Na południowym i zachodnim wybrzeżu Sri Lanki, można natknąć się na tak zwane wylęgarnie żółwi morskich. My zatrzymaliśmy się w jednej, w miejscowości Kosgoda. To dość specyficzne miejsce, z jednej strony zarabiające na turystach, z drugiej zajmujące się ochroną tych gadów. Wylęgarnie żółwi (turtle hatchery) występują w kilku miejscach na Cejlonie, ale to właśnie te w Kosgodzie uznawane są za najsłynniejsze, także ze względu na plaże, gdzie żółwie składają jaja.
Małe żółwiki czekające na wypuszczenie do oceanu (Kosgoda)
Wylęgarnia żółwi w Kosgoda
Ocean Indyjski jest domem dla żółwi morskich: karetta, zielonego i oliwkowego. Rzadziej na Sri Lance gniazdują także żółw szylkretowy i skórzasty. Na skutek bezmyślności człowieka są one zagrożone wymarciem. Na szczęście ich los nie jest obojętny ludziom. Różne źródła podają, że najlepszy okres do odwiedzenia tych miejsc to październik – kwiecień lub kwiecień – czerwiec. My byliśmy w listopadzie, żółwiki były. Okres między złożeniem jaj a wykluciem się małych żółwi to około 45-60 dni.
żółwik w basenie
Żółwie gniazdują na południowo-zachodnim wybrzeżu Cejlonu. W okolicach miejscowości Kosgoda znajduje się kilka ośrodków dla żółwi. Przejeżdżając mija się kolejne, tu jest ich naprawdę sporo. Można wybierać, zatrzymać się i wejść. Wylęgarnie zajmują się ratowaniem chorych i okaleczonych żółwi: niekiedy gad połknie foliową torbę myląc go z ulubioną meduzą albo wplącze się w sieci rybackie. Zbierane są także jaja, by młode mogły się wykluć z dala od zagrożeń i by oszczędzić im biegu z przeszkodami przez plażę. Takie aktywne działania na rzecz ochrony populacji.
Żółwie jaja w piasku (Wylęgarnia w Kosgoda)
Kosgoda: Aspekt turystyczny
Przy okazji do takiego ośrodka mogą przyjechać turyści. Nie tyle, by dowiedzieć się czegoś o żółwiach i samym ośrodku, ale raczej by zostawić pieniądze na dalsze działania, plus zrobić sobie jakieś zdjęcia. Cel szczytny, my jednak byliśmy mocno rozczarowani jakością oprowadzania po ośrodku. Przewodnik właściwie tylko pokazywał żółwie jakie mają w kolekcji i niewiele więcej potrafił powiedzieć. Bardziej przypominało to oprowadzanie po zoo i pilnowanie, byśmy nie zrobili krzywdy zwierzętom czy ich nie zabrali. Tym niemniej ciekawie było takie miejsce zobaczyć, skoro jest po drodze. Bardziej po to by poznać i zrozumieć jak wygląda ochrona zwierząt na Sri Lance i z czym się to wiąże.
Jeden z żółwi trzymany w wylęgarnii
Kosgoda: Aspekt ochronny
Grupa takich ośrodków-ochronek dla żółwia działa od 1988 roku, a jest wspierana przez Lankijskie Towarzystwo Ochrony Dzikiej Przyrody (Wildlife Protection Society of Sri Lanka). Swoim działaniem przypomina sierocińce dla słoni, ale zdaje się, że budzi mniej kontrowersji, niekoniecznie słusznie. Część żółwi faktycznie trzyma się tu dla turystów, by pokazywać jak się rozwijają. Przypomina to zaimprowizowane oceanarium, czy coś w tym rodzaju. No ale prawda jest taka, że jakoś na tych ośrodkach trzeba zarabiać. Odwiedzający nie zatrzymają się tu, jeśli nie będzie żółwi. Szkoda tylko, że te baseny dość często są małe, dotyczy to zwłaszcza większych zwierząt. Coś niestety trzeba ludziom pokazać.
Dlatego też jaja są wybierane i zakopywane w miejscach, gdzie są bezpieczne. Strażnicy patrolują plażę i szukają samic. Pilnują, by nikt im nie przeszkadzał, a gdy po zakopaniu jaj żółwice wracają do wody, rozpoczyna się relokacja. Dodatkowo jeśli rybak znajdzie żółwie jaja i przyniesie je do wylęgarni, także zostanie za to nagrodzony pieniężnie. To ten pozytywny charakter.
Wszystkie zakopane jaja są starannie opisane
Żółwie w wylęgarni
Młode żółwiki (pieszczotliwie nazywane przez terrorystów „kapslami”) przez pewien czas są trzymane w wylęgarni. Pozwala to przetrwać większości z nich pierwszy okres ich życia, kiedy są narażone na to, że nim trafią do wody, zostaną zjedzone przez ptaki. Żółwiki są wypuszczane do wody, gdy już trochę podrosną i gdy wykluwają się kolejne. Swoją drogą na Sri Lance są też miejsca, gdzie żółwie się wykluwają bez ingerencji człowieka. Ciężko je zobaczyć, ale nie jest to niemożliwe. Zawsze znajdzie się jakiś przewodnik lub rybak, który wie, gdzie szukać takich miejsc. Myśmy jednak tym razem nie szukali czegoś takiego, bo widzieliśmy to w Omanie.
W wylęgarni można zobaczyć zarówno ogrodzone siatką części z piaskiem, gdzie są zakopane żółwie jaja, wraz z podpisami (co to i kiedy zostało złożone), baseniki z małymi żółwikami, a także baseniki z większymi okazami pokazowymi. U nas część edukacyjną w teorii miał robić przewodnik, ale… niewiele z tego wyszło.
Wylęgarnia żółwi w Kosgoda
Trudno nam nie porównywać wylęgarni z omańskim Ras Al Jinz. To właśnie tam wylądowaliśmy na plaży i oglądaliśmy żółwicę składającą jaja i młodego żółwika zmierzającego do wody. W Omanie ingerencja w naturalny cykl była zdecydowanie mniejsza, ochrona bardziej naturalna (przez to też pewnie więcej żółwi ginęło, choć ogólnie populacja wzrosła), zaś kwestie edukacyjne bardzo dobrze przemyślane. Tu jest dokładnie na odwrót. Choć nie jest to szczęśliwie podejście do żółwi, które widzieliśmy na Samoa. Owszem na Sri Lance można mieć wątpliwości, co do tego typu ośrodków, ale działają i zwracają naturze wiele małych żółwiczków. Więcej, niż samodzielnie dotarłoby do wody z plaży. Natomiast sam ośrodek, który zwiedziliśmy, wyglądał zwyczajnie biednie i zacofanie. Podobnie jak z Pinnawalą warto zastanowić się, czy chce się tu przyjeżdżać i co chce się zobaczyć. Bo można dostrzec różne rzeczy.
Jeśli spodobał Ci się wpis polub nas na Facebooku.
Naszym najważniejszym celem na Okinawie była miejscowość Motubu, w której znajduje się oceanarium – Churaumi Aquarium i teren powystawowy z EXPO z 1975 roku. Oceanarium to jeden z największych obiektów tego typu na świecie. Jego główną atrakcją są rekiny wielorybie (Rhincodon typus), największe żyjące ryby na świecie.
Ogrody w Churaumi
Atrakcje Motubu
Samo Motubu to przede wszystkim miejscowość turystyczna. Są hotele, oceanarium i niewiele więcej. Rozminęliśmy się o kilka dni z sezonem na oglądanie wielorybów przepływających w okolicy. Z Motubu są organizowane takie wycieczki, warto to zweryfikować wcześniej. My się rozminęliśmy lekko z sezonem. W teorii zbliżał się ku końcowi, w praktyce były zerowe szanse na zobaczenie wielorybów, bo już zakończyły wędrówkę przez tę okolicę. Udało się je dopiero zobaczyć w Husavik. Trochę dalej od oceanarium znajdują się ruiny zamku plus jeszcze plaże przy niektórych hotelach i na tym lista miejsc do zobaczenia się kończy. Można jeszcze dodać groby, ale to okinawski standard.
Klasyczna zabudowa, skansen w Churuami
W hotelu zwróciliśmy uwagę na wielostronicową broszurę, w której są wymienione zagrożenia czyhające na wyspie: udar słoneczny, tsunami, tajfun, komary, parzące dotkliwie meduzy oraz śmiercionośne żmije habu. Mianem habu określa się kilka gatunków, ale istotny jest jeden, endemiczny: trwożnicahabu (łac. Protobothrops flavoviridis, dawniej Trimeresurus flavoviridis), to żmije z podrodziny węży grzechotnikowatych. Niebezpieczne, ale przy tym na Okinawie ich jad wykorzystuje się do produkcji lokalnego trunku alkoholowego nazwanego awamori. W broszurze są wymienione telefony i co trzeba robić w przypadku ukąszenia przez habu, jak również mocno ostrzegali przed dotykaniem nieznanych zwierząt morskich. Wygląda na idealne miejsce na odpoczynek.
Ogrody i skansen
Akwarium Churaumi na Okinawie
Okinawa Churaumi Aquarium to najsłynniejsze japońskie oceanarium, przez długi czas szczycące się największym zbiornikiem słonowodnym (do 2005 roku, kiedy otwarto oceanarium w Atlancie, USA): zbiornik Kurioshio, bo tak został nazwany, liczy 35 metrów długości, 10 metrów głębokości i ma pojemność 7 i pół miliona litrów wody! Powstało w 1975 roku jako część wystawy EXPO. Zostało przebudowane w 2002 roku. Nazwa „Churaumi” oznacza piękny/dostojny ocean. Oprócz głównej atrakcji są też dodatkowe, to wspaniały ogród, wewnątrz którego znajduje się skansen z charakterystycznymi zabudowaniami dla Riukiu.
Żółw morski w Churaumi
Oceanarium Churaumi zostało
gruntownie przebudowane w 2002 roku. Niestety ewidentnie zapomniano o
przebudowie zewnętrznych akwariów. Na terenie powystawowym wolne od opłat są
dostępne zbiorniki z żółwiami morskimi,
w tym żółwiami skórzastymi, oraz z manatami.
Zbiorniki te są małe, mają kształt cylindra, co jest niekorzystne dla zwierząt,
przeważnie są zupełnie pozbawione naturalnych „ozdób”: odpowiedniego dna,
dekoracji kamiennych lub roślinnych, nic co urozmaiciłoby pusty, brzydki basen. Jednocześnie brak informacji, by taki stan
zbiorników i trzymanie w nich zwierząt było uzasadnione, na przykład
kwarantanną (ruchliwe i hałaśliwe miejsce, pełne ciekawskich ludzi temu zresztą
nie sprzyja). Trzeba pamiętać przy tym, że żółwie i manaty to inteligentne i
ciekawskie stworzenia, które w pustych, małych basenach po prostu cierpią.
Plaża w pobliżu akwarium
Tym
bardziej szokuje fakt, iż obiekt szczyci się tym, że chroni żółwie i wspomaga
proces ich rozmnażania (w sztucznych warunkach). Żółwie mają „plażę”, na którą
mogą wyjść i złożyć jajka. Niestety ta część obiektów wygląda jak sprzed kilku
epok. Widok tych basenów budzi niesmak i po prostu złość. Tym większy jest żal,
że gdy Japonia tak traktuje zwierzęta w oceanarium, jest cisza, podczas gdy w
wielu innych miejscach ekolodzy podnoszą larum. Choć czasem uda się też
przeprowadzić pewne akcje w bogatszych krajach, jak choćby uwolnieniu orek z
Sea World w amerykańskim Orlando.
Główny budynek Churaumi Aquarium
Churaumi: Rekin wielorybi
Dumą i radością Churaumi Aquarium i całej Okinawy są dwa osobniki rekina wielorybiego. Rekin wielorybi to największa znana obecnie żyjąca ryba: największy zanotowany osobnik mierzył niemal 19 metrów długości. Dla porównania największy zbiornik wodny w Churami ma 35 metrów długości. Najczęściej jednak jego długość nie przekracza 10 – 12 metrów. Żywi się planktonem i jest zupełnie niegroźny dla człowieka. Zamieszkuje właściwie wszystkie wody regionu tropikalnego i subtropikalnego. Rekin wielorybi jest poławiany dla jego drogiego mięsa, a ponieważ dodatkowo jego cykl rozrodczy jest bardzo długi, to jest to obecnie gatunek narażony na wyginięcie.
Rekin wielorybi
Zanim wejdziemy do oceanarium
Churaumi, warto przejść się przez dawne tereny EXPO. Szczególnie interesująca
jest część poświęcona tradycji Okinawy. Warto bowiem wiedzieć, że Okinawa od
głównej części Archipelagu Japońskiego bardzo się różni. W rekonstrukcji
tradycyjnego domu można wziąć udział w warsztatach, na przykład kaligrafii,
można zwiedzić kolejne pomieszczenia. Przyjemny jest także tropikalny ogród
prezentujący florę wyspy. Jest egzotycznie, takie trochę Samoa w wersji light.
Naturalne plaże
Churaumi: Delfiny
Dodatkową „atrakcją” przez Churaumi Aquarium są bezpłatne pokazy delfinów i orki karłowatej (szablogrzbiet waleniożerny). Zrozumiały jest dla nas trening medyczny i przy okazji opowiadanie o zwierzętach, a nawet pływanie z delfinami w małej, kilkuosobowej grupie i bardziej naturalna zabawa, dająca zwierzęciu możliwość interakcji lub wycofania się. Ale synchroniczne skoki w akompaniamencie głośniej muzyki i rozwrzeszczanej (jak na Japończyków) tłuszczy, szablogrzbiet wypluwający ryby z pyska z powrotem do wiaderka, chóralne piski delfinów w rytm muzyki… Nie, to nie ta epoka, zwłaszcza w kontekście ochrony gatunkowej. Wygląda to niestety dużo gorzej niż choćby pokazy delfinów we wspomnianym Orlando, czy nawet na Malcie. Bardziej jest to nastawione na przedstawienie – cyrk, niż interakcję z oswojonym zwierzęciem.
Pokazy delfinówMorskie akwaria
Wielorybnictwo w Japonii
Tu warto podkreślić jedną rzecz. Japończycy nie przykładają się do ochrony przyrody. Sympatią darzą tylko miłe, puchate zwierzątka z dużymi oczami i uszami. Jak na przykład lisy. Albo pandy, które uwielbiają (choć nie występują w Japonii). Te naprawdę inteligentne zwierzęta, jak wieloryby czy delfiny są wciąż traktowane jako źródło luksusowego produktu spożywczego. Znane są działania japońskich wielorybników, które pod pretekstem badań naukowych polują za pomocą harpunów na wieloryby w okolicach Antarktydy. Zwierzęta są zabijane i owszem, dokonuje się jakiś bezwartościowych badań (na przykład analiza treści żołądka, rozwój płodu – ciężarne wieloryby też są zabijane), ale mięso, tłuszcz i inne produkty są przeznaczane na cele komercyjne.
Meduzy
Popularne (i raczej ekskluzywne) w całej Azji Południowo-Wschodniej i Japonii dania z płetw rekina są przyczyną cierpień tych drapieżników, które poławia się, obcina płetwy i żywego rekina wyrzuca z powrotem do oceanu na pewną śmierć. Hiszpania ma korridę (o tym pisaliśmy przy okazji Kordoby), Japonia ma swoją okrutną tradycję (podobną do tej z Wysp Owczych). Co roku w małej zatoce Taiji u wybrzeży Honsiu dochodzi do krwawej rzezi delfinów. Ssaki są naganiane do wód zatoki, gdzie następnie się je zabija i wyławia, a mięso delfinów ląduje na talerzach. Liczba mordowanych delfinów jest tak wielka, że wody zatoki przybierają kolor krwi. Władze Japonii pozostają niewzruszone na naciski organizacji ochrony przyrody, argumentując, że to ich 400-letnia tradycja.
Manta lub Diabeł morski (Manta birostris)
Churaumi: Dojazd i zwiedzanie
Okinawa to, jak się okazało, doskonały przykład tego, jak mylne mogą być wyobrażenia o Japonii. Najkrócej mówiąc: liczyliśmy na sprawną komunikację zbiorową, zwłaszcza na trasie lotnisko międzynarodowe – najpopularniejsze atrakcje. W chwili kiedy się dowiedzieliśmy, że musimy godzinę czekać na autobus z lotniska, powinniśmy byli się udać do wypożyczalni samochodów. Popełniliśmy błąd. Nauczka na przyszłość – na Okinawie poruszamy się tylko wynajętym samochodem! (Zresztą samochodem jeździliśmy czy to po Malcie, Cyprze, czy Samoa, tym razem liczyliśmy na świetny japoński transport). No i w takim Motubu nie ma co liczyć na wieczorne rozrywki czy knajpy z kolacją. Wszystko jest w hotelach, poza nimi jest naprawdę niewielki wybór. Jeśli te uwagi weźmie się do serca, można bardzo dobrze przygotować się na Okinawę. Alternatywą jest też siedzenie w Naha i stamtąd organizowanie sobie całodniowych wycieczek, czy to autobusami czy taksówkami. Wtedy też taki sposób zwiedzania się sprawdzi.
Basen z rekinami wielorybimi, Churaumi Aquarium, Okinawa
Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.
Ateny (grec. Αθήνα), stolica Grecji, to wdzięczny cel szybkiego city break: siatka połączeń lotniczych
jest dość gęsta i dogodna, lot nie trwa przesadnie długo, najciekawsze zabytki
nie są zbytnio rozproszone po mieście, ceny noclegów i wyżywienia umiarkowane.
Jednocześnie to jest jedno z tych miast o długiej i naprawdę burzliwej historii
o dość kontrowersyjnej teraźniejszości, która w przypadku Grecji niestety
przyćmiewa nieco uroki weekendowego wypadu. Wystarczy wspomnieć o wątpliwej
sytuacji ekonomicznej (groźby blokad bankomatów), problemie z uchodźcami,
wysokim bezrobociu i związanej z tym wszystkim drobną przestępczością. Jednak
szkoda się zrażać takimi szczegółami, więc za słowami angielskiego poety Percy
Bysshe Shelley’a z jego poematu „Hellas”:
„Let there be light! Said
Liberty, And like sunrise from the sea, Athens arose!”
Odeon Heroda Attyka
Ateny – historia prawdziwa i legendy
Powiedzieć, że Ateny to taki Paryż starożytności, będzie dużym niedomówieniem. O ile Paryż swego czasu
(czasu Bohemii, absyntu i opium) wyznaczał trendy artystyczne i społeczne, to
greckie polis, a przede wszystkim Ateny, kształtowało model cywilizacji, który miał przetrwać dziesiątki stuleci. Nie
byłoby Imperium Rzymskiego bez Grecji. Zresztą podobnie jak Rzym, Ateny
powstały na wzgórzach. Poza śladami osadnictwa neolitycznego, prawdziwą
historię polis można odliczać od czasu założenia na wzgórzu Akropolis warowni
mykeńskiej z połowy II tysiąclecia przed naszą erą. Jednak czasy starożytnej
Grecji również były burzliwe, dziś różne kultury często zlewają się w jedną.
Akropol, Ateny
Starsza kultura, czyli mykeńska,
nie doczekała się od razu następcy w postaci kultury helleńskiej. Okres
pomiędzy upadkiem ostatniej kultury helladzkiej w XII wieku p.n.e a rozwojem
kultury helleńskiej od IX w. p.n.e to czas
mitów, które nawet do dziś rozbudzają wyobraźnię, co widać choćby w kinie.
Wtedy to bogowie olimpijscy dzielili między siebie rejony świata, w których
mieli mieć szczególny kult. Atena i Posejdon weszli w spór o wzgórze
Akropol. Mieszkańcy zaproponowali, że będą czcili i wezmą na patrona miasta
tego boga, który da im lepszy dar. Posejdon swoim trójzębem uderzył w skałę, z
której wytrysnęło źródło. Atena wbiła obok włócznię i w tym miejscu wyrosło
pierwsze drzewo oliwne. To mityczne wyjaśnienie nazwy polis i pochodzenia kultu
Ateny przedstawia płaskorzeźba na Panteonie. Akropol to serce Aten, od którego
warto zacząć zwiedzanie, zwłaszcza z samego rana, gdy jest tam mało ludzi. Niby
banalna i oczywista rada, ale działa. Później jest tu zatrzęsienie turystów.
Kolumny na Akropolu w Atenach
Akropol i Partenon, czyli główne atrakcje Aten
Akropol to jedno ze wzgórz górujących nad Atenami, o wysokości względnej 90 m (157 m n.p.m.). Pierwszy kompleks kultu sakralnego powstał tutaj w okresie archaicznym, to jest między IX a V w. p.n.e. Rok 480 p.n.e jest datą graniczną dla okresu archaicznego i dla historii Aten. Wówczas rozegrała się bitwa pod Salaminą, kluczowa bitwa II wojny perskiej. Widmo perskiego panowania nad Helladą zostało oddalone, ale Ateny znacznie ucierpiały podczas obu wojen: świątynie Akropolu zostały doszczętnie zniszczone. Jeszcze przed ostatecznym rozstrzygnięciem losów Hellady, z inicjatywy Peryklesa rozpoczęto odbudowę kompleksu Akropolu. Los tej inwestycji wisiał na włosku, gdyż pogrążeni w bólu Ateńczycy początkowo chcieli porzucić wzgórze i zachować ruiny jako obraz okropieństw wojny. Odbudowa Akropolu przypada na okres wczesnoklasyczny i klasyczny sztuki helleńskiej. Wczesnoklasyczny jest zbudowany w porządku doryckim Partenon, ozdobiony płaskorzeźbami Fidiasza. To też chyba najważniejszy budynek antycznych Aten. Klasyczną budowlą jest świątynia Ateny Zwycięskiej (Nike Apteros).
Akropol, Ateny
Partenon to dominująca świątynia
Akropolu, wzniesiona na cześć Ateny
Dziewicy (Ateny Partenos). Do dziś zachwyca harmonią i proporcją oraz
matematyczną precyzją i celowością każdego „odchylenia” od przyjętych wymiarów:
dzięki takim zabiegom, zniwelowano złudzenia optyczne wynikające z zasad
perspektywy. Ta świątynia jest niemym świadkiem burzliwych dziejów Aten i
Grecji, a jej obecny stan to wynik długiej historii.
Teatr Dionizosa w Atenach widziany z Akropolu
Budowa i historia Partenonu
Tę najważniejszą świątynię budowano 9 lat (447-432 p.n.e). Przetrwała pożar (np. w III wieku), czy piratów, jak i pomysły cesarzy (choćby Julian Apostata odbudowywał to miejsce, a Teodozjusz zamknął pogańskie świątynie). W VI wieku Parteon stał się kościołem p.w. Maryi Dziewicy i jednym z najważniejszy bizantyjskich sanktuariów. W XV wieku Grecję zajęli Turcy i kościół stał się meczetem. Pomimo przejęcia świątyni przez chrześcijan, a potem przez muzułmanów, struktura budowli pozostała bez znaczących zmian, zwłaszcza takich których nie dało się cofnąć, jak na przykład dobudowy minaretu.
Największa katastrofa w dziejach Partenon wydarzyła się podczas wojny turecko-weneckiej z lat 1683-99. Turcy Ottomańscy, szykując się na weneckie oblężenie, ufortyfikowali Akropol, a w meczecie-Partenonie urządzili skład prochu. W 1687 roku armaty weneckich okrętów zostały skierowane na fortyfikacje i jedna z kul trafiła w Partenon. Proch wybuchł uszkadzając dach, wewnętrzne ściany i liczne zabytki zgromadzone w świątyni: Turcy sądzili, że Wenecjanie nie zniszczą budynku o takiej historii.
Partenon
Gdy w 1832 roku Grecy odzyskali niepodległość, islamskie elementy zostały z
Partenonu usunięte. Niestety, również zostało usunięte wiele rzeźb i fresków,
które można dziś podziwiać między innymi w londyńskim British Museum i paryskim
Luwrze czy muzeum w Kopenhadze. Na początku XIX wieku tzw. marmury Elgina –
rzeźby zdjęte z Partenonu na zlecenie Thomasa
Bruce’a, hr. Elgin – zostały przewiezione do Anglii i sprzedane wspomnianym
już muzeom. Do tej pory rząd Grecji bezskutecznie stara się o zwrot
zagrabionych zabytków, jednocześnie od 1975 roku z różną intensywnością pracuje
nad zachowaniem kompleksu Akropolu.
Erechtejon
Inne zabytki Akropolu
Akropol to nie tylko Partenon, ale także Propyleje, Erechtejon, Nike Apteros i Pinakoteka. U stóp Akropolu można było zażyć kultury. Pierwotny teatr Dionizosa pochodzi z VI wieku p.n.e., a kamienną solidną konstrukcję, której ruiny można dziś podziwiać, datuje się na IV wiek p.n.e. wraz z późniejszymi licznymi przebudowami greckimi i rzymskimi. Swoje sztuki wystawiali tu między innymi Sofokles, Ajschylos i Arystofanes. Przyjmuje się, że teatr Dionizosa, wykuty w południowym stoku Akropolu, jest najstarszym teatrem, a jego pierwotną rolą było obchodzenie dionizji – uroczystości o znaczeniu sakralnym, dopiero wraz z narodzinami greckiej tragedii teatr nabrał funkcji także kulturotwórczej i rozrywkowej.
Akropol w Atenach
Odeon tym się różni od teatru, że dla poprawy akustyki, przykrywał go dach: drewniany lub w formie rozpiętych tkanin. Oprócz przedstawień teatralnych, w odeonie dawano także koncerty. Za najstarszy odeon uważa się konstrukcję powstałą za czasów Peryklesa u stóp Akropolu. Odeon Heroda Attyka nie przetrwał do dziś, ale możemy pozostałości możemy podziwiać i co więcej – używać. Uważano go za najwspanialszy i największy odeon starożytny. Zbudowany w 161 roku n.e. ku czci ukochanej żony, mógł pomieścić 5-6 tysięcy widzów, orchestra (czyli scena) mierzy 19 metrów średnicy. Odeon przykrywał dach z drogiego drewna cedrowego. Rokrocznie odbywają się tutaj koncerty w ramach Festiwalu Ateńskiego; poza tymi wydarzeniami, odeon można oglądać jedynie z zewnątrz. Chyba nie trzeba dodawać, że Akropol Ateński znajduje się na liście UNESCO.
Filmowo pojawiła się tu ekipa „Dział Nawarony” (1961) J. Lee Thompsona. Nagrano prolog filmu, większość zdjęć powstawała na Rodos.
Akropol w Atenach
Nowe Muzeum Akropolu
Dobrym uzupełnieniem Akropolu (choć
tu nie trzeba iść rano, można wybrać późniejszą godzinę) jest położone jakieś 300 metrów od wzgórza Nowe Muzeum Akropolu. Punktem wyjścia
do założenia Muzeum Akropolu była paląca potrzeba ratowania zabytków ze
świętego wzgórza przed rabunkiem i niszczeniem. Trzeba bowiem wiedzieć, że mimo
licznych wojen, trzęsień ziemi i zmian religii panujących na danym obszarze, aż
do XVII wieku kompleks świątynny Akropolu był nieźle zachowany. Dewastacje z
czasów wojny turecko-weneckiej to przede wszystkim popadnięcie Partenonu w
ruinę, zburzenie Apteros i wybuch Propylei. W XVII i XIX wieku niestrzeżone
ruiny padały ofiarą grabieży z myślą o sprzedaży greckich zabytków i zwykłego
„zabierania na pamiątkę” co ładniejszych znalezisk, nie mówiąc już o
wspomnianych archeologach-grabieżcach. Pierwsze Muzeum Akropolu otwarto w roku 1874, a już w 1888 roku
potrzeba było zbudować nowy gmach.
Odeon Heroda Attyka
Obecne Nowe Muzeum Akropolu to wynik kolejnych projektów i konkursów
architektonicznych, które należało korygować ze względu na nowe stanowisko
archeologiczne, które odsłonięto na planowanym miejscu budowy muzeum. Otwarte w
2009 roku Nowe Muzeum Akropolu znajduje się częściowo nad stanowiskiem
archeologicznym, w ciekawy sposób je eksponując. Muzeum zdecydowanie warte
odwiedzenia, ważne i ciekawe uzupełnienie muzeum na świeżym powietrzu, którym
jest wzgórze Akropol.
Nowe muzeum Akropolu
Ateny: Grecka Agora
Pozostajemy przy temacie ateńskiej demokracji. Nierozerwalnie wiąże się z tym pojęciem Agora Grecka. O ile Akropol był religijnym sercem Aten, o tyle agora to kulturalne, polityczne i ekonomiczne serce polis biło na agorze właśnie. Był to mówiąc najprościej plac, otoczony budynkami o przeznaczeniu handlowym, sądowniczym, rządowym (jakbyśmy dziś określili), kulturalnym i społecznym. Charakterystyczną formą zabudowy były stoa, czyli zadaszone arkady. Miejsce pod budowę ateńskiej agory wybrano w czasach Solona (VII w. p.n.e) u stóp Akropolu, na lekko pochyłym terenie, co ułatwiało odpływ wody deszczowej. Okres szczególnej rozbudowy agory przypadał na wieki V, IV i II p.n.e. oraz okres rzymski. W połowie III wieku naszej ery Ateny ucierpiały w wyniku najazdów ludów germańskich. Agora uległa zniszczeniu, a uporządkowaną zabudowę użyteczności publicznej stopniowo zastępowała chaotyczna zabudowa śródmiejska. W latach 60 XX wieku władze Grecji zdecydowały się zburzyć miejską zabudowę, by ustąpić miejsca archeologom.
Stoa Attalosa
Do najbardziej okazałych budowli
ateńskiej agory należy stoa Attalosa.
Została ona w całości zrekonstruowana współcześnie (lata 1953 – 56) ze środków
Rockefellera. Oryginalna stoa powstała w II wieku p.n.e. jako dwukondygnacyjna
hala kolumnowa (portyk) o długości 116 metrów, szerokości 20 m i wysokości 13 metrów. Obecnie w stoi
Attalosa mieści się Muzeum Agory oraz odbywają się oficjalne uroczystości, takie jak podpisanie w 2003 r.
traktatu ateńskiego, rozszerzającego Unię Europejską o 10 państw, w tym Polski
(weszło w życie 1 maja 2004).
Stoa Attalosa i kościół św. apostołów na Greckiej Agorze
Majestatyczny Hefajstejon
Największe wrażenie na greckiej agorze robi Hefajstejon – jeden z najlepiej zachowanych zabytków starożytnej architektury greckiej. Świątynię ku czci Hefajstosa i Ateny – patronów rzemiosł i polis – wzniesiono w pierwszej połowie V wieku p.n.e. w porządku doryckim. W V wieku naszej ery świątynię przemianowano na kościół pw. św. Jerzego. Turcy chcieli rozebrać budowlę dla pozyskania materiału budowlanego, ale ostatecznie się na to nie zdecydowali. Hefajstejon formalnie możemy obejrzeć z biletem na grecką agorę, ale w rzeczywistości znajduje się poza agorą, w dzielnicy rzemieślników – Keramejkos, stąd patron świątyni.
Hefajstejon
Kościół Świętych Apostołów na greckiej agorze. Wybudowany w końcu X
wieku, nosi drugą nazwę Solaki – albo od nazwiska sponsora albo od gęsto
zaludnionego obszaru ówczesnego miasta. Oprócz świątyni Hefajstosa, jest to
jedyna budowla na greckiej agorze, która ostała się niemal nietknięta. Kościół
reprezentuje bizantyjski styl w ateńskiej odmianie, łącząc plan centralny z
planem krzyża. Niestety, gdy tam byliśmy, nie było możliwe wejście do kościoła,
by podziwiać XVII-wieczne freski.
Stoa Attalosa
Ateny: Kerameikos
Kolejnym bardzo ważnym
archeologicznie miejscem w Atenach jest Kerameikos.
Obecnie jest to nazwa dzielnicy większej niż udostępniony obszar odkrywki
archeologicznej. Jest to dawna dzielnica w obrębie murów miasta zajmowana przez
wytwórców ceramiki – stąd nazwa. Poza murami miejskimi, również pod nazwą
Kerameikos, znajduje się nekropolia i Święta Droga wiodąca na Akropol, trasa
Misteriów Eleuzyjskich. Większość uporządkowanych pochówków datuje się na VIII
– I w. p.n.e., ale znaleziono także groby z epoki brązu, czyli trzeciego
tysiąclecia przed naszą erą i z ery wczesnochrześcijańskiej. Obszar cmentarza
jest znacznie większy niż to, co możemy dziś oglądać, ale ze względu na miejską
zabudowę, nie jest możliwe rozciągnięcie wykopalisk.
Kerameikos (Keramejkos)
Główną osią Kerameikos jest Święta Droga, prowadząca przez Świętą Bramę, łączącą Ateny (a ściślej – Akropol) z położonym 20 km od centrum miasta Eleusis. Tędy przebiegała trasa corocznej procesji w ramach misteriów eleuzyjskich, poświęconych Demeter i Persefonie. Wzdłuż Świętej Drogi znajdują się groby zamożnych Ateńczyków. Rzeźby, które możemy podziwiać na stanowisku archeologicznym, są kopiami. Oryginały znajdują się w Muzeum Archeologicznym Kerameikos.
Pnyx
Olimpiejon, czyli Świątynia Zeusa
Świątynia Zeusa Olimpijskiego
jest największą świątynią starożytnej Grecji. Niestety, jest stan zachowania
daleki jest od stanu Partenonu (który niekiedy wzbudza rozczarowanie). Obecnie
możemy podziwiać jedynie 16 kolumn o wysokości 17 m. i średnicy 2 metrów każda. Jedna z
kolumn leży zwalona przez wichurę, która nawiedziła Ateny w połowie XIX wieku.
Patrząc na te 15 potężnych kolumn należy sobie uświadomić, że na świątynię
składały się łącznie 104 (!) takie słupy, posadowione na stylobacie o wymiarach
41×107 metrów. W wewnętrznej celi znajdowała się kopia pomnika Zeusa z Olimpii
dłuta Fidiasza, uznawany za jeden z siedmiu cudów świata. Przed świątynią stał
nie mniejszy pomnik Hadriana. I tutaj dochodzimy do długiej, trochę nieszczęśliwej historii tej monumentalnej
budowli, zbyt wielkiej dla cywilizacji, która ją zrodziła.
Świątynia Zeusa Olimpijskiego w Atenach
Budowa ostatniego z najważniejszych
zabytków greckich, czyli świątyni Zeusa
Olimpijskiego w Atenach trwała z przerwami od VI wieku p.n.e do II wieku
n.e, by krótko po zakończeniu budowy paść ofiarą najazdów barbarzyńców.
Rozpoczęcie budowy w stylu doryckim miało miejsce w połowie VI wieku p.n.e. za
czasów rządów tyranów. Zdążono postawić tylko potężny stylobat i rozpocząć
budowę kolumnady, gdy w 510 r. p.n.e roboty porzucono wraz z ostatnim tyranem.
Przez ponad 300 lat świątynia pozostawała nieruszana – Ateńczycy uważali, że
budowla o takiej skali jest przejawem pychy. I coś w tym było, gdyż wznowienia
prac podjął się król Antioch IV Epifanes. Jego przydomek oznacza „Bóg
Objawiony”, gdyż Antioch uważał się za wcielenie Zeusa. Za jego życia
wzniesiono 104 kolumny z niezwykle drogiego, ale wytrzymałego i eleganckiego
marmuru pentelickiego, który sprowadzano z góry niedaleko Aten. Zmieniono
porządek z doryckiego na bardziej ozdobny koryncki.
Ateny
Świątynia Zeusa Pana Olimpu i Rzym
Prace nad świątynią przerwała śmierć Antiocha IV Epifanesa w 164 roku p.n.e. Do połowy zbudowana świątynia ucierpiała podczas splądrowania miasta przez Sullę w 86 roku n.e. Kilka z kolumn przewiózł do Rzymu jako element do budowy świątyni Jowisza na Kapitolu. Do ukończenia świątyni przymierzał się cesarz Oktawian, ale ostatecznie prace podjęto za panowania Hadriana i świątynię ukończono w 132 roku naszej ery, ponad 600 lat od położenia pod nią fundamentów.
Akropol nocą
Niestety, najazd Heruliana na Ateny w 267 roku doprowadził miasto, w tym Olimpejon, do ruiny. Prawdopodobnie nie było prób odbudowy świątyni biorąc pod uwagę bardziej palące potrzeby zrujnowanego miasta. W dalszych wiekach Olimpejon stał się źródłem darmowego budulca dla ateńskich budowli epoki chrześcijańskiej i tureckiej. Warto może wspomnieć, że Turcy wierzyli, iż Olimpejon jest pałacem Hadriana, a według powszechnych podań, był to pałac żony króla Salomona. Świątynia została do tego stopnia rozkradziona, że w XIX wieku odnotowano istnienie 24 ze 104 kolumn, a dziś jest ich zaledwie 16, z czego jedna leżąca na ziemi. Ogrom ocalałych kolumn daje wyobrażenie o wielkości świątyni.
Akropol
Pozostając przy Zeusie warto
jeszcze wspomnieć o świątyni Zeusa Polieusa, czyli protektora miasta. Znajduje
się ona za grecką agorą obok obserwatorium, choć właściwie poza archeologami
niewiele kogo zainteresuje. Nie zostało z niej zbyt wiele, wygląda raczej na
nieużytek niż zabytek. Obok zaś znajdziemy inną ważną dla greckiej demokracji
lokację, wzgórze Pnyks. Tu miały
miejsce eklezje, czyli zgromadzenia obywateli ateńskich. Dziś to park z
drobnymi pozostałościami np. po murach. Pnyks, podobnie jak wzgórze Nimf i
wzgórze Muz znajduje się na wzniesieniu Filopapposa.
To dobry punkt widokowy na Akropol. Można tu też zobaczyć więzienie Sokratesa.
Widok na AkropolŻółw grecki (Testudo hermanni). Można je spotkać przy zabytkach Aten.
Rzymska Agora w Atenach
W latach 148 – 146 p.n.e. miała
miejsce wojna Rzymu ze Związkiem Achajskim, gdzie na szali leżała niepodległość
Hellady. Jak doskonale wiemy, Republika Rzymska zwyciężyła Związek Achajski,
rozwiązując go, a niektóre z polis (np. Korynt i Patras) przykładanie ukarano
przez zburzenie, a w innych zainstalowano rzymskie rządy. Formalnie niepodległe
zostały Sparta i Ateny, ale w praktyce pozbawione sojuszników dostały się pod
wpływy rzymskiej władzy.
Forum rzymskie
Hellada stała się częścią Imperium Rzymskiego, ale można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że w kwestii kulturowej to Grecja podbiła Rzym. Widać to zwłaszcza w architekturze i sztuce: rodzimy rzymski styl wywodzący się z cywilizacji Etrusków był w zaniku pod wpływem silnych wpływów sztuki helleńskiej. Rzymska architektura przejęła greckie klasyczne porządki, rzeźba, malarstwo, sztuka użytkowa i moda naśladowały greckie, a szczytem dobrego smaku było sprowadzenie oryginalnych greckich rzeźb. Stąd budowle z okresu rzymskiego panowania nie wyglądają w Atenach obco. Gdy wiemy, czego szukać, rozpoznamy rzymskie porządki kompozytowe, ale nie sprawia to wrażenia tygla kulturowego.
Brama Athena Archegetis
A wszyscy
Ateńczycy i mieszkający tam przybysze poświęcają czas jedynie albo mówieniu o
czymś, albo wysłuchiwaniu czegoś nowego. Mężowie ateńscy – przemówił Paweł
stanąwszy w środku Areopagu – widzę, że jesteście pod każdym względem bardzo
religijni. Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości jedną po drugiej,
znalazłem też ołtarz z napisem: „Nieznanemu Bogu”. Ja wam głoszę to, co
czcicie, nie znając.
Dzieje Apostolskie 17,21-23 – opis
wizyty św. Pawła w Atenach
Forum rzymskie
Areopag
Wzgórze Aresa, od którego pochodzi nazwa rady Areopagu, a potem i sam obszar, jest częścią dawnej ateńskiej agory, położony u stóp Akropolu, można go zwiedzać za darmo. Ciekawe w powyższym fragmencie Dziejów Apostolskich jest wspomnienie o ołtarzu poświęconym „Nieznanemu Bogu” – Deois Agnostois. Chociaż w Atenach nie pozostał po nim ślad, niemieccy archeolodzy odkryli na początku XX wieku ołtarz z taką właśnie inskrypcją. Świadczyło to o tym, że w systemie politeistycznym zapobiegliwi bogobojni ludzie nie chcieli żadnego boga pominąć. Ze źródeł literackich wiadomo, że kult nieznanego boga istniał zarówno w Grecji, jak i później w Rzymie.
Rzymska Agora (wieża wiatrów)
Forum rzymskie w Atenach, lub w
tutejszej nomenklaturze – rzymska agora – została założona na zlecenie cesarza Oktawiana w 10 r. p.n.e.
Znajdująca się nieopodal starsza, grecka agora została mocno zabudowana i nie
spełniała już swojej pierwotnej reprezentacyjnej i politycznej funkcji. Rzymska
agora ma plan prostokąta o wymiarach 98×111 metrów, otoczona była portykami o
funkcji handlowej. Na agorę prowadziły dwie osiowo położone bramy: wschodnia i
zachodnia.
Biblioteka Hadriana
Biblioteka Hadriana i Ateny
Panujący w latach 117-138 Hadrian był cesarzem rzymskim szczególnie rozmiłowany w greckiej kulturze i sztuce. Jednocześnie był wielkim mecenasem sztuki i architektury. Nie mogło więc braknąć pomniku Hadriana w Atenach, sercu greckiej i światowej kultury, sztuki i nauki. A jakiż pomnik może być trwalszy od spiżu, jeśli nie biblioteka? Biblioteka Hadriana powstała w 132 roku przy samej rzymskiej agorze w typowym stylu rzymskiej budowli atrialnej. Oprócz funkcji bibliotecznej, pełniła rolę popularnej w Imperium „świątyni pokoju”: ośrodka kulturalnego, publicznego i sakralnego. Niestety, została mocno uszkodzona podczas najazdów germańskiego ludu Herulian w 267 r. Później włączona w miejskie fortyfikacje, częściowo odbudowana w V wieku służyła jako kościół aż do czasów tureckiego panowania, kiedy opuszczona, stopniowo popadała w ruinę.
Biblioteka Hadriana
Do rzymskiej agory przylega
starszy od niej budynek, jeden z najlepiej zachowanych zabytków starożytnych
Aten. Mowa o Wieży Wiatrów.
Zbudowana prawdopodobnie w połowie II wieku p.n.e. na planie ośmioboku, o
wysokości 12 metrów
i średnicy 8 m,
kryta stożkowym dachem, pełniła funkcję wieży zegarowej. Wewnątrz wieży
znajdował się zegar wodny, który wprawdzie się nie zachował, ale widoczne się
ślady do jego mocowaniu do ścian. Na każdej z ośmiu zewnętrznych ścian znajduje
się płaskorzeźba przedstawiająca wyobrażenie wiatru wiejącego z danego kierunku
oraz zegar słoneczny. Służy do dziś. Ponadto dach zwieńczała ruchoma figurka
trytona, wskazująca kierunek wiatru. W czasach chrześcijańskich Wieżę Zegarową przemianowano na kaplicę, zaś w
okresie muzułmańskim służyła jako miejsce zgromadzeń zakonu derwiszy.
Łuk Hadriana
Ateny: Łuk Hadriana
Zostajemy przy cesarzu Hadrianie. Jego plany rozbudowy Aten nie ograniczały się jedynie do biblioteki ze świetlicą, ale obejmowały także rozszerzenie samego miasta o nowe dzielnice. Na granicy „starych” Aten i nowej dzielnicy wzniesiono w latach 131-132 łuk triumfalny. Inaczej niż typowe tego rodzaju konstrukcje, Łuk Hadriana nie powstał z okazji nowego podboju, zwycięskiej wojny lub bitwy, ale jako upamiętnienie rozbudowy miasta. Łuk mierzy 18 metrów wysokości, jest dwukondygnacyjny, niegdyś mieścił posąg Hadriana i Tezeusza, herosa ateńskiego. Łuku Hadriana znajduje tylko krok do Olimpejonu. I tu jedna uwaga praktyczna: właściwie wszystkie wymienione zabytki – Akropol, Olimpejon, obie Agory i tak dalej można oglądać albo na osobnych biletach albo łączonych. Jeśli planuje się obejrzenie jednej, czy dwóch z nich, osobne są lepszym rozwiązaniem. Przy wyborze większości, łączony się zwraca. Na łączonym można zobaczyć jeszcze Lykeion, czyli liceum prowadzone przez Arystotelesa. Tyle że znajduje się ono dalej od centrum.
Kościół Agios Demetrios Loumbardiaris
Stadion Olimpijski w Atenach
Ateński Stadion Olimpijski to
symbol idei sportowej, czystej rywalizacji, a także trwania cywilizacji. Panathinaiko, czyli Stadion Panateński, powstał w latach
330 – 329 p.n.e. w naturalnym zagłębieniu terenu na potrzeby Wielkich
Panatenaji. Było to odbywające się co cztery lata święto upamiętniające
narodziny bogini Ateny, patronki miasta. To najważniejsze święto Aten
uświetniały zawody lekkoatletyczne, wyścigi rydwanów, tańce nagich mężczyzn,
ubieranie posągu Ateny w bogate szaty, ofiary ze zwierząt, oliwy i plonów.
Stadion Panateński został przebudowany w latach 140 – 144 n.e. do wymiarów 205
x 33 metry;
trybuny mogły pomieścić nawet 80 tysięcy
widzów.
Kalimarmaro
Stadion Panateński, odkryto przez
archeologów w 1870 roku. Był to impuls do zorganizowania pierwszych nowożytnych Igrzysk Olimpijskich. Naturalnym
wyborem na miejsce igrzysk były Ateny. Dzięki nakładom finansowym Georga
Averoffa, wywodzącego się z zamożnej greckiej rodziny kupieckiej zwolennika
wskrzeszenia igrzysk olimpijskich, stadion olimpijski został zrekonstruowany na
pierwsze igrzyska w erze nowożytnej: Letnie
Igrzyska Olimpijskie 1896 roku w Atenach. Również dziś na Panathinaiko
odbywają się liczne zawody sportowe.
Stadion Panateński
Dziś stadion ten można zwiedzać. Niewiele zostało tu z oryginalnego starożytnego, raczej to ten z pierwszych igrzysk nowożytnych. Niemniej jednak sama forma stadionu jest bardzo intrygujący. Oprócz stadionu znajduje się tu także niewielkie muzeum upamiętniające ideę igrzysk. Warto pamiętać, że także w 2004 Ateny były gospodarzem igrzysk.
Panathinaiko Stadio
Ateny: Place Monastiraki i Sindagma
Mówi się, że współczesne Ateny to
miasto dwóch placów. Podczas spacerów po mieście do gustu przypadł nam Plac Monastiraki, czyli pierwszy z
nich. Jego nazwa pochodzi od monastyru, który istniał tutaj w X wieku, a z
którego zachował się jedynie niewielki fragment: kościół Pantanassa. Po
przeciwnej stronie placu znajduje się z kolei stary meczet turecki,
Tzistarakis. Monastirakis płynnie przechodzi w dzielnicę Plaka, pełną malowniczych zabudowań, poprzetykanych antycznymi
ruinami. W okolicy zaś można zwiedzać pchle targi, jest mnóstwo małych sklepików,
restauracji i kawiarenek.
Plac Monastiraki
Ateny to kolebka demokracji, nie mogło więc braknąć zdjęcia z Parlamentem Greckim. Mieści się on w Starym Pałacu Królewskim, budowanym w latach 1836 – 43 jako rezydencja królewska. Od 1935 roku odbywają się w nim sesje parlamentu. Pałac znajduje się przy Placu Sindagma, czyli Konstytucji. Nazwa pochodzi od konstytucji, którą król pierwszy król niepodległej Grecji, Otton I, uchwalił w 1843 roku. Uchwalenie konstytucji zapoczątkowało okres monarchii konstytucyjnej. Warto wiedzieć, że przeciwko autokratycznym rządom króla wystąpiło wojsko i liczni mieszkańcy, stąd dla zachowania stanowiska król zgodził się na konstytucję.
Okolice pchlego targu
Plac Sindagma jest mniej turystyczny, więcej tu przestrzeni do
spotkań mieszkańców. Ale oczywiście są też i kawiarnie i atrakcje przyciągające
odwiedzających. Jak chociażby zmiana warty przed Grobem Nieznanego Żołnierza na Placu Syntagma. Odbywa się ona co
godzinę, ale w niedzielę o 11:00 jest naprawdę uroczysta i ciekawa. Wtedy
pojawiają się tu tłumy.
Plac Sindagma i widok na parlament
Ciekawe budynki Aten
Obok zaś mamy Ogród Narodowy i
jeden z ciekawszych budynków – galerię Zappeion.
Jeśli chodzi o architekturę, uwagę też przyciąga cały kompleks uczelniany na
ulicy Panepistimiou. Głównie chodzi o trzy budynki, nazywane czasem Trylogią Ateńską – Biblioteka Narodowa, Akademia
Ateńska i Uniwersytet Ateński.
Anafiotika
Bardzo ciekawym miejscem w
stolicy Grecji jest Anafiotika.
Trochę trudno tu dotrzeć, bo na Google’ach jest to źle oznaczone (należy szukać
ulicy Stratonos). Anafiotika to osiedle mieszkalne, ale domy tutaj są budowane
w różnych greckich stylach, tak by był przekrój tego, co spotykamy na wyspach i
części kontynentalnej. Zresztą cała dzielnica Plaka dziś to miejsce pełne
kawiarenek i miejsc, gdzie turyści mogą spokojnie odpocząć, spoglądając na
Akropol.
Grecka Biblioteka Narodowa
Oprócz wspomnianych już miejsc
jak Areopag, Akropol, czy wzgórza Filopapposa, dobrym punktem widokowym są dwa
wzgórza Likawitos (Likavitos). Znajduje się tam kaplica św. Jerzego, ale to
doskonałe miejsce by spoglądać na Akropol i Zatokę Sarońską. Oczywiście konieczna jest
sprzyjająca pogoda. Można wejść krętą drogą lub wjechać kolejką – Lycabettus
Funicular.
Ateny – Uniwersytet Ateński, budynek centralny
Ateńskie kościoły i cerkwie
Nie byłoby współczesnej Grecji
bez cerkwi prawosławnych. Jednym z najstarszych ateńskich kościołów jest
cerkiew Kapnikarea powstała w
połowie XI wieku na miejscu świątyni greckiej. Zresztą mniejszych i większych
cerkwi jest wiele porozrzucanych po starym mieście.
Katedra Zwiastowania Matki Bożej w Atenach
Katedra Zwiastowania Matki Bożej w Atenach
Katedra Zwiastowania Matki Bożej to główny kościół Greckiego Kościoła Prawosławnego. Jego budowę ukończono w 1863 roku. Katedra ładna, ale boli, że fundatorzy z królem Ottonem na czele zdecydowali o zburzeniu ponad 70-ciu kościołów bizantyjskich, między innymi w celu pozyskania budulca i detali architektonicznych.
Plaka
Zwiedzanie Aten
Ateny to bardzo kompaktowe
miasto, idealne na weekend. Z lotniska można dojechać metrem (bilet na część do
lotniska jest zauważalnie droższy) o ile nie przylecimy zbyt późno. Wtedy
pozostają autobusy nocne. Jeśli jednak uda się nam podróżować metrem, to
kupując bilet (w naszym wypadku wystarczył 48-godzinny) możemy nie tylko używać
szybkiej kolei, ale i autobusów w centrum. To pozwala na bardzo dobre
rozplanowanie sobie oglądania zabytków. Analogicznie jest z biletem zbiorczym
na Panteon i resztę. Jeśli chcemy zobaczyć jedno, czy dwa miejsca, zdecydowanie
opłaca się kupić pojedyncze bilety. Przy prawie wszystkich, wychodzi się na
plus (myśmy nie dotarli do lykeionu Arystotelesa). Ale warto pamiętać o jednym:
o ile zabytki spokojnie w weekend można obejrzeć, to jeśli chcielibyśmy oglądać
wszystkie muzea (w tym Narodowe Muzeum Archeologiczne), których jest tu trochę,
trzeba zarezerwować więcej czasu.
Akropol, Ateny
Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.
Rezerwat gniazdujących żółwi morskich Ras Al Jinz (arab. محمية راس الجنز) to jeden z kilku podobnych ośrodków chroniących żółwie morskie u wybrzeży Omanu. Trzeba przyznać, że w tej kwestii Oman robi dużo, bo populacja żółwi morskich w wodach i na plażach Omanu wzrasta (choć warto przypomnieć, że jednocześnie rezerwat oryksów został wykreślony z listy UNESCO z powodu niedostatecznej ochrony). W każdym razie Ras Al Jinz to fascynujące miejsce, w którym można (przy odrobinie szczęścia) zobaczyć żółwice składające jaja na plaży, a czasem także i młode żółwiki. To niesamowite przeżycie, przygoda droga, ale bez wątpienia warta swej ceny.
Hotel – Muzeum Ras Al Jinz. Poza zwykłymi pokojami znajduje się tu też camping z namiotami. Inne campingi i inne noclegi są także w okolicy, poza głównym ośrodkiem.
Żółwie morskie i rezerwat Ras Al Jinz w Omanie
W Omanie żyją cztery gatunki żółwi morskich: zielony (Chelonia mydas), oliwkowy (Lepidochelys olivacea), karetta (Caretta caretta) i szylkretowy (Eretmochelys imbricata) . W Ras Al Jinz spotyka się te pierwsze i uważa się, że jest to najważniejsza plaża dla populacji tych żółwi żyjących w Oceanie Indyjskim. Co prawda według informacji w muzeum, można tu dostrzec wszystkie siedem gatunków żółwi morskich, acz sami twierdzą, że to rzadkość. Być może pojedyncze osobniki się przewijają i tak to należy rozumieć. Zwłaszcza, że żółw skórzasty (Dermochelys coriacea) występuje też w tych wodach (czyli to w sumie piąty gatunek, zależy jak liczyć).
Żółwica zasypująca gniazdo. Na Ras Al Jinz można je obserwować jedynie od tyłu, tak by nie niepokoić samicy.
Rezerwat został założony w 1996 roku, zaś centrum turystyczne powstało niedawno, bo w 2008 roku. Jego celem jest przybliżenie turystom ochrony żółwi morskich poprzez umożliwienie obserwacji procesu składania jaj i wykluwania się tych stworzeń bez przeszkadzania i szkodzenia im. Rezerwat obejmuje obszar 120 kilometrów kwadratowych, 45 kilometrów linii brzegowej i obszaru wód do czterech kilometrów od brzegu. Powstał z połączenia dwóch rezerwatów krajobrazowych, obejmujących zarówno żółwie plaże, jak i stanowiska archeologiczne świadczące o ludzkim osadnictwie sprzed sześciu tysięcy lat.
Młody żółwik (tak zwany kapsel) na plaży, w drodze do oceanu.
Ras Al Jinz – rezerwat i muzeum oraz hotel
Do rezerwatu żółwi Ras Al Jinz dotarliśmy późnym wieczorem, wcześniej właściwie nie miało to zbytniego sensu. Tutaj znajduje się hotel, z którego są wycieczki na plażę, gdzie żółwie morskie składają jaja. W przypadku rezerwacji noclegu, gościom przysługuje wieczorne i poranne wyjście na plażę z całą grupą i oczywiście z przewodnikiem. To jest dobra opcja, zawsze dwie szanse trafić na żółwia. Oczywiście można nocować poza samym ośrodkiem, jest tu wiele alternatywnych miejsc i tylko przyjechać na wieczorne wyjście. Na poranne prawdopodobnie też, ale najczęściej idą na nie goście hotelowi. Ci goście niekoniecznie muszą spać w budynku hotelu do wyboru mają też ekskluzywne namioty (droższa opcja). Ale goście są traktowani lepiej niż inni turyści, przede wszystkim to oni idą pierwsi na oglądanie żółwi.
Wieczorne zwiedzanie zaczyna się między 20 a 22, poranne gdzieś około 3-4 w nocy. Patrząc na różne opisy w sieci godziny trochę się zmieniają, zresztą w naszym przypadku także nie były sztywne. W hotelu czekaliśmy dobre 45 minut, zanim zaczęło się umówione wyjście.
Młody żółwik w muzeum. Nie trafił do wody, został znaleziony przez opiekunów. Będzie wypuszczony do oceanu następnego wieczoru.
Muzeum żółwi morskich
W budynku hotelu znajduje się także muzeum, czy raczej salki edukacyjne opowiadające o żółwiach morskich, które gniazdują w Omanie. Znajdzie się też parę informacji o żółwiach w mitologiach świata, na przykład napakowany japoński żółw-gamerra. Pod sam koniec przejścia przez muzeum znajduje się akwarium z maleńkimi żółwiami. Świeżo wyklute żółwie nie zawsze trafiają do wody. Zdarza się, że zawędrują w stronę hotelu lub zawieruszą gdzieś po drodze. Opiekunowie zwierząt zabierają je ze sobą, by następnej nocy je wypuścić na wolność. Dzień zaś spędzają w hotelu, ku uciesze turystów. Uprzedzamy komentarze: nie, nie wzięliśmy małego żółwia ze sobą. Sala jest bardzo dobrze monitorowana.
Ślady żółwicy
Żółwie zwyczaje
Od hotelu do plaży jest jakieś 15 minut spacerem. Wcześniej na plażę idą przewodnicy, by przekonać się o sytuacji: czy i gdzie są żółwie oraz na jakim są etapie składania jaj. Jak nas pouczono, żółwic nie można obserwować przed i w trakcie składania jaj: mogłyby się one spłoszyć i wrócić do morza nie składając jaj, co odbija się na ich zdrowiu. Najpierw żółw wykopuje jamkę o głębokości 20 – 40 cm i w niej składa jaja. Następnie zasypuje je piachem. Jajka są na tyle głęboko, że po takim zakopanym gnieździe można chodzić. Dla żółwia jest to wysiłek, więc przed powrotem do wody odpoczywa, niektóre niestety umierają z wyczerpania.
Żółw wykopuje jeszcze jedno, fałszywe gniazdo dla zmylenia drapieżników. Często jednak robi to zaraz obok gniazda prawdziwego, ot żółwia logika. Trochę obawialiśmy się, że żółwie będzie można zobaczyć po ciemku, ale zdjęcia bez fleszy nie wyjdą. Przewodnicy świecą z tyłu żółwia, więc zdjęcia wychodzą dość dobrze. Przestrzega się turystów, by nie otaczali żółwicy kołem, gdyż to powoduje u gadów poczucie zagrożenia. Podczas takiego wyjścia przewodnik prowadzi grupę mniej więcej 25 osobową i należy go bezwzględnie słuchać.
Ślady w dzień i plaża żółwi w Ras Al Jinz.
Gniazda żółwi morskich na plaży Ras Al Jinz
W jednym gnieździe samica składa od około 80 do nawet 200 jaj. Odległość gniazda od wody, a więc temperatura piasku, determinuje płeć żółwików. Po około 50 – 70 dniach, nocą z jajek zaczynają się wykluwać maleństwa. Czasem wszystkie na raz, czasem pojedynczo. Świeżo wyklute żółwiki mierzą jakieś 5 centymetrów długości. Po wykluciu szukają drogi do wody, niestety zdarza im się zbłądzić. Podążają za światłem, stąd sztuczne światła: miasta, ulice, zakłady przemysłowe, ale także światło księżyca mogą spowodować, że nie trafią do morza. Po drodze czyhają na nie drapieżniki: ptaki, kraby, lisy (te chętnie dobierają się także do gniazd). Niewiele żółwi dotrze do morza, około 1% żółwi dożyje dojrzałości płciowej. Choćby się bardzo chciało, w rezerwatach nie chronią żółwi przed naturalnymi zagrożeniami, tylko przed działalnością człowieka. Jedyne co, to przewodnik świecił żółwikowi drogę do wody (żółwik podążał za światełkiem) i nieco wygładzał piasek. Bardzo emocjonujące doświadczenie!
Żółwia plaża w świetle dziennym
Kiedy jechać? Sezon na żółwie
Szczyt sezonu lęgowego przypada na lato, między majem a wrześniem. Niestety temperatury i wilgotność na wybrzeżu Omanu są wtedy naprawdę uciążliwe. W szczycie na plaży może być jednocześnie nawet jakieś 60 żółwic! My odwiedziliśmy Ras Al Jinz w styczniu. To dość ryzykowne, jeśli chodzi o żółwie. W poprzednich dniach było z nimi ciężko. Nam jednak się poszczęściło. Wieczorem zobaczyliśmy cztery żółwie na plaży, w tym jednego małego, świeżo wyklutego. Trzy inne samice zajęte były składaniem jaj, więc nie można było do nich podchodzić.
Rano, przy drugim podejściu, niestety nie było żadnego, więc na plażę poszli tylko ci, co bardzo chcieli obserwować wschód słońca. My oczywiście chcieliśmy. Gdy już zaczęło się rozjaśniać, zaczęło być widać, ile na plaży jest dołków po gniazdach, resztek jajek, śladów żółwic wracających do wody i niestety – resztek zabitych żółwiątek, którym nie udało się dotrzeć do morza.
Żółwica w Ras Al Jinz
Szanse na spotkanie żółwi morskich
Spotkanie żółwia na plaży zależy nie tylko od kalendarza czy szczęścia, ale i od faz księżyca: żółwie nie lubią pełni. W świetle księżyca są lepiej widoczne dla drapieżników. To również warto mieć na uwadze wybierając się tam. Zwłaszcza, że wyprawa do Ras Al Jinz jest dość droga, choć z pewnością jest jedną z najbardziej zapadających w naszej pamięci atrakcji Omanu. To było coś niesamowitego, cieszymy się, że widzieliśmy te żółwie. Trzeba tylko pamiętać, że rezerwat nie gwarantuje, że zobaczymy żółwie. Jak się nie uda, nie zwracają pieniędzy.
Widok na plażę o świcie
Strona ośrodka, na której można rezerwować zarówno noclegi, jak i oglądanie żółwi. Można oczywiście też skorzystać z innych ośrodków, bo żółwia plaża nie ogranicza się tylko do tego jednego miejsca.
Jeśli spodobał Ci się wpis polub nas na Facebooku.
Savai’i jest największą wyspą Samoa – liczy 1700 km2 (Upolu to 1250 km2), jest też piątą co do wielkości wyspą Polinezji. Zamieszkuje ją nieco ponad 43 tyś. osób (dane z 2006 roku), co stanowi jakieś 24% populacji kraju. Główne i jedyne miasto to portowe Salelologa, gdzie przybijają promy na Upolu. Reszta to małe, rozrzucone po wyspie wioski. To sprawia, że jest to miejsce jeszcze bardziej dzikie, nieskażone cywilizacją i naturalne, prawdziwa perła Polinezji. No i dopiero uczące się jak podchodzić do turystów, przez to wielce interesujące i autentyczne zarazem. Czasem nazwa bywa zapisywana jako Savaii.
Savai’i
Savai’i – wulkaniczna wyspa Samoa
Podobnie jak Upolu, także Savai’i jest wyspą wulkaniczną, więc trudno liczyć na dobre plaże. Jednak tutaj jest ich jakby więcej, i to mamy na myśli takie piaszczyste. Dodatkowo warto wspomnieć, że na wyspie tej rośnie największa ciągła połać lasu deszczowego na obszarze Polinezji, zajmująca 727 km2.
Droga przez Samoa
Wulkan tarczowy, który tworzy tę wyspę ze szczytem Mount Silisili mierzącym 1858 m n. p.m. jest najwyższym wzniesieniem Samoa, jest to także największy tarczowy wulkan Polinezji. Charakteryzuje się szerokim stożkiem i bardzo łagodnym nachyleniem. Wciąż pozostaje aktywny, ostatnia jego erupcja miała miejsce w 1900 roku. Oprócz tego, na Savai’i jest ponad setka innych kraterów, część z nich jest nadal aktywna.
Zatoczka
Jeden z nich to Mount Matavanu (575 m n.p.m.), wciąż aktywny wulkan, a jego ostatnie erupcje miały miejsce w latach 1905 – 1911. Rzeka lawy pochłonęła obszar 100 km2 i dotarła do wybrzeża oceanu, grzebiąc pod lawą całe wioski. Jedną z nich jest Saleaula. Tutaj najczęściej zatrzymują się turyści zobaczyć zniszczenia poczynione przez lawę, przede wszystkim ruiny katolickiego kościoła. Te wyglądają trochę apokaliptycznie, ale bardzo intrygująco. Zaś najbardziej interesujące jest to, że lawa opłynęła kościół, do środka dostała się dopiero przez drewniane drzwi, które nie wytrzymały temperatury. Oczywiście dziś śladów po drzwiach nie ma, zaś ruina ta robi olbrzymie wrażenie.
Kościół zniszczony przez lawę
Obecnie to niezwykły widok dżungli odradzającej się na polu lawy. Obszar zajęty przez człowieka, przez naturę brutalnie zniszczony, teraz przez naturę odzyskiwany.
Zaschnięta lawa
Jest tu jeszcze jedna atrakcja. Grób dziewicy – miejscowi uważają, że była tutaj pochowana albo dziewczynka albo jej opiekunka. W każdym razie osoba czysta i bez grzechu, więc lawa nie chciała pokryć jej grobu, ale opłynęła go wokół. Do dziś na grobie składane są kwiaty. Lokalne, ale wyglądają jak nasze doniczkowe, taki urok przyrody samoańskiej.
Grób dziewicy
Oglądanie żółwi na wyspach Samoa
Niedaleko od zalanego lawą kościoła jest miejsce, gdzie można popływać z morskimi żółwiami. Jest to zamknięty kawałek laguny, gdzie trzyma się kilka żółwi morskich. Można tam za niewielką opłatą (Savai’i jest ogólnie dużo tańsza niż Upolu) popływać z tymi żółwiami i wziąć udział w ich karmieniu. Kiedy zaczęliśmy spacerować wzdłuż zbiornika, żółwie wiedziały, co to oznacza – zaczęły się zbierać w miejscu, gdzie są karmione.
Żółw zielony
Fajna atrakcja, ale najbardziej szczęśliwi to są tutaj ludzie, żółwie wyraźnie mniej. Po takich miejscach pozostaje kac moralny: bo kontakt ze zwierzętami jest lubiany, a zwierzęta są przecież zadbane i niegłodne, w dodatku trzymane w wodzie z zatoki. Jednak są w niewoli, a zmuszanie zwierząt do kontaktu z człowiekiem nie jest fair. Oprócz turystów są jeszcze właściciele tego przybytku: nie mają świadomości ekologicznej, nie mają też dużych źródeł zarobku. Kilku turystów na dzień (poza sezonem zdecydowanie mniej) może im znacznie podreperować budżet, zwłaszcza że taki biznes mogą doglądać dzieci. Jeśli turyści przestaną tutaj przyjeżdżać, pogorszy się byt mieszkańców. Dopiero po zaspokojeniu własnych potrzeb materialnych człowiek może zacząć myśleć o ekologii.
Inna sprawa, że to miejsce jest na oficjalnej mapce, czyli jakiś wydział ochrony przyrody, czy jego odpowiednik na Samoa, wie o tej działalności. W końcu turystycznie ktoś to promuje. Dodatkowo przy polu lawy także coś przebąkują, by zrobić podobną atrakcję. Nas to miejsce zainteresowało, ale zdajemy sobie sprawę, że budzi pewne kontrowersje i sami nie do końca wiemy, jak je ocenić.
Zatoczka z żółwiami
Żółwie morskie
Żółw zielony (łac. Chelonia mydas) zawdzięcza swoją nazwę nie kolorowi skóry czy skorupy, ale tłuszczu okalającego narządy wewnętrzne. Czasem jest też nazywany żółwiem jadalnym. Z zewnątrz żółw ma odcienie oliwkowo-zielone, niekiedy czerwone, w zależności od osobnika. Dorosły żółw dorasta do 140 cm długości (mierząc po karapaksie) i osiągają masę nawet 500 kg, dożywa 80 lat. Dorosłe osobniki żywią się morską zieleniną: algami, glonami i stąd ich tłuszcz nabiera zielonej barwy. Żółw zielony jest gatunkiem migrującym i występuje we wszystkich ciepłych wodach oceanicznych. Gdy przychodzi czas na złożenie jaj, powraca na swoją macierzystą plażę (np. Ras Al Jinz w Omanie). W nawigacji pomaga im szereg systemów: magnetyczny, termiczny, solarny (ustawienie słońca na niebie), umiejętność rozpoznawania prądów morskich i kierunków fal.
Karmienie żółwi
Gatunek ten jest zagrożony wymarciem, a największe niebezpieczeństwo wiąże się oczywiście z człowiekiem: kłusownictwo (dla karapaksu, mięsa i jaj), rybołówstwo (zaplątanie w sieci), zanieczyszczenie środowiska, niszczenie siedlisk, zwłaszcza plaż lęgowych.
Żółwie zielone
Inne atrakcje Savai’i (Wyspy Samoa)
Bezpieczniejszą i mniej kontrowersyjną atrakcją jest wodospad Afu Aau (znany też jako Olemoe). Można tutaj popływać w kotle wodospadu, wypełnionym słodką zimną wodą. Warto zaznaczyć, że takie miejsca są nieźle utrzymane przez miejscowych: są znaki informacyjne, tablice z opisem miejsca po angielsku i toalety. Zaskakująco czyste. Natomiast wszystkie te atrakcje są bardzo słabo oznaczone. Właściwie bez wsparcia GPSu i wcześniejszego ustalenia, gdzie są,można ich nie zauważyć. Oznaczenia są bardzo blisko celu, nie zawsze dobrze widoczne.
Wodospad Afu Aau
Są jeszcze dwie atrakcje, do których nie dotarliśmy. Pierwsza to most wiszący nad lasem. Znajduje się na zachodniej części wyspy. Zresztą nie byliśmy pewni, czy chcemy tam koniecznie jechać. Druga to Alofaaga Blowholes, czyli fale przebijające się przez rozpadliny skalne. Mieliśmy to w planach, ale nie udało się nam tam dotrzeć.
Plaża i zatoczka. Plaże na Samoa są stosunkowa niewielkie. Najwięcej piasku jest przy hotelach.
Zaskakuje sama Savai’i z jej halami targowymi i klimatem, a przede wszystkim otwartymi ludźmi zajętymi swoimi sprawami. Przez cały dzień na tej wyspie nie spotkaliśmy praktycznie żadnych innych turystów, czy w ogóle białych ludzi. Tylko Polinezyjczycy. Zaintrygowani nami, niekoniecznie wiedzący, gdzie jest Polska i wyraźnie zadowoleni, że ktoś ruszył się poza Upolu.
Transport lokalny na Savai’i
Transport na Savai’i
Na Savai’i należy dopłynąć promem (lub jachtem, jeśli ktoś w ten sposób dotarł na Samoa). Promy wypływają z miejscowości Mulifanua (koło Faleolo) i płyną do Salelologa. Również kursują lokalne linie samolotowe, więc z okolic Apii można tu przylecieć. Najłatwiej mimo wszystko podróżuje się tu samochodem, inny transport owszem istnieje, ale bardziej teoretycznie, dlatego zostaje rozwiązanie samochód plus prom. Do miejsc interesujących turystów nie dotrzemy w ograniczonym czasie inaczej. Większość z nich jest czynnych, jak to na Samoa, gdy jest właściciel lub jego reprezentant. Bilety na prom (dla samochodu) najlepiej kupić przynajmniej dzień wcześniej, bo ich ilość jest ograniczona. Dla pasażerów kupuje się już przed zaokrętowaniem. Niestety poza sezonem jest też mniej kursów, co powoduje, iż jednodniowa wyprawa na Savai’i to może być trochę za mało. Rozkład promów można znaleźć tutaj (acz na miejscu lepiej zweryfikować jego aktualność.
Prom między Upolu i Savai’i
Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.