Norymberga (Nürnberg): procesy, zabytki, atrakcje, zwiedzanie

Norymberga

Norymberga (niem. Nürnberg, ang. Nuremberg) to niemieckie miasto, które dziś najbardziej kojarzone jest z procesami norymberskimi. Jednakże to miasto ze zdecydowanie dłuższą, cesarską historią, wspaniałymi zabytkami i piękną starówką oraz ciekawymi muzeami. Atrakcji jest tu sporo, więc jest to idealne miejsce na city-break. Położone nad rzeką Pegnitz miasto jest jednym z najważniejszych ośrodków w Frankonii (dziś znajduje się w landzie Bawaria). Dziś Norymberga może nie lśni już dawnym blaskiem, ale wciąż to miasto, które odegrało istotną rolę kulturalną i nie tylko w kształtowaniu się Niemiec i właśnie przez ten pryzmat warto zorganizować jego zwiedzanie.

Historia Norymbergi

Norymberga zaczynała nie jako miejscowość, ale jako zamek na granicy terytorium Słowian i Germanów istniejący we wczesnym średniowieczu. O tym, że w czasach niemieckich była to dalej placówka wojskowa, wiemy z dokumentów z 1050 roku, gdzie zamek jest wspomniany jako nuorenberc, czyli skalista góra. Dopiero potem rozrosło się miasto przyzamkowe, które wraz z kolejnymi przywilejami handlowymi zaczęło się szybko rozwijać. Pomógł mu mocno przechodzący tu szlak do Rzymu. W XIV wieku było to już jedno z największych miast ówczesnej Europy Środkowej. Od 1219 roku na mocy uzyskanych przywilejów było to wolne miasto. Przez pewien okres Norymberga pozostawała w cieniu pobliskiego Bambergu, acz szybko go przerosło. W XV i XVI wieku miasto się rozwijało, stając się istotnym ośrodkiem kulturowym. Owszem, jak to w tym czasie, musiało zmagać się z przeciwnościami takimi jak najazdy, czy plagi, ale wychodziło z nich obronną ręką. Stało się wręcz niemieckim centrum renesansu.

Upadek Norymbergi rozpoczął się dopiero w XVIII wieku. Przede wszystkim zaczęła tracić na znaczeniu na korzyść Królestwa Prus i ostatecznie została wcielona do Królestwa Bawarii. W czasach napoleońskich straciła status i przywileje wolnego miasta. W zjednoczonych Niemczech nie odgrywała już istotnej roli, aż do czasów nazistów, kiedy to została wybrana jako miejsce corocznych zjazdów partii. Podczas II wojny światowej miasto mocno ucierpiało, zniszczono praktycznie 90% zabytkowego centrum miasta. Dziś wszystko jest odrestaurowane i wygląda bardzo dobrze, ale sama Norymberga pozostaje w cieniu pobliskiego Monachium.

Norymberga: Zamek Cesarski

Historyczne centrum i najważniejszy zabytek to Zamek w Norymberdze (Nürnberger Burg, Kaiserburg), do którego przylegają mury miejskie. Jest to zamek cesarski i tu warto dodać, że Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego nie miało ustalonej stolicy. Wybór cesarza odbywał się przez głosowanie elektorów, a stolica podróżowała między zamkami cesarskimi. Ten w Norymberdze był jednym z nich, w dodatku jednym z ważniejszych. Trudno mówić o jednoznacznej dacie powstania zamku. Pierwsze fortyfikacje pochodzą z okresu około 1000 roku, nowy zamek powstał w latach 1138 – 1254, ale ciągle był też rozbudowywany i modyfikowany. Utracił swoje znaczenie dopiero w czasach wojny trzydziestoletniej (1618 – 1648) i powoli zaczął popadać w ruinę. W XIX wieku, już po upadku Cesarstwa zaczęto go przebudowywać, tak by wyglądał na bardziej średniowieczny (zgodnie z ówczesną modą). Następnie naziści próbowali przywrócić mu „oryginalny”, niemiecki charakter. W dużej części zamek został zniszczony podczas bombardowań miasta. Po wojnie jego odbudowa zajęła ponad 30 lat. Do dziś jest to jeden z najlepiej zachowanych, a właściwie odnowionych zamków średniowiecznych, a w czasach cesarstwa była to jedna z największych twierdz tamtych czasów.

Obecnie teren głównej części zamku to muzeum. Wejście do niego wiedzie przez otwarty i darmowy taras, który jest doskonałym punktem widokowym. Potem przechodzi się przez bramę i wchodzi do właściwego muzeum. Bilety można kupić na miejscu, ale można skorzystać z Karty Norymberskiej (o której piszemy szczegółowo niżej). Można kupić bilet do głównej części zamku, ale także połączyć go z wejściem na wieżę i zobaczeniem studni (w ramach karty jest wszystko). W muzeum jest całkiem sporo eksponatów, w tym kopia Włóczni Przeznaczenia, ale raczej nieprawdziwej.

Główny zamek (znany jako Palas) ma kilka sal, które udało się zachować w mniej lub bardziej oryginalnej formie, jak również sale typowo muzealne. Pochodząca z około 1200 roku kaplica cesarska zbudowana jest w stylu romańskim. Ma ona dwa poziomy, plus można jeszcze zobaczyć ją z balkonu. Spośród wszystkich sal to właśnie ona wyróżnia się najbardziej. Ekspozycje muzealne są podzielone na takie, które są bardziej klasyczne, gdzie w gablotach czy na ścianach mamy broń i inne przedmioty z epoki, jak również prezentacje multimedialne. To właśnie z nich można dowiedzieć się bardzo wiele o historii cesarzy i samego cesarstwa i tu warto przypomnieć, że tradycja sięga czasów frankońskich, tytuł cesarza bowiem nosili Karolingowie. Władcy Niemiec niejako byli kontynuatorami tej tradycji. Prezentacje są w języku angielskim i niemieckim. Swoją drogą w czasach nazistów zwożono tu skradzione skarby z różnych części Europy, w tym ołtarz Wita Stwosza z katedry mariackiej w Krakowie.

Niesamowitą atrakcją jest tutaj studnia zamkowa. Znajduje się ona w niewielkiej wieży. Mniej więcej co pół godziny można tu wejść do środka i jest robiona prezentacja, głównie w języku niemieckim, ale ogóły są tłumaczone też na angielski, a także można dostać kartkę z opisem. Głęboka studnia (Tiefer Brunnen) ma jakieś 50 metrów, a zbudowanie jej w kamieniu wymagało kunsztu. Było to trudne choćby z powodu braku powietrza w wykopie. Podczas prezentacji prowadzący dobrze opowiada o tych problemach i jak sobie z nimi radzono (np. ogniem, by powodować cyrkulację). W trakcie prezentacji jest spuszczana świeczka aż do poziomu wody, wlewa się też wodę do studni, by wszyscy mogli słyszeć jak długo leci. Studnia jest niewielka (jak porówna się ją choćby ze studniami w Perugii czy Orvietto, które tam pełnią rolę atrakcji), ale doskonale potrafiono zrobić tu z tego ciekawą atrakcję, ukazując jak poradzono sobie z wieloma problemami konstrukcyjnymi. Całość zwiedzania odpłatnej części zamku, razem z wieżą obserwacyjną zajmuje około 2 godzin.

Mury miejskie

Jednak to nie jedyna pozostałość po zamku. Wokół starego miasta rozciągają się mury z 71 basztami. Od północy widać też obwarowania i pozostałości fosy, czy ogrodów (te można zwiedzać bezpłatnie). Mury obecnie rozciągają się na 4 kilometry, bowiem nie wszędzie się zachowały. Natomiast wokół murów, zwłaszcza od strony wewnętrznej (zachodniej) toczy się życie. Są tu muzea, knajpy i restauracje, wieczorami wokół bramy Tiergärtnertor na placu gromadzą się tłumnie ludzie. Natomiast przy znajdującej się na południu przy zachodniej bramie Spittlertorturm zlokalizowana jest dzielnica czerwonych latarni, zaś przy wschodniej Frauentorturm blisko dworca jest jedna z głównych ulic handlowych miasta, czyli Königstraße a także Handwerkerhof, czyli badziewiem pchli targ. Nie jest to jedyny zamek znajdujący się w Norymberdze, ale zdecydowanie ten główny.

Norymberga: Teren zjazdów NSDAP i Zeppelinfeld

W ramach uprawianego przez nas set-jettingu w Norymberdze można znaleźć coś nietypowego. Lokacje z filmu „Triumf woli” (1934) w reżyserii Leni Riefenstahl. Obraz ten nagrywano tutaj podczas zjazdu NSDAP. Oczywiście pamiętajmy, że jest to typowa agitka propagandowa, którą później zresztą zakazano. Niemniej jednak jest to klasyk, z dwóch powodów. Pierwszy: jest to jeden z najbardziej klasycznych obrazów propagandowych, w dodatku uchodzący za jedno z arcydzieł i dzieł wzorcowych tegoż gatunku. Drugi powód: pomijając sam temat, Leni nie można odmówić, że doskonale rozumiała język kina. Jest tam sporo zapożyczeń z niemieckiego kina ekspresjonistycznego, a do tego Riefenstahl doskonale potrafi operować światłocieniami, kamerą i umiejętnie pokazywać sceny tak, by wywołały u widza pewną reakcję. I choć film, jeśli chodzi o treść, z oczywistych powodów wylądował na śmietniku historii (po wojnie był zakazany w Niemczech), to jednak kunszt filmowy został nie tylko doceniony, ale wielu późniejszych filmowców wręcz się wprost odwołuje (żeby nie powiedzieć kopiuje sceny) z tego dzieła. Wymienić można choćby trzy: „Dyktator” Chaplina, „Król Lew” Allersa i Minkoffa (piosenka Skazy) oraz „Gwiezdne Wojny: Cześć IV: Nowa nadzieja” George’a Lucasa (finałowa ceremonia Rebeliantów). Mówiąc wprost, bez kunsztu Leni ta propaganda pewnie nie odniosłaby takiego sukcesu.

Dziś miejsce dawnych zjazdów można oglądać, w większości za darmo. Jak widać, trochę niszczeje. Dawna trybuna to Zeppelinfeld. Wstęp wolny, w teorii jest opisane, że do 18:00 ale nie jest to teren zamykany. Znajduje się tu też małe muzeum – centrum dokumentacyjne NSDAP (Dokumentationszentrum Reichsparteitagsgelände), przedstawiające ten okres historii naszych sąsiadów. Wstęp do Doku-Zentrum jest płatny, ale działa tu karta Norymbergi. Wewnątrz jest sporo opisów, próbują też podejść do tematu w sposób multimedialny, ale jeszcze trochę jest do nadrobienia. Przede wszystkim można wejść do wnętrza budynku i zobaczyć go od środka. Obok jest wejście na arenę, ale podczas naszej wizyty była ona w remoncie. Wokół znajduje się jezioro, po którym można pływać rowerami wodnymi. Norymberga raczej traktuje to miejsce jako teren zielony i rekreacyjny, a nie historyczny.

Zjazdy odbywały się tu w latach 1933 – 1938. W 1933 roku Adolf Hitler wprost uznał, że będzie to miasto zjazdów partii. O ile część obiektów w tym miejscu istniała już wcześniej, to na początku lat 30. nadano całemu obszarowi właściwy charakter. Największy budynek to Hala Kongresowa (Kongresshalle). To największa zachowana budowla z czasów narodowego socjalizmu w Niemczech. Zaczęto ją budować w 1935 roku inspirując się rzymskim Koloseum. Właśnie w jej skrzydle działa muzeum Doku-Zentrum. Swoją drogą właśnie tam nagrywano sceny dziejące się w pałacu Piłata w filmie „Piłat i inni” (1972) Andrzeja Wajdy, będącego luźną wariacją na temat „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa. Tym samym Norymberga udaje niby Jerozolimę, a dokładniej dom Piłata.

Trybuna Zeppelinfeld to zdecydowanie najbardziej znany fragment tej zabudowy. To jeden z pierwszych projektów Alberta Speera przygotowanych specjalnie dla nazistów, który był inspirowany Ołtarzem Zeusa z Pergamonu (dziś jest on częścią ekspozycji Muzeum Pergamońskiego w Berlinie). W 1909 roku wylądował tutaj na sterowcu własnej konstrukcji hrabia Ferdinand von Zeppelin i właśnie na jego cześć została nadana ta nazwa. Zostając jeszcze przy Speerze miał on koncept świetlnego miasta, który jest pokazany w Doku-Zentrum, ale również inspirował scenę z „Gwiezdnych Wojen: Nowej nadziei”, która nawiązuje do „Tryumfu woli” (chodzi o grę światłami). Całość kompleksu podczas naszej wizyty była restaurowana.

Norymberga: Pałac sprawiedliwości

Dobrym zakończeniem zwiedzania terenu zjazdów jest Pałac Sprawiedliwości (Justizpalast). Budynek ten powstał w latach 1909 – 1916 w stylu neorenesansowym. Do dziś jest używany jako sąd. Natomiast zasłynął z tego powodu, że właśnie tutaj organizowano procesy norymberskie. Dziś część pałacu jest przeznaczona na muzeum (Memorium Nürnberger Prozesse), którego częścią jest sala 600, w której faktycznie odbywały się te procesy. To przede wszystkim jest muzeum z dużą ilością tekstu (który można odsłuchać na audioprzewodniku, także po polsku). Główne muzeum znajduje się na trzecim piętrze, wchodzi się tu trochę z boku samego pałacu. Oczywiście jest płatne, ale działa tu karta Norymbergi. Do sali 600 schodzi się piętro niżej.

Na zwiedzanie trzeba przeznaczyć tak minimum 2-3 godziny, w zależności ile będzie się słuchać. Natomiast trzeba przyznać, że prezentowanie historii jest tu bardzo dobre, wliczając wiele trudnych spraw. Polski przewodnik nie mówi o winach nazistów, tylko Niemiec. Pokazane są próby zrzucenia na Niemców sprawy Katynia przez Rosjan, a także zbrodnie aliantów, które wykorzystano czasem do obrony oskarżonych (zadziałało to w atakowaniu statków cywilnych na oceanie).

Pokazuje też, że sądzono jedynie przegranych i to jak szybko procesy przestały być istotne, bo w związku z zimną wojną, Niemcy byli potrzebni jako sojusznik. Jak również jest wiele fragmentów, które pokazują, dlaczego Niemcy nie mieli tu poczucia sprawiedliwości. A przy tym, co jest smutne i bardzo podobne jak to ukazała Topografia Terroru w Berlinie, wielu z nazistów po wojnie tak naprawdę wróciło do normalnej pracy. Tu choćby jest pokazany przykład zarządu IG Farben, odpowiedzialnego za produkcję cyklonu B.

Norymberga: Dom Albrechta Dürera

Albrecht Dürer to artysta związany z Norymbergą, który zyskał niemałą sławę i do dziś jest uznawany za jednego z największych twórców niemieckich (a już na pewno niemieckiego renesansu). Odniósł on nie tylko sukcesy jako malarz i rzeźbiarz, ale także grafik. W Norymberdze ostał się dom, który został zakupiony przez rodzinę artysty. Dürer tworzył tutaj i mieszkał wraz z żoną. Dziś to muzeum poświęcone malarzowi. Jednakże z tego typu miejscami zawsze wiąże się problem, jak ukazać to miejsce i udostępnić je szerokiej publiczności. W przypadku Norymbergi nie udało się wyjść z tego obronną ręką. Dom Rubensa w Antwerpii posiadał kolekcję obrazów, ale też część wnętrz miała zachowany wystrój epoki. Tutaj pod tym względem jest to dość zdawkowo odtworzone. Sale, które mają ukazywać dawny wystrój są biedne, nawet jeśli są meble, to brakuje eksponatów, próbują się ratować prezentacjami multimedialnymi, przez co gubi się charakter miejsca.

W domu El Greco w Toledo z kolei udało się zaprezentować zarówno historię artysty, jak i pokazać przekrój jego dzieł (nawet jeśli były to kopie). Tego tutaj najbardziej brakuje. Jest sala, w której można zobaczyć najważniejsze dzieła Dürera, ale to zaledwie multimedialny ekran, który owszem jest ciekawym dodatkiem, acz brakuje mu siły wyrazu. Opisy są, ale dużo więcej można dowiedzieć się z audioguide’a. Trzecia rzecz to dom Rembranta w Amsterdamie, gdzie z kolei starano się odtworzyć również warsztat artysty, ukazując sposób jego pracy. W domu Dürera także na jednym piętrze jest podobne podejście i chyba to najbardziej ratuje to miejsce (bo to najciekawsza część muzeum). Acz warto pamiętać, że robienie odbitek z matryc jest dodatkowo płatne.

Za to muzeum współpracuje z salonem tatuażu, więc można zobaczyć współczesne tatuaże inspirowane dziełami Dürera. Można też zarezerwować tutaj wizytę. Gdyby to była ciekawostka, to pewnie inaczej byśmy to odebrali, a tak chyba trochę za dużo tego było, kosztem samego Dürera. Ostatnie piętro to wystawa zdjęć tatuaży nawiązujących doz dzieł artysty. Być może gdyby ujęcie było inne, gdyby pokazano to jako element wpływu na sztukę i kulturę masową, odebralibyśmy to inaczej, a tak z ciekawostki zrobiła się reklama salonu. Wracając jednak do samego budynku, powstał on mniej więcej w 1420 roku, od 1509 mieszkał tu artysta wraz z rodziną, aż do swojej śmierci w 1528 roku. Dom znajduje się blisko murów. Muzeum Dürera działa tu od 1871 roku, acz z powodu wojennych bombardowań budynek odtworzono w 1971 roku z okazji 500-lecia urodzin malarza. Zwiedzanie muzeum także jest na kartę Norymbergi. Całość zajmuje około godziny.

Kościół św. Sebalda

Przy placu Albrechta Dürera, niedaleko starego ratusza znajduje się kościół św. Sebalda (Sebalduskirche). To jeden z największych i najważniejszych obiektów sakralnych w mieście. Jego historia sięga 1225 roku. W oryginale była to romańska bazylika, ale od XIV wieku świątynię przebudowywano na zdecydowanie bardziej gotycką. Dodano też pewne barokowe dekoracje. Kościół, podobnie jak miasto, ucierpiał mocno podczas II wojny światowej, po niej był bardzo długo odbudowywany. W świątyni znajduje się kilka ciekawych rzeczy. Choćby nagrobek świętego Sebalda. Był to żyjący w VIII misjonarz i pustelnik, który stał się patronem Norymbergi.

Pierwotnie kościół ten był poświęcony świętemu Piotrowi i Katarzynie Aleksandryjskiej, ale potem zmieniono wezwanie. Inna interesująca rzecz to epitafium Pawła Volckamera, które stworzył Wit Stwosz. Jego dzieła to także krzyż Mikołaja Wickla oraz figury Jezusa i Maryi. Ten wybitny przedstawiciel niemieckiego gotyku stworzył więcej dzieł w Norymberdze, a dla nas przede wszystkim znany jest jako artysta ołtarza w kościele mariackim w Krakowie. Inna rzecz, której jednak nie odnaleźliśmy znajduje się na fasadzie od strony ratusza. To Judensau, antysemickie dzieło, ukazujące żydów w obscenicznych akcjach ze świnią. Od czasów reformacji to kościół ewangelicki. W dzień zwiedzanie jest darmowe. Wieczorami mogą odbywać się tu zamknięte imprezy, jak koncerty.

Kościół Najświętszej Marii Panny

Na głównym rynku (Hauptmarkt) znajduje się kościół Najświętszej Marii Panny (Frauenkirche). Sam rynek znajduje się w miejscu dawnej synagogi, którą zburzono w 1349 roku przy okazji pogromu Żydów. Nowy kościół zaczęto budować w 1352 roku i ukończono go w 1361 roku. Dziś to świątynia katolicka, którą można zwiedzać za darmo. Wewnątrz znajduje się kilka ciekawych obiektów, jak ołtarz Tucherów, dzieła Adama Kraffta, czy rzeźby, które powstały w pracowni Wita Stwosza. Na szczególną uwagę zasługuje zegar Männleinlaufen, który uruchomiono gdzieś w 1506 – 1509, codziennie w południe ukazujący pochód książąt elektorów..

Na głównym rynku znajduje się także Piękna Studnia (Schöner Brunnen), bogato zdobiona. Powstała w latach 1385 – 1396, ale nieraz była przebudowywana. Obecnie wody stąd się nie pije. Obok znajduje się też Stary Ratusz, dość duży budynek, którego obecna forma pochodzi z 1622 roku. Łączy ze sobą barok i gotyk i jest jedną z większych atrakcji miasta.

Kościół św. Wawrzyńca

Ostatni z trzech najważniejszych kościołów w mieście to kościół św. Wawrzyńca (St. Lorenz-Kirche). Powstawał w latach 1250 – 1477, z przerwą. To budowla gotycka, w pewien sposób był lustrzanym odbiciem kościoła świętego Sebalda. Dziś to świątynia ewangelicka, a jej zwiedzanie także jest darmowe. Znajdują się tu między innymi figury stworzone przez Wita Stwosza.

Z innych świątyń widzieliśmy choćby kościół św. Idziego. Jest to świątynia protestancka w stylu barokowym. Wewnątrz mało ciekawa.

Inne atrakcje w centrum

Samo centrum zostało pieczołowicie odbudowane. Zachwyca architekturą. Układ ulic wciąż w dużej mierze został średniowieczny. Owszem, jeśli chodzi o budynki, jest tu trochę nowszych dodatków, ale całość wciąż zachowuje klimat, a dzięki dużej liczbie barów i restauracji żyje. Jest tu wiele budynków zbudowanych metodą szachulcową (czasem zwaną murem pruskim, acz są tam pewne istotne różnice między nimi). Sporo ich przy ulicy Weißgerbergasse. Wśród bardziej nietypowych rzeczy jest możliwość zwiedzania podziemi miejskich.

Jest jeszcze kilka innych budynków starego centrum, które zasługują na uwagę. Jak Szpital Ducha Świętego (Heilig-Geist-Spital). Powstał w 1339 roku i wówczas był największą tego typu placówką w mieście. Położony nad rzeką Pegnitz jest dziś miejscem, gdzie znajduje się dom opieki i restauracja.

Wieża Kata, czyli Henkerturm znajduje się przy moście Henkersteg (czyli Most Kata). Kiedyś były to mury miejskie, potem jedynie wewnętrzne i faktycznie mieszkał tu kat. Sam most jest o tyle ciekawy, że ma zadaszenie i jest częściowo drewniany. Przypomina trochę most Kapellbrücke z Lucerny.

Dworzec główny (Nürnberg Hauptbahnhof) to dość charakterystyczny, okazały gmach. Powstał w 1844 roku. To obecnie najważniejszy węzeł kolejowy w całej Bawarii. Zlokalizowany jest bardzo blisko centrum. W pobliżu też znajduje się muzeum kolei. Dodajmy, że to w 1835 roku otworzono tutaj pierwszą w Niemczech linię kolejową.

Fontanna Karuzela małżeńska

To raczej nowy dodatek, bo powstała w 1984 roku i od razu wzbudziła kontrowersje (po pierwsze z powodu przekroczenia budżetu, po drugie była uznana za wulgarną). Zaprojektował ją Jürgen Weber. Autor inspirował się poematem Hansa Sachsa „Słodko-gorzkie życie małżeńskie”. Obok znajduje się Biała Wieża, fragment dawnych zabudowań.

Dom Pellerów

Jedną z bardziej nietypowych atrakcji jest dom Pellerów (Pellerhaus). Nietypowych, bo to miejsce odrestaurowane (częściowo) przez sympatyków miasta za własne pieniądze. Jest to dawny dom kupiecki, który zbudował Martin Peller w latach 1602 – 1605. Dom uchodził za jedno z największych osiągnięć renesansowej architektury w Norymberdze, oczywiście z manierystycznymi naleciałościami. Rodzina Pellerów  miała znaczny majątek i było ją stać na stworzenie domu, który stanowił jednocześnie wizytówką ich interesu, (zmiany, by uniknąć powtórzeń „był”) ale też mocno wyróżniał się nie tylko w okolicy. Podobnie jak inne ówczesne domy, składał się z dwóch budynków i atrium wewnątrz. Dom należał do rodziny jeszcze na początku XIX wieku. Po pierwszej wojnie światowej władze miejskie przejęły nad nim pieczę i odrestaurowały budynek. Wpisano go na listę zabytków.

Niestety został on mocno zniszczony podczas bombardowań w trakcie II wojny światowej. Po wojnie zaś nie było chęci odbudowy go w dawnej formie. Fasada straszy do dziś. Miłośnicy Norymbergi zorganizowali się i własnym nakładem sił odbudowali wnętrza. Niestety miasto nie zgodziło się na przywrócenie fasadzie dawnej formy. Dom Pellerów można zwiedzać, choć jak się nie wie, co jest w środku, to z zewnątrz, raczej nie zachęca. Wejście jest darmowe (jak jest czynny). Wolontariusze chętnie opowiadają historię (także po angielsku). Nie ma tu dużo zwiedzania, głównie atrium, dawna klatka schodowa i piwnica. Można też wejść na piętro. Często organizują tu także dodatkowe imprezy, jak choćby oglądanie filmów. Dom Pellerów został udostępniony do zwiedzania w 2019 roku.

Zoo w Norymberdze

Obiekt jest spory, znajduje się trochę na obrzeżach miasta, na terenie bardziej przypominającym park, czy las, a przy tym obszarowo to jeden z większych ogrodów zoologicznych w Europie. Zoo (Tiergarten Nürnberg) jednak w porównaniu z tym, co widzieliśmy w Lipsku czy Monachium, trochę rozczarowuje. Jest fajne, ale skoncentrowane na przybliżeniu głównie ssaków i to nie wszystkich. Nie znajdziemy tu choćby słoni, ale brakuje też porządnego pawilonu z gadami, czy akwarium. Za to jest tutaj delfinarium. Są też niedźwiedzie polarne, czy nosorożce. I to spory teren spacerowy. Zwierzęta najczęściej mają spore wybiegi, na których mogą się ukryć, lub przebywać w oddali. Widać je wówczas, acz przydaje się lornetka czy zoom w aparacie. Jest kilka nowszych pawilonów, gdzie chodzi się między zwierzętami (najczęściej mniejsze ptaki), ale nie jest to standard. Pomijając delfinarium, jak wspominaliśmy, obiekt się niestety nie wyróżnia. Otwarto je w 1912 roku i chyba nie było pomysłu jak gruntownie je przebudować.

Natomiast jest też druga strona medalu, czyli ściąganie ludzi i atrakcje dla dzieci. Prawdę mówiąc chyba jest tego wręcz za dużo. Bo o ile można zrozumieć sklepiki z pamiątkami, restauracje, nawet kolejkę, czy małe zoo, to już place zabaw czy park trampolin chyba niepotrzebnie zajmują tu miejsce. Owszem, zainteresowanie jest i to chyba o czymś świadczy, ale w niektórych miejscach można zapomnieć, co to za miejsce. Boli to zwłaszcza w kontekście starszych i mniejszych wybiegów. Natomiast plusem jest to, że część z tych wybiegów to nic innego jak ogrodzony las.

Na zwiedzenie zoo w Norymberdze potrzeba przeznaczyć tak z 4 – 5 godzin, więcej jeśli chcemy oglądać pokazy karmienia, czy treningu medycznego. Tu uwaga: w przypadku fok warto zweryfikować, o który basen chodzi. Są one dość daleko od siebie.

Norymberga: Niemieckie Muzeum Narodowe

Jedną z ciekawostek Norymbergi jest bez wątpienia tutejsze Muzeum Narodowe  (Germanisches Nationalmuseum). Ma ono szczególny charakter, bowiem nie jest to lokalne muzeum, a główne narodowe muzeum w Niemczech. Dlaczego akurat w Norymberdze? Wynika to z faktu rozrzucenia ważnych obiektów kulturalnych, ale również administracyjnych po różnych częściach kraju, czyli poza Berlinem, by zrównoważyć rozwój. Norymberdze przypadło Muzeum Narodowe. Jego zbiory to ponad milion eksponatów (nie wszystkie są wystawione).

Obiekt jest w dużej mierze nowoczesny, ale znajdziemy tu fragmenty starsze (te łatwo poznać po gorszej wentylacji) i historyczne. Ukazuje on ekspozycję przedstawiającą historię ziem niemieckich od czasów prehistorycznych. Sporo tutaj średniowiecznych eksponatów, jest trochę broni, ale też ozdób (w tym rzeźby ogrodowe), porcelany, czy nawet przyrządów medycznych, jak również sztuki sakralnej. Duża jest też galeria obrazów, gdzie są wystawione dzieła nie tylko niemieckie. Jest też sporo opisów, których główna część najczęściej jest też w języku angielskim, niestety dodatkowe szczegóły zazwyczaj już nie są.

Samo muzeum z jednej strony sprawia wrażenie niewykorzystanego, czasem trochę bałaganiarskiego. A przy tym w niektórych miejscach widać, że nie chcą poruszać pewnych tematów. Sztuka okresu narodowego socjalizmu jest ograniczona do 4-5 obrazów z krótkimi komentarzami. Podobnie jest z okresem komunistycznym we wschodnich Niemczech. To taki dobry przykład tego, czego tu brakuje, bo u nas wpływ tych totalitaryzmów na sztukę jest raczej mało znany. A tu jest choćby jeden obraz przedstawiający akt z czasów Hitlera, z krótką informacją, jakie panowały wówczas wytyczne dla tego typu sztuki (czyli jak ukazywać aryjskość kobiet). Na całe muzeum trzeba przeznaczyć minimum jakieś 3 godziny . Wewnątrz nie można mieć ze sobą toreb, te trzeba zostawić w szafkach (do tego potrzebne są monety). Samo wejście do muzeum jest o tyle ciekawe, że znajdują się tutaj rzeźby (w kształcie kolumn) na których w różnych językach są wyryte fragmenty praw człowieka.

Pierniki norymberskie

Norymberga wyróżnia się także kulinarnie, choć bardziej na zasadzie lokalnych odmian znanych dań, niż czegoś typowo własnego. I tu są dwie specjalności. Pierwsza to pierniki norymberskie, które są bardzo popularne także jako produkt eksportowy (np. na jarmarkach, także w Polsce). Są one często łączone z opłatkiem. Natomiast mieliśmy problem z kupnem ich w Norymberdze, z powodu zamknięcia sklepów (i części kawiarni) w weekend. W sklepach (tych otwartych) pierników nie widzieliśmy, zaś kawiarnie, które je oferowały, w centrum były zamknięte od połowy soboty aż do poniedziałku. W Bazylei też mają własne pierniki, tam jednak nawet w niedziele kawiarnio-cukiernie działały bez problemu, wiedząc czego szukają turyści. Druga specjalność to kiełbaski norymberskie (bratwurst), które są tu przygotowywane z majerankiem. Te były dostępne w wielu restauracjach, niektóre z nich wręcz słyną z różnych potraw. Swoją drogą bratwurst ma tu nawet własne muzeum. Zarówno bratwursty, jak i pierniki można kupić na lotnisku po przejściu odprawy. Także w weekendy, oczywiście.

Karta norymberska

Do zwiedzania miasta bardzo się przydaje Karta Norymberska, czyli NÜRNBERG CARD. Po pierwsze można ją łatwo zakupić także przez internet, na oficjalnej stronie nie tylko można sprawdzić ceny, ale dokonać zakupu płacąc kartą. Co ważniejsze, bez problemu wybiera się datę i godzinę obowiązywania karty. Karta Norymbergi ważna jest przez 48 godzin. Gwarantuje darmowy transport w ramach miasta (komunikacją miejską, czyli metrem, tramwajami i autobusami), jak również wejścia do muzeów. Ta lista jest całkiem spora, a oprócz nich można także zobaczyć ogród zoologiczny. Jeśli do niego dołoży się Muzeum Niemieckie, to właściwie karta zwraca się praktycznie w jeden dzień. Transport po mieście jest bardzo wygodny. Metro łączy centrum z lotniskiem i jest wspomagane przez autobusy i tramwaje. Te 48 godzin, czyli dwa dni, jak najbardziej wystarczają, by na spokojnie zwiedzić miasto. Dzięki temu jest to idealne miejsce na krótki citybreak. Zwłaszcza, że centrum także wieczorami tętni życiem. Do Norymbergi najłatwiej dotrzeć samochodem, autobusem lub pociągiem z okolic Monachium. Swego czasu na tutejsze lotnisko z Polski latał Ryanair, acz obecnie loty wymagają przesiadki na przykład we Frankfurcie.

Jeśli podobał Ci się wpis, śledź nas na Facebooku.

Szlak niemiecki
NorymbergaFrankfurt

Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły