Czak Czak (Chak Chak): zaratusztriańskie sanktuarium

Droga do sanktuarium w Czak Czak

Przy okazji Jazdu pisaliśmy, że prócz ognia dla zaratusztrian istotne są także inne żywioły, w tym woda. Właśnie w pobliżu Jazdu znajduje się Czak Czak (per. چک‌چک, Chāhak-e Ardakān, ang. Chak Chak ew. Chek Chek). Po polsku można by to przetłumaczyć jako kap, kap. To święta jaskinia, sanktuarium, w której oprócz stale podtrzymywanego ognia czci się także żywioł wody. Tu warto zapamiętać jedno: czczenie żywiołów jest raczej celebracją wspaniałego świata, jaki stworzył Ahura Mazda.

Zaratusztrianizm w Czak Czak

Chak Chak to niewielka świątynia, ale bardzo ważna. To tu co roku między 14 a 18 czerwca przybywają zaratusztriańscy pielgrzymi i to nie tylko z Iranu, ale też z Indii i wielu innych krajów. Wówczas robi się tu tłoczno. To jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych zaratusztrian w Iranie.

Według legendy miejsce to jest święte z jednego powodu. W czasach przed islamem, córka szachinszacha Jezdegerda III (ostatni z Sasanidów), niejaka Nikbanou, próbowała się schronić przed inwazją arabską w 640 roku naszej ery. Przypominamy, niechęć do Arabów w Iranie jest dość duża, nazwanie kogoś Arabem jest zwyczajnie obraźliwe, a uraza ta sięga właśnie czasów tamtej inwazji. W każdym razie Nikbanou dotarła do tego miejsca, zrozpaczona, błagała Ahurę Mazdę o ratunek. Bóg sprawił, że góra w cudowny sposób otworzyła się. Nikbanou weszła do jaskini i została ocalona.

Łzy Nikbanu w pewien sposób są cudownie upamiętnione w źródle, które bije w jaskini (lub przynajmniej tak jest odczytywana ta symbolika). Woda kapie i spada niczym kolejne łzy. Wewnątrz panuje cisza i da się usłyszeć ten dźwięk, kap, kap. Stąd właśnie pochodzi nazwa. Dodatkowo laska Nikbanou zamieniła się w drzewo. Podobno w kamieniu dało się dostrzec także jej ubranie.

Sanktuarium zaratusztrian

Obecna Czak Czak jest jednak trochę inna, niż ta mityczna. Grota do której przybywają pątnicy jak i turyści została zrobiona przez człowieka. Drzewo rosnące przy wejściu raczej nie ma tysiąca pięciuset lat. Niemniej jednak kult pozostaje tam żywy. By wejść do środka groty, należy ściągnąć buty i założyć specjalne klapki, by nie skalać wody i nie pomoczyć nóg. Oczywiście jak to ma miejsce w przypadku innych świątyń zaratusztriańskich, kobiety w trakcie okresu mają kategoryczny zakaz przekraczania progu świątyni.

Wewnątrz groty jest zarówno miejsce, gdzie płonie ogień, jak i miejsce, gdzie skapuje woda. Oczywiście jest też Awesta i inne religijne przymioty, a nawet portret Zaratusztry. Wystrój jest stonowany, ładnie współgra z grotą, ale całość sprawia wrażenie w miarę nowoczesnej świątyni.

Samo wejście do sanktuarium, czy też świątyni ognia Pir-e Sabz jak brzmi oficjalna nazwa, jest płatne dla turystów. Kwota raczej symboliczna, zresztą sprzedaż biletów też sprawia wrażenie zaimprowizowanej. Niestety nie znajdziemy tu żadnego przewodnika, a sama grota jest naprawdę niewielka.

Dojazd i zwiedzanie

Sanktuarium znajduje się w bardzo interesującym miejscu, sprawia wrażenie wydrążonej i przyklejonej do zbocza góry. Droga między górami jest piękna. Świątynia jest naprawdę malutka, trudno sobie wyobrazić setki, a co dopiero tysiące pielgrzymów tutaj. Natomiast wokół niej wznosi się całe miasteczko dla pielgrzymów. Podczas naszej wizyty nie było ich wielu, ale wystarczająco, by niektórzy z nich proponowali nam by przysiąść się do nich i razem z nimi spożyć wspólny posiłek. Zresztą zbudowane tarasy służą do tego, by urządzać tu pikniki, co jest bardzo popularne w Iranie.

Świątynia znajduje się blisko miejscowości Ardakan, jakieś 50 km na północ od Jazdu, ponieważ nie kursują tu autobusy, dojechać trzeba samochodem (lub taksówką), przejeżdżając przez pustynię (trochę trzeba też trasy nadrobić). Na dole znajduje się niewielki parking, darmowy. Potem musimy się wspiąć do świątyni. Podstawowa trudność to przedostanie się przez kilka poziomów budynków, które wznoszą się na ścianie wzgórza, no i schody. Nie tyle ile musieliśmy przejść na Szczyt Adama, więc nie jest to męcząca wędrówka. Jedyna trudność jest taka, że główna droga jest dość kręta i jeśli chcemy iść na skróty, to właściwie czasem trzeba zgadywać jak iść.

Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.

Szlak irański
Czak Czak
Szlaku religijny
Czak Czak
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły