Podróżowanie po Gruzji i Azerbejdżanie autem na własną rękę

Krowy na drodze (Gruzja)

Jak to bywa z wieloma krajami wschodu, o tym, że po Gruzji jeździ się źle, słyszeliśmy wcześniej. Jednak mając już pewne doświadczenia (tu zwłaszcza Jordania się kłania), okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Gruzja na własną rękę da się zrobić. Azerbejdżan też.

Widoki na drodze w Gruzji
Widoki na drodze w Gruzji

Gruzja na własną rękę samochodem

Przede wszystkim należy rozróżnić dwie rzeczy: jeżdżenie po miastach i trasy poza nimi. W miastach jest oczywiście tłoczniej, ruch jest utrudniony, samochody się wciskają, wymuszają pierwszeństwo, piesi próbują przemykać się przez drogi. Ogólnie to jednak dużo trudniej właśnie przejść przez ulicę, niż przez nią przejechać. Najgorzej oczywiście jest w Tbilisi, co nie jest dziwne, to największe miasto w kraju.

Wymijanie krów (Gruzja na własną rękę)
Wymijanie krów

Dużo bardziej interesujące, ale też i spokojniejsze, jest podróżowanie po terenach otwartych. Ruch (nie licząc oczywiście autostrad) jest mniejszy. Drogi są różnie oznaczone, nawierzchnia też miejscami jest dość umowna. Choć oczywiście starają się to naprawiać. Natomiast jedną z największych ciekawostek Gruzji jest to, że bydło domowe, czyli przede wszystkim krowy, rzadziej konie czy świnie lub inne zwierzęta, chodzą sobie samopas. Wiedzą, gdzie jest ich obora i same do niej wracają na noc. W dzień zaś samodzielnie szukają pożywienia, czasami na polach, czasami na drodze.

Ma to dwie bardzo zauważalne reperkusje. Po pierwsze większość ogródków czy pól znajduje się za płotami, tak by „szkodniki” nic nie wyżarły. Z drugiej strony zwierzęta te niejednokrotnie wychodzą na drogi i potrafią je blokować, choćby kładąc się na samym środku jezdni. Częściej jednak się je mija, zwłaszcza rano lub pod wieczór. Przemierzając Gruzję jest to praktycznie nieodzowny obraz, pojawiający się przy większości wiosek. Z tym, że w porównaniu do wspominanej Jordanii (i rzadziej Maroka), bydło zazwyczaj chodzi samo, bez pasterzy.

Górska droga we mgle (Gruzja na własną rękę)
Górska droga we mgle

Gruzja na własną rękę: Jak nie krowy to kapliczki

Druga również bardzo charakterystyczna dla Gruzji rzecz to kapliczki na drogach. Stawiane są tam, gdzie ktoś zmarł w wypadku, czyli podobnie jak u nas. Są one jednak specyficzne, gdyż w wielu z nich (nie we wszystkich) jest poczęstunek dla tych, którzy się zatrzymali i wspominają zmarłego. Taka lokalna tradycja, choć zwyczaj ten jest też znany w niektórych innych krajach prawosławnych. Warto się zatrzymać przy takiej kapliczce, by zobaczyć, co w ogóle jest w nich wkładane. Często jest zdjęcie zmarłego. No i zazwyczaj powinna być czacza, czyli gruziński bimber/wódka. Inni kierowcy zgodnie ze zwyczajem powinni zatrzymać się i wypić kielicha za pamięć zmarłego. Poza tym często znajdziemy też inne napoje (wodę albo jakieś gazowane), słodycze czy przekąski. Bywają „zagrabione” choćby przez mrówki lub rozpuszczone (Snickers w temperaturze ponad 30 stopni długo nie zachowa swojej konsystencji). Zwyczaj ten jest popularny też w innych krajach, np. w Grecji.

Kapliczka
Kapliczka

Przy drodze możemy też znaleźć (znów, podobnie jak w Jordanii) wiele kramów. Czasem sprzedają na przykład arbuzy z samochodu, czasem chleb lub miód, a czasem jeszcze inne rzeczy.

Przydrożny handel
Przydrożny handel

Należy także uważać na turystów. Ci również potrafią zatrzymywać się na drodze i robić zdjęcia, czasem zapominając o zdrowym rozsądku i zasadach bezpieczeństwa. Podróż do Gruzji na własną rękę bez wątpienia nieustannego śledzenia drogi. Nigdy nie wiadomo, co się trafi.

Świnia z drewnianym trójkątem, by było łatwiej ją złapać
Świnia z drewnianym trójkątem, by było łatwiej ją złapać

Azerbejdżan na własną rękę

Jazda po samym Azerbejdżanie jest jeszcze bardziej „dzika” i pozbawiona reguł, w szczególności w miastach. Tam warto zwrócić uwagę, że nawet kierunkowskazy są tylko sugestią. Jeśli chce się wyjechać np. z zatoczki na ulicę, dając kierunkowskaz nikt nas nie wpuści. Trzeba otworzyć okno i pokazać ręką, że się wyjeżdża, wtedy szanse mocno wzrastają.

Krowa wypoczywająca na drodze (Gruzja na własną rękę)
Krowa wypoczywająca na drodze

Poza Baku jest łatwiej, głównie ze względu na mniejszą liczbę samochodów. Nawet na autostradzie można sobie trochę poczekać, by zakręcić.

Okolice Baku
Okolice Baku

Specyfika podróżowania po Azerbejdżanie

W Azerbejdżanie raczej nie spotkamy zbyt wielu kapliczek, to nie ta kultura. Trochę bardziej też pilnują swojego bydła. Azerbejdżan zwiedzany samochodem też nie jest taki straszny, jak już się wyjedzie z Baku. Zwłaszcza, że na poboczach można sobie stanąć i podejść do atrakcji, pomijając parking. Ba nawet można iść na przełaj.

Azerskie bezdroża
Azerskie bezdroża

Kaukaz nie jest taki straszny jak go malują. Owszem większe miasta sprawiają pewne problemy (jak Baku), ale podróżowanie po kraju to ciekawe przeżycie. Kolejna będzie Armenia, ale niczego strasznego się nie spodziewamy.

Jeśli spodobał Ci się wpis polub nas na Facebooku.

Szlak gruziński
Podróżowanie po Gruzji i Azerbejdżanie
Szlak azerski
Podróżowanie po Gruzji i Azerbejdżanie
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły