Szkocja to przede wszystkim wspaniałe widoki, trochę gór, wody, czasem zamki i przede wszystkim surowa natura. Jednym z najbardziej popularnych wśród turystów miejsc jest wyspa Skye (Isle of Skye). To wspaniałe i zróżnicowane miejsce, zapadające w pamięć krajobrazy, malownicze klify, czy urocze miasteczka idealne na przynajmniej całodniową wycieczkę. Co jeszcze ciekawsze, to miejsce bardzo filmowe. To również zdecydowanie jedna z najchętniej odwiedzanych atrakcji w Szkocji (właściwie wyprzedzają ją jedynie Edynburg i Loch Ness). Wciąż jest bardziej popularna wśród Brytyjczyków niż zagranicznych turystów.

Co warto zobaczyć na wyspie Skye?
Zwiedzanie wyspy Skye
Na początek warto dodać parę słów o podróżowaniu i zwiedzaniu wyspy Skye. Najwygodniej (jak zresztą w wielu innych miejscach w Szkocji) jest posiłkować się samochodem. Bo przede wszystkim poruszamy się tu między kolejnymi punktami, które się ogląda i eksploruje, zatrzymuje na jakiś czas, a potem jedzie do kolejnego. W teorii do części z nich można dojechać autobusami Go Skye (lub oczywiście z wycieczkami), ale nie wszystko uda się zobaczyć w ten sposób. Niektóre wspomniane miejsca nie wymagają wiele czasu, inne potrafią zająć nawet parę godzin. W większości przypadków są przy nich parkingi (czasem darmowe, czasem płatne), natomiast problemem jest też duża liczba turystów. Nie zawsze parkingi są w stanie pomieścić wszystkich odwiedzających. To też sprawia, że zwiedzanie wsypy trwa dłużej niż zakładaliśmy. Czytaliśmy wiele wpisów o wyspie, tam ludzie często sugerowali, że można ją objechać w jeden dzień. Faktycznie jest to do zrobienia i to co jest tu opisane, zobaczyliśmy w jeden dzień (z maleńkim wyjątkiem), ale z perspektywy czasu wiemy, że dwa-trzy wydają się być optymalne do intensywnego zwiedzania wyspy, nie tylko jej objechania.

Skąd ta rozbieżność? Tamte opisy raczej nie uwzględniały trekkingów. Z tym że w naszym przypadku nie potrzebowaliśmy dojeżdżać na wyspę, bo dotarliśmy do niej dzień wcześniej. Problem jest bardzo podobny do tego, co opisywaliśmy przy kanionie Verdon. Czasy przejazdu podany na mapach czy GPSie są nierealne. Zakładają przejazd, a tu jest naprawdę sporo miejsc do zatrzymania się i oglądania, co powoduje konieczność parkowania i tu zaczynają się schody, gdy kierowcy przed nami blokują ruch. Część dróg też wymaga mijania, co powoduje korki. A im więcej ludzi, tym ciężej. Do tego dochodzą trekkingi i zmienna pogoda. Przy dobrych warunkach trekking da się zrobić w sugerowanym czasie, ale przy wietrze, deszczu czy mgle, wszystko się wydłuża. A pogoda może nie jest jeszcze tak zmienna i kapryśna jak na Islandii, ale też nie jest stała. Warto o tym pamiętać i przygotować się odpowiednio do tego zwiedzania. Kolejne miejsca poniżej opisujemy w takiej kolejności, w jakiej je oglądaliśmy. Poza odpowiednim ubraniem warto pamiętać, że wiele z tych miejsc jest naturalnych i brakuje tu knajp z jedzeniem, czy sklepów, więc należy przyjechać zaopatrzonym.

Kyleakin
Jeśli chodzi o nocowanie i jedzenie, to wyspa Skye, zwłaszcza poza sezonem, trochę rozczarowuje, za to w sezonie może być również problem z dostępnością. Największa miejscowość w okolicy to Kyle of Lochalsh znajdująca się jeszcze przed mostem prowadzącym na wyspę Skye. Tam faktycznie w centrum jest kilka restauracji, tam też można szukać hoteli. My spaliśmy w Kyleakin, już po drugiej stronie mostu, czyli na wyspie. To niewielka miejscowość, gdzie rezerwując nocleg powiedziano nam, by zarezerwować obiad u nich wcześniej. Nie wzięliśmy sobie tego do serca, licząc że kilka miejsc w okolicy będzie otwartych. Było (zgodnie z tym, co znaleźliśmy na Google), tyle że bez kuchni. Ogólnie Kyleakin to niewielka miejscowość, w której można doświadczyć małomiasteczkowej Szkocji i tyle. Jest tu pomnik ofiar wojny, a właściwie obu wojen światowych.

Warto o tym wspomnieć, bo tu częściej wspomina się ofiary I wojny. Jest port, a po drugiej stronie widać ruiny zamku Caisteal Maol. Zamek pochodzi z XV wieku, wzniosłą go rodzina MacKinnon i tutaj spotykali się przywódcy klanów. Dziś to trochę ruina. Można spacerować po plaży i patrzeć na most łączący wyspę Skye z resztą Szkocji. To techniczna miejscowość, którą można pominąć. Most Skye Bridge otworzono w 1995 roku i od tego momentu wyspa zaczęła się rozwijać turystycznie. Przez prawie 10 lat przejazd był płatny, co więcej należał do najdroższych mostów w całej Europie, obecnie jest darmowy. Ale ze względu na pogodę może być zamknięty. Szczęśliwie w sezonie letnim dzieje się to dość rzadko.

Stary most Sligachan
Właściwe zwiedzanie wyspy Skye zaczęliśmy z samego rana od starego mostu Sligachan (Sligachan Old Bridge), który znajduje się jakieś pół godziny jazdy od Kyleakin. Most znajduje się w niewielkiej osadzie Sligachan, przez którą przepływa rzeka o tej samej nazwie (ta ze szkockiego oznacza tyle co bród rzeki). W niektórych miejscach można wyczytać, że to bardzo stary most, sięgający nawet czasów rzymskich, ale tak naprawdę to stosunkowo młoda konstrukcja. Powstawał w latach 1810 – 1818 i dziś faktycznie uchodzi za zabytek Szkocji. Obok wzniesiono nowy most, by tam przenieść ruch samochodowy, a tę starą przeprawę zostawić turystom. Dodatkowo jest tu dość płytka rzeka do zobaczenia i jedna z wielu legend wyspy Skye. Podobno zamoczenie twarzy w wodzie z tej rzeki przynosi… według tego kto akurat opowiada tę historię szczęście, młodość, zdrowie i tym podobne rzeczy.

Przy moście znajduje się niewielki parking (przylegający do zajazdu), więc zdecydowanie łatwiej zatrzymać się przy jednej z bocznych dróg. Most jest dostępny dla zwiedzających przez całą dobę, można podejść też do rzeczki. Po wschodniej stronie mostu znajduje się pomnik bohaterów wzgórza. Wyrzeźbiono na nim dwóch odkrywców i pionierów turystyki górskiej. To profesor John Norman Collie oraz przewodnik John MacKenzie, którzy byli jednymi z pierwszy osób wspinających się na szczyty pasma o nazwie Czarny Cuillin. Widać je zresztą z tych okolic. Przy okazji stworzyli też mapy okolic i gór wyspy Skye, a także przyczynili się do promocji turystyki górskiej. Collie to postać dość ciekawa, ma na swoim koncie zdobycie szczytów nie tylko na wyspie Skye, ale też Ben Nevis, szczytów na Kaukazie, Alpach czy nieudaną pierwszą próbę zdobycia Nanga Parbat. Niektóre źródła twierdzą, że kilka cech odkrywcy zainspirowało Conana Doyle’a, gdy tworzył Sherlocka Holmesa, wliczając w to oczywiście fajkę.

Jest też jedno z pierwszych miejsc, gdzie można spotkać pasące się bydło (w tym wypadku owce, ale czasami można zobaczyć także krowy) w malowniczym szkockim krajobrazie. Wiele z terenów wyspy Skye to obszary prywatne, ale dostęp do nich najczęściej nie jest ograniczony.

Portree
Następnym naszym przystankiem było miasteczko Portree. To stolica i największa osada na całej wyspie Skye, mieszka tu prawie jedna czwarta z 10 tysięcy mieszkańców drugiej wyspy Szkocji. Nazwa może być trochę myląca, bo wywodzi się od gaelickich (szkockich) słów Port Righ, które kiedyś oznaczyły tyle co Port Króla, a nie z języka angielskiego. Nadaną ją na cześć wizyty szkockiego króla Jerzego V w 1540 roku. Aż do XVI wieku miejscowość nosiła nazwę Kiltaraglen. Nie miała ona jednak dużego znaczenia, dopiero w XVIII wieku rozrósł się tu port, a Szkoci stąd wypływali do Ameryki szukając lepszego życia.

Miasteczko jest niewielkie i w większości przypadków raczej się nie wyróżnia. Tym najważniejszym wyjątkiem jest bardzo kolorowy port. Właściwie to tylko kilka budynków, nad którymi wznosi się stary kościół, ale mocno się one wyróżniają. Dzięki nim uznano Portree za jedno z 20 najładniejszych miejsc w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Parkowanie w centrum jest płatne, poza nim można znaleźć darmowe miejsca parkingowe. To dobra baza, by tutaj nocować, czy coś zjeść albo wyruszać na wycieczki po wyspie. Widok na port najładniejszy jest oczywiście z przeciwnej strony zatoczki. Okolica przypomina faktycznie to, co widzieliśmy w Irlandii, np. na półwyspie Dingle.

Old Man of Storr
Jedną z największych atrakcji wyspy Skye jest formacja skalna Old Man of Storr. The Storr to szczyt na półwyspie Trotternish, a jednocześnie przykład typowego krajobrazu tej części wyspy. Sam Storr ma 719 metrów wysokości nad poziomem morza i jest to formacja bazaltowa, wokół której znajduje się osuwisko i niżej osadzone skały. Wśród nich znajduje się szpiczasty i bardzo charakterystyczny Old Man of Storr, składający się z trzech bardzo dobrze widocznych wierzchołków i kilku mniejszych. Największy z nich ma 48 metrów wysokości (niektóre źródła mówią nawet o około 50).

Według legendy Stary Człowiek ze Storr był olbrzymem mieszkającym w paśmie Trotternish. Dochodząc do kresu swojego życia, położył się w tym pięknym miejscu, zasnął i nigdy się nie obudził. Kiedy umarł, jego palce skamieniały i dziś widzimy tu fragment jego ręki, dokładniej kciuk. Resztę ciała obrosły rośliny. Inna legenda mówi o starcu i jego żonie uciekającymi przed olbrzymami… Dotarli do tego miejsca i wiedzieli, że to już ich koniec, popatrzyli ostatni raz na siebie i zamienili się w kamień, stąd te skały są tak pomarszczone, wyglądają jak starzy ludzie.

Old Man of Storr to symbol wyspy Skye, ale także Szkocji. Zdjęcia tego miejsca znajdują się w folderach, reklamach czy w sieci, częściej niż choćby Edynburg. To także przekłada się na popularność w fotografii turystycznej, czy na Instagramie. Nic dziwnego, że każdy chce go zobaczyć. Stąd tłok, sytuacja trochę przypomina islandzkie Kirkjufell, ale tu jest większa trasa do przejścia.
Dodatkowo miejsce zostało spopularyzowane także dzięki filmom. Najsłynniejszy jest oczywiście „Prometeusz” (2012) Ridleya Scotta. Tu znajduje się wejście do jaskini, w której odkryto na Ziemi fragmenty mapy prowadzącej do świata obcych. Miga dokładnie na chwilę na początku filmu. Inne filmy, które tu powstawały to „Nieśmiertelny” (1986) Russella Mulcahy’ego i „Makbet” (2015) Justina Kurzela. W ich przypadku zdjęcia powstawały również w innych miejscach na wzgórzach tego półwyspu i trochę ciężko w całości rozpoznać Starego Człowieka. Na chwilę Starego Człowieka widać także w filmie „Transformers: Ostatni rycerz” (2017) Michaela Baya, znajdował się tam wrak Cybertronian. Oryginalne zdjęcia formacji wkomponowano w wygenerowane komputerowo Kaer Morhen w serialu „Wiedźmin”.

Jest kilka szlaków do przejścia, w zależności od tego, ile mamy czasu i co chcemy zobaczyć. Można robić kółka, można iść w kierunku Old Man of Storr, albo jeszcze dalej w kierunku właściwego szczytu i popatrzeć na Starego Człowieka z oddali, czy podziwiać tutejsze jeziora. Wymaga to trochę podejścia w górę, ale problemem nie jest tutaj zbytnio wysokość czy trudność szlaku, a wiatr i zmienna pogoda, o czym pisaliśmy wcześniej. Ta najbardziej podstawowa to zajmuje około półtorej godziny (pewnie nawet mniej, bo myśmy trochę zbaczali i robili zdjęcia), natomiast równie dobrze można liczyć tu i trzy godziny. Jest to piękne miejsce, którego nie warto sobie odpuszczać. Jedyny problem to parking. Mimo że jest on naprawdę spory, w dodatku płatny, to dość ciężko było znaleźć wolne miejsca, także o wczesnej porze. Na parkingu nie mogą stawać campery (muszą parkować na drodze jeszcze dalej), ale to jest jedno z najważniejszych miejsc do zobaczenia na wyspie Skye, więc jest tu sporo ludzi. Przy parkingu są toalety (co nie jest normą na wyspie).

Wodospad Lealt
Kolejnym przystankiem na naszej trasie był Wodospad Lealt (Lealt Falls). Znajduje się on tuż przy drodze, łatwo się zatrzymać, ale parking jest naprawdę niewielki, choć darmowy. Sam wodospad ma aż 90 metrów i ogląda się go z góry, są dwa punkty widokowe. Następny miał być Kilt Rock, ale akurat droga do niego była remontowana. Szkoda, bo byłaby okazja popatrzeć na wodospad na klifach.

Plaża An Corran
Zbaczając trochę z głównej drogi można zatrzymać się na plaży An Corran, znajdującej się tuż przy Sound of Raasay (sound to nazwa fiordów-zatok, o których pisaliśmy przy okazji Fiordland). Ogólnie jest to kamienista, ciemna plaża, na którą się jedzie z dwóch powodów: widoków oraz śladów pozostawionych przez dinozaury. Oczywiście te najbardziej widowiskowe tropy zostały już dawno wywiedzione do muzeów, ale wciąż jest możliwość chodzenia po kamieniach i szukania jurajskich śladów.

Plaża jest dość długa, główny parking znajduje się od północnej strony, jest spory i darmowy. Od południowej jest kolejny, gdzie oferowane są dodatkowe atrakcje, jak możliwość rejsu, czy jest możliwość kupienia przekąsek. Nie jest jeszcze to miejsce bardzo popularne na mapie wyspy Skye, ale powoli zyskuje na rozpoznawalności.


Quiraing
Następnie czekał nas trekking pod Quiraing. To kolejne osuwisko ze skał bazaltowych będące częścią pasma Trotternish. Znów widoki przepiękne, trudność szlaku sama w sobie duża nie jest, ale bardziej wymagający z powodu mniej przyjaznej pogody. No i dający sporo możliwości wyboru, przede wszystkim co do celu wędrówki. Jedyny minus to fakt, że duży parking jest dość daleko od właściwej trasy, głównie dlatego, że parking ten pełni dwie rolę role: bazy wypadowej oraz miejsca, skąd można oglądać Quiraing z oddali. Jest tu znów jakiś bufecik, parking jest też płatny. Trochę bliżej znajduje się parking w okolicy dawnego cmentarza, ale on jest dość niewielki.

Nazwa pochodzi od szkockiego Kví Rand, co oznacza tyle, co okrągła zagroda. Podstawowa trasa to pętla, idzie się dołem, wraca górą, po drodze mijając formacje skalne. Najbardziej znane z nich to Igła (Needle), Stół (Table) czy Więzienie (Prison). Na całość przy sprzyjających warunkach trzeba poświęcić około cztery godziny. Natomiast przy gorszej pogodzie ludzie unikają górnej części szlaku, zwłaszcza, gdy mocno wieje. Swoją drogą, szlak w wielu miejscach jest bardziej wydeptany, niż oznaczony.

To również popularne miejsce wykorzystywane w filmach, przede wszystkim ze względu na surowy szkocki krajobraz. Nagrywano tu „Gwiezdny pył” (2007) Matthew Vaughna oraz „Król Artur: Legenda miecza” (2017) Guya Ritchiego (zdjęcia trwały jeden dzień, większość kręcono w Snowdonii).

The Fairy Glen
Jednym z bardziej niezwykłych miejsc na wyspie Skye jest The Fairy Glen, czyli Dolina Wróżek. To kolejne stare osuwisko, na środku którego postawiono dziwne formacje w kształcie kręgu pośród kształtnych zielonych wzgórz. Takie trochę szkockie Stonehenge. I choć mówi się o legendach z czarownicami i wróżkami na czele, jest to stosunkowo nowa konstrukcja. Kręgi w ziemi tu były, obecnie są też kamienie poukładane tak, by to podkreślić I to ona przyciąga tu najbardziej ludzi, bo to je uwiecznia się na zdjęciach i prezentuje jako niezwykłe miejsce. Nie jest znana dokładna przyczyna ustawienia tych kamieni, jedni mówią, że to firmy turystyczne zaczęły je układać, by dodać kolejne miejsce na liście do zobaczenia na wyspie Skye. Inni mówią, że to samowolka turystów. Nie podoba się to mieszkańcom okolic, którzy parę razy rozbierali to i odnosili kamienie w inne części Fairy Glen, bezskutecznie. „Wracały”, bo przecież według legend tu żyły wróżki. Tak więc dziś najczęściej ogląda się tu też kamienne spirale.

Natomiast całość jest dużo większa, a jedną z oryginalnych atrakcji są „ruiny” zamku Ewen (Castle Ewen). Tego zamku to tam właściwie nie ma i chyba nigdy nie było, to raczej jakieś kamienie na skale. Z góry jest bardzo dobry widok. Całość natomiast jest bardzo ładna, zwłaszcza przy zielonej trawie. Charakterystyczne dla tej okolicy są niewielkie, stożkowate wzgórza, których jest tu sporo. Po drodze można zobaczyć też niski las, porośnięty mchem.

Jeśli chodzi o parkowanie, to znów mamy parking płatny, średniej wielkości, w dodatku zakorkowany. Ostatecznie musieliśmy parkować na drodze. Parking znajduje się jakieś 1,5 kilometra od właściwego Fairy Glen, więc trzeba zrobić sobie spacer, przyjemny i łatwy. No i tu także można spotkać owce.

Neist Point
Ostatnią atrakcją, którą udało nam się zobaczyć, był klif Neist Point na zachodzie wyspy, z latarnią morską i kolejnymi wspaniałymi widokami. Parking jest spory i darmowy, a następnie czeka nas kolejny trekking. Przepiękne miejsce. Neist Point znajduje się niedaleko miasteczka Glendale. Latarnia morska powstała w 1900 roku i znajduje się na wysokości 43 metrów nad poziomem morza. Dotarcie do niej z parkingu to krótki spacer (ponad kilometr w jedną stronę), pod górę i w dół, czyli znów minimum trzeba liczyć na niego z godzinę. Miejsce to uchodzi za dobre do obserwacji ptaków, czy ssaków morskich jak wieloryby. Niestety nic nie udało się zobaczyć.

Warto dodać, że nagrywano tutaj ujęcia do trzeciego sezonu „The Mandalorian” (czyli „Gwiezdne Wojny”). Tu znajdował się zamek Kryze na planecie Kalevala należący Bo-Katan. Zamek oczywiście został dodany komputerowo, a latarnia wymazana. Jest tu tak naprawdę kilka ujęć z powietrza. Nie było tu ekipy aktorskiej, całość służyła jedynie za tło. Widać za to okoliczne klify.

Chcieliśmy zatrzymać się też przy destylarni whiskey Talisker, acz nie była czynna (cały dzień). Prawdę mówiąc jeszcze jest kilka punktów, które można by zobaczyć, ale na to potrzeba byłoby kolejnego dnia lub dwóch, albo mniejszej ilości ludzi we wcześniej opisanych miejscach. Bo na te przejazdy i szukanie parkingu, mimo że byliśmy przed sezonem, traci się trochę czasu.

Zamek Eilean Donan
Do tego warto wspomnieć, że jadąc na wyspę Skye można zatrzymać się przy malowniczym zamku Eilean Donan. Pochodzi on z XIII wieku, został zniszczony w 1719 roku i odrestaurowany w XX wieku, już jako atrakcja turystyczna. Jest malowniczo położony, z kamiennym mostkiem po drodze. Tym samym znów jest jedną z najczęściej fotografowanych atrakcji Szkocji. Formalnie znajduje się przed wyspą Skye, ale zalicza się go w poczet jej atrakcji, bo jest niejako po drodze.

To miejsce filmowe. Pojawił się na krótko w filmie „Świat to za mało” (1999) Michaela Apteda. Udaje tam zamek Thane, będący siedzibą MI-6. Powstawały tam także filmy „Nieśmiertelny”, „Osaczeni” (1999) Jona Amiela (jako zamek Roberta MacDougala). Przewinął się także przez filmy „Rob Roy” (1995) Michaela Caton-Jonesa, „Loch Ness” (1996) Johna Hendersona czy „Prywatnym życiu Sherlocka Holmesa” (1970) Billy’ego Wildera. Warto jeszcze wspomnieć o innych filmach kręconych na Skye: „Królewna Śnieżka i Łowca” (2012) Ruperta Sandersa wykorzystuje zdjęcia z Old Man of Storr, Quiraing oraz Walii jako okolice zamku księcia Hammonda. Na wyspie Skye zbudowano cmentarz na potrzeby filmu „Przełamując fale” (1996) Larsa von Triera, decyzja tak naprawdę wynikała z popularności wyspy przez pisarzy i poetów XIX-wiecznych. Do tego dochodzą jeszcze „Król wyjęty spod prawa” (2018) Davida Mackenziego, „Pogromca smoków” (1981) Matthew Robbinsa czy „Kult” (1973) Robina Hardy’ego.

Jak wspominaliśmy, niektórzy próbują zwiedzać Skye kamperami. Inni posiłkują się miejscami, gdzie można rozbić namiot. Szkocja ma trochę inne regulacje w tej kwestii niż Wielka Brytania (bardziej liberalne). Jeśli chodzi o trekking to sporo szlaków jest opisanych po angielsku tutaj.
- W teorii objechanie wyspy to 1 dzień, ale zalecamy co najmniej 2.
- Najłatwiej dotrzeć tu samochodem ze Glasgow.
- Wycieczek po okolicy można szukać na GetYourGuide.
- Samochód do objechania okolicy można wynająć tutaj.
- Jeśli spodobał Ci się wpis śledź nas na Facebooku, podziel się wpisem lub zapisz na newsletter.
Wielka Brytania | ||
Wyspa Skye | Puzzlewood | |
Szlak filmowy | ||
Wyspa Skye | Wodospad Niagara |