oprócz windy są tu także schody, gdy próbowaliśmy się do nich dopchać (idąc z dołu), musieliśmy przeciskać się przez kolejkę turystów czekających na windę. Po minięciu wejścia do windy dalej już było przyjemnie i luźno.

Park Narodowy Iguazú
Park Narodowy Iguazú

Jeśli chodzi o łodzie czy rafting, można z nich też skorzystać ze strony argentyńskiej, ale zauważyliśmy, że po brazylijskiej jakby było tego więcej. Można wykupić sobie rejs łodzią motorową do kotła wodospadu, tak blisko spadającej wody, jak się tylko da. Albo co fajniejsze – rafting. Niestety taki spływ działa do pewnej godziny i ponieważ wcześniej tego nie widzieliśmy i zbytnio gonił nas czas, to przegapiliśmy tę atrakcję. Szkoda, może kiedyś. Poza raftingiem można tu też wynająć przejażdżkę (mini safari) po dżungli lub załapać się na lot helikopterem.

Wodospad Iguazu - Argentyna
Wodospad Iguazu – Argentyna

Strona argentyńska (Iguazú)

Zgadzamy się z tymi Brazylijczykami, którzy twierdzą, że strona argentyńska robi większe wrażenie. Przypomnijmy, że Argentyna ma prawie 80% powierzchni wodospadów i właśnie z powodu wielkości zwiedzanie terenu parku jest bardziej urozmaicone, a turyści są bardziej rozproszeni. I jest i po prostu mniej, zwłaszcza jeśli chodzi o wycieczki. Owszem, przy Diabelskiej Gardzieli spotkamy wiele osób, ale potem szlaki są dłuższe, dziksze i ludzie tak nie przeszkadzają.

Widoki ze strony argentyńskiej (Iguazu)
Widoki ze strony argentyńskiej

Pierwsza ciekawa rzecz to przejazd kolejką turystyczną. Pełni ona rolę podobną jak autobus po stronie brazylijskiej. Tu mamy jednak tylko dwa istotne przystanki: pierwszy to szlaki, drugi Gardziel. W tym wypadku warto zacząć od tego drugiego (i ostatniego), a potem przejechać się do pierwszego. My podczas jazdy zostaliśmy zagadnięci przez kilku młodych Argentyńczyków, którzy poczęstowali nas yerbą. Ten krótki wypad do Argentyny sprawił, że chętnie tam kiedyś wrócimy, ludzie sprawiali wrażenie bardziej otwartych i gościnnych niż Brazylijczycy.

Po wyjściu z pociągu czekały na nas ostronosy. Zawsze głodne, zawsze stadem.

Diabelska gardziel (Iguazu)
Diabelska gardziel

Gardziel Diabła

Największa z kaskad to Diabelska Gardziel, po hiszpańsku Garganta del Diablo. Wodospad ma wysokość 82 metry i podobną szerokość. Tędy przechodzi granica Brazylii z Argentyną, ale to też wspaniały punkt obserwacyjny. Droga do Gardzieli Diabła wiodła drewnianymi pomostami zamocowanymi tuż nad poziomem szeroko rozlanych wód rzeki Iguazu. Nie było tutaj zbyt wielu ludzi, więc spacer był dużo spokojniejszy, można było nacieszyć się oszałamiającym krajobrazem. Gardziel oczywiście robi olbrzymie wrażenie. Zaś do przejścia mamy kilka szlaków – krótki Circuito Superior, dłuższy Circuito Inferior (normalnie jego częścią jest prom, którym przepływamy na wyspę i oglądamy wodospad z innej strony, niestety promy były w naszym przypadku chwilowo zamknięte) oraz Macuco, czyli prowadzący przez las deszczowy.

Iguazú
Iguazú

Park narodowy Iguazu w Argentynie jest duży, naprawdę można dobrze pochodzić i cieszyć się przepiękną przyrodą. Urzekają nie tylko wielkie wodospady, ale także wiele mniejszych, do tego dochodzi las deszczowy i całkiem sporo różnych zwierząt. Pomijając oczywiście ostronosy, jest dużo ptaków, trochę żółwi, małp i kajmanów. Oprócz tego pająki i piękne motyle, które chętnie siadały na ludziach. Przyciągał je pot – chętnie pobierały sól ze spoconych dłoni. Zwiedzający podawali sobie motyle z ręki do ręki, a na koniec trafiały do dzieci. Są także boleśnie kąsające mrówki. Trzeba na nie uważać. Żeńska część naszej wyprawy postanowiła napełnić butelkę wodą z poidełka. Nie zwróciła uwagi, że wokół chodziło dużo czarnych mrówek. Po chwili były na stopach, na nogach, nawet pod ubraniem. I tak przez kilka godzin sypała mrówkami.

Alternatywna forma zwiedzania wodospadu
Alternatywna forma zwiedzania wodospadu

Uwaga na dzikie zwierzęta

Wracając jednak do ostronosów, tych jest dużo po obu stronach wodospadu i żebrzą u turystów. Wbrew nazwie, te szpiczaste nochale wcale nie są ostre. Są ruchliwe i raczej miękkie, ale to nie znaczy, że zwierzęta te są całkowicie bezpieczne. Tablice ostrzegawcze przed nimi są po obu stronach parku. Nie tylko napisy, ale też zdjęcia, co potrafią zrobić. Widzieliśmy z jaką siłą zatrzaskuje się zębata paszcza na woreczku z prowiantem i uwierzcie, nie chcielibyście, by była to Wasza ręka.

Wodospad Iguazú
Wodospad Iguazú

O tym, że kajman może być niebezpieczny chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Ale tu występuje jeszcze jedno zwierzę, którego akurat nie dane było nam uświadczyć i raczej unika miejsc pełnych ludzi, acz czasem zdarza mu się pojawić na szlaku. To jaguar. Szanse na spotkanie go są niewielkie, ale jednocześnie są znaki i opisy, które mówią jak się zachować. Jest nawet krótki poradnik, co zrobić gdyby przypadkiem się go zobaczyło, warto go przyswoić, bo jest dobry także w przypadku spotkania wielu innych drapieżników:

Wodospady Iguaçu - widok ze strony brazylijskiej
Wodospady Iguaçu – widok ze strony brazylijskiej


– nie biec! Ucieczka uruchomi tryb polowania
– nie kucać! Będziesz wyglądał w sam raz na jeden kęs
– nie zbliżać się, by zrobić zdjęcie! Lepiej kupić teleobiektyw
– nie karmić! Bo oprócz ręki, zje i resztę
– można obserwować, ale z dystansu
– należy trzymać się w grupie.

Iguaçu
Iguaçu

Muzeum po stronie brazylijskiej

W części argentyńskiej mamy też więcej miejsc z jedzeniem oraz małe muzeum. W nim zobaczyliśmy eksponaty związane z kulturą Guarani i eksploracją wodospadów, oraz oczywiście biotopem. Naszą uwagę przykuło czółno, dobrze nam znane z filmu „Misja”. Guarani nadal żyją w tej części Brazylii i Argentyny, a także w pobliskim Paragwaju i dalszej Boliwii. Warto wspomnieć, że to oni jako pierwsi zaczęli używać yerba mate.

Iguaçu
Iguaçu

Wodospad Guairá (nieistniejący)

Warto dodać, że w pobliżu, przy granicy Brazylii i Paragwaju, istniał jeszcze większy wodospad Guairá, którego średni przepływ wody był największy na świecie i wynosił 13 309 metrów sześciennych na sekundę. To prawie osiem razy więcej niż w Iguaçu! Szum spadającej wody niósł się na odległość 32 kilometrów. Aż do 1982 roku wodospad Guairá był dużą atrakcją turystyczną. W 1982 roku zbudowano zaporę na rzece Parana – wówczas największą na świecie, dziś prześciga ją tylko Zapora Trzech Przełomów. Poziom wody został wyrównany, progi zalane, zaś przepływ wody wykorzystano do wytwarzania prądu w elektrowni wodnej.

„Misja” i wodospad Iguazu
„Misja” i wodospad Iguazu

Iguazu i „Misja”

Co ważne – na rzece i wodospadach Iguaçu i na rzece Paraná po stronie brazylijskiej, argentyńskiej i najmniej paragwajskiej, kręcono film Roland Joffé „Misja”: z 1983 roku z poruszającą muzyką Ennio Morriconiego. Film opowiada o misji jezuitów w XVII wieku na terenach zamieszkanych przez Guarani. Nawracając plemię na wiarę katolicką, chcieli ich uchronić tym samym przed łowcami niewolników. Tu warto pamiętać, że misje jezuickie nawracały Indian na katolicyzm, ale jednocześnie nie poddawano ich europeizacji, wręcz przeciwnie: zachęcano ich do zachowywania własnych tradycji. Jednocześnie w tle rozgrywa się spór polityczny między Portugalią i Hiszpanią o wpływy na tym obszarze, a także o status Indian i ich ziem.

Trasa po stronie brazylijskiej
Trasa po stronie brazylijskiej

Wiele scen w filmie „Misja” była kręcona na wodospadach w Argentynie. Możemy je zobaczyć jako tło w czołówce filmu. Gardziel Diabła jest także w scenach z obroną misji u Indian Guarani, gdzie z krawędzi spada canoe wojowników. Co ważniejsze, tutaj lokacja ta gra samą siebie.

Iguaçu
Iguaçu
„Moonraker”, czyli James przed wodospadem Iguazu
„Moonraker”, czyli James przed wodospadem Iguazu

Iguazu i „Moonraker” (James Bond, 007)

Wodospad Iguazu oraz rzeki Iguazu i Parana znalazły się także w filmie „Moonraker”.Pościg łodziami motorowymi odbywa się na wodach tych rzek, zresztą baczny widz zauważy, że wciąż płyną tą samą drogą. Wreszcie do Gardzieli Diabła wpada motorówka z Buźką na pokładzie. Jak wiemy, ten szczęśliwie przeżył. James Bond jak zwykle miał dodatkowy gadżet, który pozwolił mu przelecieć nad wodospadem. Plenery związane z pościgiem na wodzie nagrywano najpierw w Manaus (Amazonka), potem na rzece Parana (warto pamiętać, że to było jeszcze przed budową tamy), a dopiero na koniec mamy rzekę i wodospad Iguazu. A żeby było ciekawiej, te piramidy w dżungli, które widzimy w filmie, to gwatemalski Tikal. Ujęcia z rzeki oczywiście trudno odnaleźć przez zmieniającą się roślinność. W Gardzieli Diabła widać, że podczas kręcenia filmu było więcej wody.

„Moonraker”, czyli James Bond przelatujący nad wodospadem Iguazu
„Moonraker”, czyli James Bond przelatujący nad wodospadem Iguazu
Iguaçu
Iguaçu

Iguazu i Indiana Jones

Kolejna wielka produkcja wykorzystująca te wodospady to „Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki”. Akcja filmu dzieje się w Amazonii, bohaterowie wyruszają z peruwiańskiego Iquitos w kierunku wybrzeża, ale filmowcy tam nie dotarli. Zdjęcia na rzece kręcono właśnie w Iguazu, choć w montażu zmieniono trochę kolejność. Indiana Jones i jego ekipa przepływają przez trzy katarakty (czwartą widać w tle), w tym Gardziel Diabła, która w filmie stanowi ostatnią przeprawę. Gdyby naprawdę tak spływać wodospadem w dół, byłaby pierwszą do pokonania. Ale fakt, jest największa, a emocje w kinie trzeba stopniować, więc zwyczajnie to zamieniono. Wynika to także z tego, że samego Spielberga tu nie było. Pojawiła się tu jedynie druga ekipa, a większość zdjęć i tak nagrano w studiu a następnie zmontowano cyfrowo.

Wodospad Iguazú
Wodospad Iguazú
„Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki” oraz wodospad Iguazu
„Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki” oraz wodospad Iguazu

Iguazu i inne filmy

Wodospad pojawił się także w marvelowskiej „Czarnej panterze”. Tam jednak zdjęcia zostały komputerowo poprawione i pełni tylko rolę tła w fikcyjnym afrykańskim państwie Wakanda. Noszą nazwę Warrior Falls. Iguazu widać też w filmie „Miami Vice” Michaela Manna. Też są tylko i wyłącznie dekoracją. Przy nich znajduje się willa bossa narkotykowego Montoyi. Doskonale widać tu Diabelską Gardziel, a całość udaje Paragwaj.

Park Ptaków
Park Ptaków

Park Ptaków w Foz do Iguaçu

Blisko wejścia do brazylijskiego parku narodowego, w odległości którą dość łatwo pokonać pieszo, znajduje się jeszcze jedna atrakcja. Parque das Aves, czyli Ogród ptaków. Jest to rodzaj ogrodu zoologicznego, w którym opieką otacza się ptaki z atlantyckiego lasu deszczowego. Park narodowy Iguaçu jest częścią tego niesłychanie ważnego, ale i bardzo zagrożonego obszaru leśnego. Słowo opieka jest tu dość istotne, bowiem w Parque das Aves znajdują schronienie ptaki zagrożone utratą siedlisk, a także ptaki odzyskane z niewoli: przemytu, czy nielegalnego posiadania. Stąd poza lokalnym ptactwem można tu czasem zobaczyć choćby afrykańskie papugi żako.

Monstera
Monstera

Parque das Aves powstawał od końca 1993 roku jako rezultat wieloletniej pasji małżeństwa Anna-Sophie Helene i Dennisa Croukamp. W listopadzie 1993 roku kupili oni 16-sto hektarową działkę zaraz przy Parku Narodowego Iguaçu i rozpoczęli budowę. Co ważne, postanowili na tej działce nie ścinać żadnego drzewa, ale każde z nich włączyć w tworzone woliery i wybiegi. Pierwszy opierzony mieszkaniec, odzyskany z niewoli, przeprowadził się tutaj w 1994 roku, tym samym rozpoczynając działalność ośrodka.

Tukan toko / Tukan wielki (Ramphastos toco)
Tukan toko / Tukan wielki (Ramphastos toco)

Zwiedzanie Parku Ptaków

Droga zwiedzania w Parku Ptaków wygląda właśnie na taki fragment lasu deszczowego, dzięki czemu mamy relaks i naukę w jednym. Obecnie w Parque das Aves znajduje się ponad 1300 osobników z ponad 130 gatunków ptaków atlantyckiego lasu deszczowego. Około połowy z nich pochodzi z przemytu, nielegalnej hodowli i odzysku od nieodpowiedzialnych właścicieli. Ze względu na stan niektórych nie da się ich łatwo zwrócić naturze. Tu mają dobrą opiekę i warunki choć trochę udające te naturalne. Bardzo lubimy tego rodzaju miejsca, w którym możemy zapoznać się fauną i florą danego obszaru. Jest to bardzo pouczające, a widząc tak fajnie zrealizowany ogród ptaków, tym bardziej nam się podoba.

Park Ptaków
Park Ptaków

Ptaków jest tu mnóstwo, choćby tukany toko, te najbardziej kojarzone. Inny z rodziny tukanów, jakiego zobaczyliśmy, to arasari czarnogłowy. Brzydszy kuzyn. Mogliśmy też próbować zrobić zdjęcia kolibrom, te nie dość, że małe, ukryte w kwiatach to jeszcze szybko się ruszają. W Parque das Aves są nie tylko ptaki, ale również kilka gadów znalazło tutaj mieszkanko. Jest także motylarnia. No i papugi. Nie może też braknąć ar, w tym można zobaczyć arę błękitnoskrzydłą, zielonoskrzydłą, araraunę i arę modrą. W Parqe das Aves była duża woliera, w której ary latały swobodnie i można było pośród nich spacerować Szczególne wrażenie robiły niskie przeloty grupy tych pięknych ptaków! Na koniec z arami można było zrobić sobie zdjęcie, oczywiście stojąc pod drzewem na którym siedzą.

Ara araruna
Ara araruna (Ara ararauna)

Jak dotrzeć i poruszać się w okolicy Iguazu

Od strony brazylijskiej dobrą bazą wypadową jest miejscowość Foz do Iguaçu. Są dwa sposoby dostania się do niej z Rio de Janeiro: albo autobusem, ale jest to długa podróż albo samolotem. My skorzystaliśmy z tej drugiej opcji. Lotnisko znajduje się stosunkowo blisko Parku Narodowego i to jest problem, gdyż jest dalej od miasta. Zostaje nam transport lokalny, czyli autobusy albo taksówki. W teorii Uber, w praktyce licząc na niego mocno się zawiedliśmy. Bez problemu działa w samym Foz, ale okolice lotniska lub jeszcze bardziej parku nie są lubiane przez kierowców, więc ich tutaj nie ma za wielu.

Iguaçu
Iguaçu

Mając więcej czasu w Foz można przejść przez most na rzece Parana i zobaczyć Paragwaj, a dokładniej Ciudad del Este. Główna alejka za mostem jest dość mocno turystyczna i żyje z tego, że ludzie przechodzą na drugą stronę. Druga popularna miejscówka to monument na granicy Paragwaju, Argentyny i Brazylii, w miejscu gdzie Iguazu łączy się z Paraną. Analogiczne atrakcje są po stronie argentyńskiej i paragwajskiej. Trzeci to tama, ale tam już trzeba dojechać. Po stronie argentyńskiej znajduje się miejscowość Puerto Iguazú, acz przejście graniczne pozwala właściwie pominąć to miasteczko i pojechać wprost do rezerwatu. Natomiast mając więcej czasu w Argentynie można spróbować wybrać się do pozostałości po dawnych jezuickich misjach, jak choćby San Ignacio Mini.

Ara zielonoskrzydła (Ara chloropterus)
Ara zielonoskrzydła (Ara chloropterus)

Zwiedzanie wodospadu Iguazu

Na zwiedzanie części argentyńskiej potrzeba 5 do 7 godzin (ten czas może się jeszcze wydłużyć, gdy otwarta będzie cała trasa). Jak doliczy się dojazd to właściwie prawie całodniowa wyprawa. Owszem, jeśli ktoś chce zobaczyć tylko Diabelską Gardziel to może ten czas skrócić. Z Foz do Iguaçu kursuje tu autobus do Puerto Iguazú i tam można się przesiąść, ale również można wynająć kierowcę w agencji lub taksówkarza. W przypadku autobusu należy liczyć się z tym, ze trzeba wysiąść na granicy i zabrać się kolejnym tej samej linii.

Cześć brazylijska powinna zająć nam 2 do 3 godzin. Idealnie można ją połączyć z Parkiem Ptaków (od niego warto zacząć, bo potem przyjeżdżają wycieczki i robi się tłoczno). Tu też spokojnie można rozważyć rafting. Znów jednak trzeba brać poprawkę na dojazd. Warto odwiedzić strony parków (argetnyński, brazylijski) w celu weryfikacji godzin otwarcia, cen biletów, względnie sprawdzenia dodatkowych atrakcji. Przez pewien czas w obu parkach działała zniżka na wejście do tego samego parku następnego dnia (bilet był 50%), można też było zwiedzać park w nocy.

Iguaçu
Iguaçu

Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.

Szlak argentyński
Wodospad Iguazu
Szlak brazylijski
Wodospad Iguazu
Szlak filmowy
Wodospad Iguazu
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły