Salvador de Bahia: kościoły, forty, karnawał, capoeira i Pelourinho

Salvador

Jednym z bardzo specyficznych i zachwycających miejsc na mapie Brazylii jest stolica stanu Bahia, czyli Salvador (por. Salvador da Bahia). To miasto pełne sprzeczności. Pierwsza historycznie stolica Brazylii, miasto z kolonialną architekturą i przepięknymi barokowymi świątyniami, a jednocześnie najbardziej afrykańskie miasto w kraju. To tu narodziła się capoeira oraz karnawał. A dziś to także miejsce, które słynie z wysokiej nawet jak na Brazylię przestępczości i sporej ilości morderstw. Fascynująca mieszanka.

Palácio Rio Branco, siedziba Gubernatora stanu Bahia (Salvador)
Palácio Rio Branco, siedziba Gubernatora stanu Bahia (Salvador)

Historia Salvadoru

Historyczna nazwa miasta Salvador to São Salvador da Bahia de Todos os Santos, czyli Święty Zbawiciel nad Zatoką Wszystkich Świętych. W dniu 1. listopada 1501 roku Amerigo Vespucci, podczas rejsu wzdłuż wybrzeży Ameryki Południowej, stanął tutaj na lądzie. Zatokę, w której zacumował nazwał od aktualnego dnia Zatoką Wszystkich Świętych. Niecałe 10 lat później osiedliła się tutaj załoga francuskiego statku, jeszcze zanim można było myśleć o jakimkolwiek mieście.

Salvador: widok na port, targowisko i fort São Marcelo
Salvador: widok na port, targowisko i fort São Marcelo

Brutalna kolonizacja zaczęła się jakieś ćwierć wieku później. W 1536 roku nad Zatokę Wszystkich Świętych dotarł okrutny Francisco Pereira Coutinho. Król Portugalii obiecał nadać mu te ziemie na własność, więc najpierw musiał uporać się z Indianami. Był wobec nich na tyle brutalny, że co rusz wybuchały rewolty przeciwko Pereirze. Gdy wreszcie Indianie byli górą, zabili Portugalczyka i zjedli go podczas wielkiego festynu. Tubylcy jednak nie mogli się cieszyć trwałym zwycięstwem. Już w 1549 roku osadę kolonizatorów przekształcono w portugalskie miasto Salvador, a pierwszym gubernatorem kolonii Brazylii został Tomé de Sousa. Wkrótce powstała twierdza São Salvador, pierwsza z wielu, która miała na celu podkreślać dominację Portugalczyków w tym rejonie. Indianie musieli się wycofać.

Dachy Salvadoru
Dachy Salvadoru

Salvador: Handel, cukier i rozwój kolonialny

Salvador stał się miejscem rozwoju bogactwa kolonialnego dla Portugalii. Plantacje trzciny cukrowej rozrastały się w wielkim tempie i cukier był najważniejszym z dóbr przywożonym z Brazylii. Później cukier stracił na znaczeniu na rzecz między innymi drogich kamieni, których kopalnie powstały w tym regionie (handel nimi nadal jest tu dość istotny). Ktoś musiał pracować w polu oraz pod ziemią. Taką ciężką pracą brzydził się biały człowiek. Potrzeba było niewolników, najlepiej z Afryki, gdyż łatwo było ich złamać, w przeciwieństwie do miejscowych. Wkrótce więc Salvador stał się głównym portem niewolniczym w kolonii. Masowo zwożono czarnoskórych ludzi z Afryki Zachodniej.

Fort São Marcelo (Salvador)
Fort São Marcelo

Salvador i niewolnicze dziedzictwo

Przez cały okres istnienia w Brazylii niewolnictwa, a więc aż do 1888 roku, przetransportowano ich około 5-ciu milionów. Taki napływ ludności afrykańskiej miał znaczny wpływ na kształt Salvadoru i regionu Bahia w każdym dosłownie aspekcie. Do dziś w Salvadorze żyje najwięcej czarnoskórych obywateli kraju. Wiele słów od plemion afrykańskich znalazło się w regionalnym dialekcie portugalskiego. Co więcej, dziś wielu z nich stara się pielęgnować swoje afrykańskie tradycje, które oczywiście przez lata zdążyły trochę ewoluować. Murzyni w Brazylii są mniejszością, tutaj jednak widać ich całkiem sporo. Tradycję utrzymują nawet w lokalnych restauracjach, gdzie czasem kelnerki noszą charakterystyczne, wielkie suknie (co oczywiście ma zaintrygować turystów).

Katedra w Salvadorze i kobiety w tradycyjnych strojach
Katedra w Salvadorze i kobiety w tradycyjnych strojach

Zauważalni są wyznawcy candomblé. Jest to religia afroamerykańska praktykowana w Brazylii, wywodząca się z afrykańskich wierzeń animistycznych. Z biegiem czasu forma wierzeń i praktyk religijnych znacznie się zmieniła, włączając w to częściowy synkretyzm z religią katolicką, na przykład poprzez przyjęcie świętych katolickich do grona bóstw. Kościół oczywiście zwalczał te pierwotne wierzenia jako okultyzm i pogaństwo, ale nieskutecznie. Brazylijczycy są bardzo religijni, przynajmniej jeśli chodzi o uczestnictwo w praktykach.

Natomiast nie ograniczają się tylko do katolicyzmu, potrafią wyznawać różne religie jednocześnie, nawet jeśli jest to wzajemnie sprzeczne. W Salvadorze widać to bardzo wyraźnie. Mamy bardzo wiele kościołów (i te są odwiedzane przez ludzi), a przy tym kilkaset metrów od katedry można natknąć się na szamana. Co więcej nawet osoby będące kapłanami w candomblé, potrafią nie tylko uczęszczać do kościoła, ale brać czynny udział w życiu parafii. Jakby tego było mało, to niektóre katolickie obrządki bywają wzbogacone o elementy praktyk animistycznych.

Mniej zadbane uliczki w centrum
Mniej zadbane uliczki w centrum

Kuchnia Salvadoru

W kuchni stanu Bahia również widać duży wpływ afrykańskich przyzwyczajeń. Uważa się, że jest to najbardziej różnorodna, oryginalna i po prostu najlepsza kuchnia w Brazylii. Przy tym jeszcze mniej wegetariańska niż w reszcie kraju, bo oparta na owocach morza, ale także na oleju palmowym, nerkowcach, mleku kokosowym. Do tego małe krewetki, małże, lokalna zupa rybna – mocqueca. Warto poszukać lokalnych dań w restauracjach.

Salvador i śliczne, kolonialne centrum
Salvador i śliczne, kolonialne centrum

Centrum Salvadoru

Dziś centrum Salvadoru bardzo się wyróżnia na tle innych miast w Brazylii. Zachwyciły nas kolorowe fasady kamienic w górnym mieście. Warto jednak wiedzieć, że aż do lat 90. XX wieku były tutaj fawele, czyli dzielnice biedy. Dopiero od 1991 roku zabrano się za przywrócenie choć części blasku dawnej stolicy Brazylii. Odnowiono dawne budynki rządowe kolonii i znajdującą się obok miejską windę Lacerda, która łączy miasto górne i miasto dolne. Faktycznie są to dwa różne światy, nie tylko ze względu na ukształtowanie geograficzne. Górne miasto (cidade alta) to piękne, stare centrum, dolne (cidade baixa) zaś to okolice portu. Winda jest płatna, ale cena z symboliczna. W teorii można sobie ją odpuścić i zejść uliczkami, acz nie jest to zalecane ze względu na bezpieczeństwo (do tego wątku jeszcze wrócimy).

Winda miejska (Elevador Lacerda)
Winda miejska (Elevador Lacerda)

Pelourinho, kolonialne centrum

Salvador da Bahia to pierwsze miasto w Brazylii, w którym Portugalczycy ustawili pręgierz jako miejsce kar dla niewolników i pospolitych bandytów. Pierwotnie znajdował się on na obecnym placu, potem wielokrotnie go przenoszono, by w 1807 roku znaleźć się na Pelourinho. Nazwa tej dzielnicy pochodzi od portugalskiego słowa oznaczającego pręgierz. Ten rodzaj kary – chłosta na pręgierzu – została zabroniona w 1837 roku i już nie było gdzie lać krnąbrnych niewolników. Na wolność musieli bowiem czekać jeszcze aż 51 lat.

Niebieska fasada kościoła Matki Boskiej Różańcowej dla Czarnych (Salvador)
Niebieska fasada kościoła Matki Boskiej Różańcowej dla Czarnych

Pelourinho, nazywana bywa także Pelô, to pierwsza dzielnica Salvadoru. Została usytuowana na wzgórzu, z którego widać port. Część dzielnicy zajmował targ niewolników, tutaj także jest Ingreja (da Ordem Terceira) de Nossa Senhora do Rosário dos Pretos, czyli kościół Matki Boskiej Różańcowej dla Czarnych. Tylko w tym jednym kościele czarnoskórzy katolicy mogli się modlić. Wyróżnia się ze względu na niebiesko-białą fasadę. Powstał na początku XVII wieku, wcześniej czarnoskórzy modlili się w bocznej kaplicy katedry. Szczególnie upodobali sobie jedną figurkę Matki Bożej. By rozdzielić niewolników od białych Panów postanowiono wznieść im kościół, a tę figurkę przetransportować. Tak też uczyniono. Co ciekawe, do dziś tutaj część liturgii ma afrykańskie elementy. Dodatkowo warto pamiętać, że sama fasada kościoła uchodzi za jedno z najbardziej ikonicznych miejsc Salvadoru i nierozerwalną część Pelourinho.

Pelourinho
Pelourinho

Pelourinho historycznie

Od początku założenia Salvadoru, Pelourinho było przede wszystkim dzielnicą mieszkalną, bogacącą się od XVII wieku. Wyrażały to okazałe posiadłości Portugalczyków i nowopowstające kościoły. W XIX wieku rozwinął się tutaj handel i Pelourinho stało się niejako centrum miasta. Sytuacja Salwadoru zmieniła się, gdy w 1763 roku stolica Brazylii została przeniesiona do Rio de Janeiro. Nadal jednak istniał tutaj targ niewolników, który działał do 1888 roku, gdy niewolnictwo zostało oficjalnie zakazane. Stopniowo miejsce kupców, łańcuchów i łez zajęli artyści: muzycy, malarze, pisarze. Pelô stało się modne wśród XX-wiecznej bohemy.

Fasada kościoła karmelickiego
Fasada kościoła karmelickiego

Niestety, Salvador pozostawał miastem dość zaniedbanym, a z czasem Pelourinho zmieniło się w dzielnicę biedy – fawelę – gdzie w skrajnych warunkach zamieszkiwali najubożsi. Wskaźnik przemocy znacząco narastał. Historycznie ważna, pozostawała zaniedbana; w latach 80. XX wieku tę dzielnicę wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Dekadę później rozpoczęto jej rewitalizację, co wiązało się z likwidacją faweli i przesiedleniem jej mieszkańców do osiedli na obrzeżu miasta. Chociaż nie wszystkie zabytkowe budynki ocalały, a z niektórych pozostały zaledwie fasady, to dziś to miejsce znów tętni życiem: pojawiły się restauracje, kawiarnie, ośrodki kultury, hoteliki i wiele sklepów z pamiątkami. Pelourinho z pewnością pomógł też Michael Jackson, który nakręcił tu część sceny tanecznej w teledysku do utworu „They Don’t Care About Us”, co także zainteresowało turystów. Stąd też wśród pamiątek czasem można znaleźć tutaj jakieś obrazki Michaela Jacksona.

Zabytkowe uliczki Salvadoru
Zabytkowe uliczki Salvadoru

Pelourinho obecnie

Dzisiaj Pelô to kolorowa wizytówka Salvadoru. Podobno przestępczość też jest dużo mniejsza. Widząc na ulicach pojazdy wojskowe i żołnierzy pilnujących porządku, trudno sobie wyobrazić, co musiało się dziać wcześniej. Oczywiście wojsko stoi przy uliczkach prowadzących do centrum, starając się chronić turystów. Tak to wygląda w dzień. Wydaje się, że jest bezpiecznie.

Kolonialne stare miasto Salvador zachwyca żywymi kolorami
Kolonialne stare miasto Salvador zachwyca żywymi kolorami

Ale jest też druga strona medalu, którą dość dobrze widać w handlu kamieniami szlachetnymi. Przez witrynę nie można zajrzeć do środka i nie wpuszcza się byle kogo. Takie sklepy są w centrum, ale niekoniecznie rzucają się w oczy. Pomijając oczywiście kraty w oknach. Nas skierowano do jednego z nich podczas zwiedzania kościoła. Obsługa zasugerowała, gdzie czegoś takiego szukać i jak to znaleźć. Polecają turystom, potem się podchodzi i wpuszczają nas do środka szczelnie zamykając drzwi. Byle tylko nie rzucać się w oczy i nie prowokować drobnych przestępców.

I straszy zaniedbanymi budynkami
I straszy zaniedbanymi budynkami

Salvador, Bahia i szmaragdy

Klejnoty Ameryki Południowej to nie tylko wymysł scenarzystów filmu „Miłość, szmaragd i krokodyl” (Romancing the Stone) z 1984, którego akcja działa się w Kolumbii (a kręcono go w Meksyku), zaś McGuffinem był wielki szmaragd. Rzeczywiście na kontynencie południowoamerykańskim można znaleźć choćby cenny beryl. Szczególnie urodzajne i jakościowo dobre złoża znajdują się w Brazylii, w stanach Bahia i Minas Gerais. Znalezienie sklepu z kamieniami szlachetnymi – nie tylko szmaragdami, choć o nie tutaj chodziło – było punktem programu w zwiedzaniu Salwadoru. Od sprzedawcy mogliśmy się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy szmaragdach, bo o nie pytaliśmy, porozmawiać od czego zależy cena kamienia, jak wyglądają te najdroższe i wreszcie wybrać swój szmaragd.

Salvador: tańce i sztuki walki

Bardzo ważnym elementem wyprawy do Salvadoru był też pokaz tańców. Być może dzięki takiej, a nie innej mieszance kultur, Salvador jest pełny żywiołowej muzyki i tańca. Tutaj odbywa się jeden z największych na świecie karnawałów, trwający przez 6 dni i nocy do Środy Popielcowej. To właśnie tu narodziła się tradycja brazylijskiego karnawału, która została zaszczepiona także w Rio. Dziś karnawał właśnie kojarzy się z drugą stolicą Brazylii, ale to w Salvadorze szczycą się tym, że tu jest bardziej oryginalny. Zresztą to właśnie tu powstało wiele tańców, w tym samba. Ale jeszcze ważniejsza jest capoeira, będąca zarówno sztuką walki jak i tańcem. Pokaz, na którym byliśmy, łączył jedno i drugie.

Pokaz tradycyjnych tańców
Pokaz tradycyjnych tańców

Capoeira to wywodząca się z Salvadoru i ogólnie rejonu Bahia afro-brazylijska sztuka walki. Powstała w XVI wieku, ale szczególny rozwój nastąpił w XX wieku. Łączy się w niej taniec, akrobatyka i muzyka. Genezą capoeiry są tradycyjne afrykańskie tańce, które były kultywowane przez pracujących na plantacjach niewolników. Dla nadzorców był to tylko pierwotny taniec, zaś niewolnicy traktowali go jako coś więcej: przygotowanie do walki. Akrobacje, wysoki, wypady i podcięcia wykonywane w parach lub grupach były ćwiczeniami na czas buntu, konieczności walki i w razie ucieczki. Zresztą samo słowo capoeira wywodzi się z języka Tupi: ka’a i paũ, które oznaczały słabo porośnięte obszary interioru Brazylii, dokąd uciekali zbiegli niewolnicy. Jednocześnie sztuka ta miała podłoże religijne: wierzono, że podczas ekstatycznego tańca, capoeiristę opętuje duch zmarłego przodka. Taniec zapewniał więc kontakt z zaświatami.

Tańce na ulicach (i wojsko w tle)
Tańce na ulicach (i wojsko w tle)

Capoeira i Samba

Pokaz capoeiry odbywa się wieczorem, w jednej z restauracji zaraz obok kościoła franciszkanów. Przy lokalach była muzyka na żywo, goście spontanicznie tańczyli. Dla zapewnienia bezpieczeństwa, między bawiącymi się spacerowali wojskowi. Tu znów warto wspomnieć o bezpieczeństwie. Wejściówkę na pokaz można kupić w jednej z wielu agencji turystycznych, czy nawet w hotelu. O wyznaczonym czasie (jeszcze przed zmierzchem) mamy się stawić w odpowiednim miejscu, skąd zostaniemy zaprowadzeni do lokalu. Jest jeszcze jasno, więc jest w miarę bezpiecznie. Po zakończeniu show osoba, która nas zaprowadziła, odprowadza nas do hotelu, tak by mieć pewność, że dotarliśmy bez problemów. W samym lokalu kolacja jest wliczona w cenę, musimy tylko zapłacić za napoje.

Kościół św. Antoniego
Kościół św. Antoniego

Spektakl, na którym byliśmy, zaczynał się od wyrażenia w tańcu historii niewolników Salvadoru wraz z ich wierzeniami i kulturą. Pokazane były także walki z Portugalczykami, przede wszystkim bunty niewolników. Następnie odbyły się pokazy walk: najpierw akrobacje w pojedynkę, potem parami, a wreszcie w grupie. Wszystko z rytmicznie wybijaną muzyką. Skończyło się na wspólnej sambie. Musimy przyznać, że pokaz był dopracowany, o ciekawym scenariuszu i choreografii. Miło i pouczająco spędzony czas. Warto dodać, że w Salvadorze można też na ulicach spotkać młodzieńców, ćwiczących tę walkę / taniec. Capoeira jest mocno wpisana w Salvador, zwłaszcza, że to jest coś, czego nie przejęło Rio w takim stopniu jak choćby karnawału. Od 2016 roku capoeira znajduje się na liście UNESCO jako niematerialne dziedzictwo ludzkości.

Fort da Capoeira
Fort da Capoeira

Forty Salvadoru

Forte de Santo Antônio Além do Carmo, znany obecnie raczej jako Fort da Capoeira powstał w XVII wieku na północnej granicy Salwadoru, by bronić miasta w czasie holenderskiej inwazji. Uszkodzony podczas walk, obecny kształt zawdzięcza przede wszystkim pracom dokonanym w XVIII wieku. W roku 1830 fort został przekształcony w więzienie, do którego na początku trafili przede wszystkim czarnoskórzy schwytani podczas buntu niewolników z 1835 roku. Trochę ponad sto lat później, w latach 60. XX wieku umieszczano tutaj więźniów politycznych dyktatorskiego państwa, a w roku 1974 roku więzienie zostało zamknięte na wniosek junty wojskowej, zaś więźniowie zostali przetransportowani do stolicy kraju. Od 1981 roku w forcie mieszczą się dwie szkoły capoeiry. Gdy miasto przechodziło renowację w latach 90., także dawny fort został odnowiony i przemianowany na Fort da Capoeira. Remont został ukończony w 2006 roku.

Salvador i plaża (Praia do Farol da Barra) wzdłuż Avenida Oceanica,
Salvador i plaża (Praia do Farol da Barra) wzdłuż Avenida Oceanica,

Salvador: Muzeum morskie

Fortów w Salvadorze jest kilka, my zobaczyliśmy jeszcze jeden. Forte de Santo Antônio da Barra, którego częścią jest stara latarnia morska i obecnie mieści się muzeum morskie. Sam fort wzniesiono w 1501 w czasach portugalskich i strzegł wejścia do zatoki Wszystkich Świętych. Czyli kilkadziesiąt lat wcześniej zanim powstało miasto Salvador. Muzeum morskie ukazuje trochę historii Salvadoru, trochę kolonizacji, niewolnictwa oraz można zobaczyć wiele eksponatów związanych z nawigacją. Plus modele okrętów, czy naczynia z zatopionych jednostek. Na latarnię można wejść i zobaczyć okolicę ze szczytu.

Muzeum morskie
Muzeum morskie

Tuż przy forcie i muzeum znajduje się jedna z turystycznych plaż – Farol da Barra. Jest ich kilka w Salvadorze. Natomiast okolica wyróżnia się tym, że faktycznie jest turystyczna. Spokojniejsza i bezpieczniejsza. Nawet jest tu figura Jezusa, ale mówiąc wprost ta część nie jest w stanie konkurować z Rio. Sama dzielnica Barra to część miasta obfitująca w plaże. Tu też znajdują się hotele dla turystów zainteresowanych wypoczywaniem, a nie zwiedzaniem (dla nich dogodniejsze noclegi znajdują w centrum).

Fortów w Salvadorze jest ponad 20. Turystycznie warto warto jeszcze wspomnieć o Forte de Santa Maria, który jest również malowniczo położony.

Złote zdobienia w katedrze
Złote zdobienia w katedrze

Katedra Przemienienia Pańskiego w Salwadorze w Brazylii.

Ze względu na eksponaty forty często lepiej wyglądają na zewnątrz, z kościołami bywa odwrotnie. Bogate wnętrza kościołów, nie tylko tych w Salwadorze, stoją w dużym kontraście do widocznej na ulicach biedy. W centrum starego miasta znajduje się bazylika katedralna Przemienienia Pańskiego, siedziba arcybiskupa Salvadoru i jednocześnie prymasa Brazylii. Początki świątyni datuje się na 1551. Rozwijali ją jezuici, jednak obecna forma to właściwie czwarty kościół w tym miejscu, który ukończono dopiero w 1694. W drugiej połowie XVIII wieku jezuitów wypędzono z Brazylii, wówczas kościół stał się siedzibą arcybiskupa. Fasada powstała pod wpływem manieryzmu. Wnętrze zaś jest po części inspirowane kościołem św. Rocha w Lizbonie. No i trzeba przyznać, że jest bogato zdobione, wręcz ozłocone. Dodatkowo można też zwiedzać zakrystię. Świątynia ta była inspiracją dla wielu innych w mieście.

Convento e Igreja de São Francisco
Convento e Igreja de São Francisco

Klasztor św. Franciszka

Convento e Igreja de São Francisco, czyli zakon i kościół pw. św. Franciszka to kolejna okazała budowla w centrum Salvadoru. Pierwsi franciszkanie przybyli tutaj w 1578 roku i zbudowali tu swój zakon i kościół. Budowle te przetrwały około stu lat, aż do najazdu holenderskiego, podczas którego zostały zniszczone. Wkrótce po odparciu Holendrów z Brazylii, w 1686 roku rozpoczęto odbudowę budynków zakonnych, które z późniejszymi poprawkami możemy oglądać do dziś. Natomiast odbudowy kościoła podjęto się w 1708 roku. Główne prace ukończono w 1723 roku, zaś pełne wyposażenie wnętrza trwały do połowy XVIII wieku. We wnętrzach jak widać: pełny barok!

Kościół św. Franciszka
Kościół św. Franciszka

W budynkach franciszkanów ściany chętnie dekorowano azulejos. Są to mozaiki wykonane z malowanych płytek ceramicznych, zwykle kwadratowych, najczęściej biało-niebieskich, choć stosowano także inne kolory. Charakterystyczne są one przede wszystkim dla sztuki portugalskiej. Liczba pojedynczych płytek azulejos w kościele zakonnym św. Franciszka w Salwadorze jest największa w całej Ameryce Łacińskiej i wynosi aż 55 tysięcy sztuk! Zwiedzanie tego kościoła to jednak nie tylko część świątynna, a cały kompleks. Są tu pokoje w stylu kolonialnym, czy katakumby. Klasztor uchodzi nie tylko za jeden z najważniejszych zabytków Salvadoru, ale również znajduje się na liście siedmiu cudów świata portugalskiego pochodzenia. Wcześniej byliśmy w innym takim cudzie – w forcie w Al-Dżadida.

Azulejo, czyli typowe portugalskie kafle ozdobne w Brazylii
Azulejo, czyli typowe portugalskie kafle ozdobne w Brazylii

Bogate zbiory klasztoru

Kościół Trzeciej Reguły św. Franciszka powstał jako dodatek do zakonnego kościoła św. Franciszka. Obecny wygląd głównie pochodzi z 1705 roku, gdy odbudowano kościół po zburzeniu go przez Holendrów, natomiast wiadomo, że fasada przechodziła pewne zmiany w ciągu całego XVIII wieku. Właśnie o fasadę wejściową się tutaj rozchodzi. Została ona udekorowana w stylu znanym jako złotniczym, czyli plateresco (włoskie słowo określające sztukę złotniczą).

Kościół św. Franciszka
Kościół św. Franciszka

Styl ten powstał w XV wieku w Hiszpanii jako wczesna odmiana renesansu w tym kraju. Inspiracją dla plateresco były budowle mauretańskie z ich drobiazgowymi rzeźbieniami i zawiłą ornamentyką. W epoce baroku plateresco przyjęło formę charakterystycznej odmiany hiszpańskiego baroku: przerost zdobień nad architekturą budynku, wielkie ilości drobnych detali, wykonywanych zarówno w kamieniu, drewnie, gipsie sztukatorskim i potem pokrywanych pozłotą.

Kościół Karmelicki
Kościół Karmelicki

Kościół karmelicki

Obecny kościół karmelicki w Salvadorze (Igreja da Ordem Terceira do Carmo) został w latach 1803 – 1855 odbudowany po pożarze z roku 1788, który zniszczył pierwotny budynek. Na szczęście z pożaru ocalała część wyposażenia i pewna liczba dzieł sztuki. Do najważniejszych dzieł sztuki kościoła karmelitów w Salvadorze należy wykonana w cedrze figura umęczonego Chrystusa z 1730 roku. Figura została przyozdobiona dwoma tysiącami rubinów różnej wielkości, wyobrażającymi krople krwi Jezusa. Na pierwszy rzut oka może wyglądać niepozornie, ale bliższe przyjrzenie się jej robi duże wrażenie.

Drogocenna figura Jezusa (Salvador)
Drogocenna figura Jezusa

Kościół Nosso Senhor do Bonfim

W dolnym mieście (Baixa) Salvadoru mamy jeden szczególnie ciekawy obiekt: kościół Nosso Senhor do Bonfim. Patronem tego kościoła jest Nasz Pan Dobrej Śmierci, którym jest Chrystus Ukrzyżowany. Jest to dawny kult pochodzący jeszcze z Portugalii, a przeszczepiony do Brazylii w czasach portugalskich. Obecny kościół Naszego Pana Dobrej Śmierci w Salvadorze mieści się na Świętym Wzgórzu w dolnym mieście. W XVII wieku na miejscu kaplicy powstał kościół, w 1927 roku podniesiony do rangi bazyliki. Z tym kościołem wiążą się ciekawe rzeczy: najbardziej zauważalną są kolorowe wstążeczki – fitas.

Kościół Naszego Pana Dobrej Śmierci
Kościół Naszego Pana Dobrej Śmierci

Są one pamiątką nawiedzenia kościoła. Ich długość wynosi 47 centymetrów, czyli tyle co prawe ramię figury ukrzyżowanego Chrystusa z tegoż to kościoła. Na wstążeczkach obecnie znajduje się napis Lembrança do Senhor do Bonfim da Bahia, czyli Pamiątka z kościoła Pana Dobrej Śmierci w Bahia. Dziś noszone są na nadgarstkach lub wiesza się na nich podobizny uleczonych części ciała. Gdy zaczęto produkcję wstążeczek, w 1809 roku, używało ich się przede wszystkim jako sznureczka do medalików lub amuletów, wieszano na szyi, bądź nosiło się je przytroczone do ubrania. Idea fitas wywodzi się podobno z fragmentów ubrań świętych, które noszono jako relikwie. Obecnie poza religią uznawane są także jako typowa pamiątka z Salvadoru.

Kolorowe Fitas (Salvador)
Kolorowe Fitas

Fitas są w różnych kolorach. Nie jest to efekt tylko estetyczny, ale poszczególny kolor symbolizuje konkretne… bóstwo afrobrazylijskiej religii candomblé. Uczczenie politeistycznych bóstw na „kościelnych” wstążeczkach może dziwić, ale kiedy spojrzymy na całość działalności kościoła Senhor do Bonfim, fitas będą naszym najmniejszym „zmartwieniem”. Otóż raz w roku od XIX wieku w tym kościele odbywa się święto Lavagem do Bonfim, czyli dosłownie mycie schodów kościoła. Jest to święto synkretyczne lub ekumeniczne, zależy jak spojrzeć. Biorą w nim udział zarówno katolicy, jak i wyznawcy candomblé, w tym kapłani tej religii. Święto odbywa się w drugi czwartek po święcie Trzech Króli i trwa 10 dni.

Pamiątki uzdrowień
Pamiątki uzdrowień

Historia kościoła

Tu też warto cofnąć się jeszcze wcześniej. Sam kościół jest dziełem wotywnym. Ocalały w czasie sztormu kapitan Theodozio Rodrigues de Faria obiecał wznieść świątynię. Sprowadził nawet z Portugalii figurę Pana Dobrej Śmierci i w drugiej połowie XVIII wieku świątynia została ukończona. Niewolnicy wyznający candomblé z jakiegoś powodu utożsamili patrona kościoła ze swoim bóstwem – Oxalá. I się zaczęło. Tłumnie nawiedzali świątynie, i nawet jak nie brali udziału w ceremoniach katolickich, to się szwendali niby przypadkiem. Potem kościół zakazał im wstępu, więc przychodzili myć schody. Obecnie ich potomkowie żyją w zgodzie.

Igreja de São Domingos Gusmão (Salvador)
Igreja de São Domingos Gusmão

Warto dodać, że jest to jedno z najważniejszych świąt w Salvadorze i łączy się z wielkimi procesjami i mnóstwem wiernych w kościele. Wtedy także wieszane są wota, najczęściej podobizny tej części ciała, o której uzdrowienie się prosi, a także jako symbol spełnionej prośby. Jakby tego było mało, to w kościele ludzie zostawili wiele dowodów, że zostali uzdrowieni. Są zdjęcia, relacje, a nawet kule ortopedyczne, które przestały być już potrzebne.

Salvador: Disque do Tororo

Wspomnieliśmy religię candomblé, niestety trochę trudno zobaczyć jej domy modlitewne. Oczywiście nie licząc kościołów, które także do tego służą. Ale można zobaczyć bóstwa candomblé, czyli wyobrażenie sił przyrody. Przedstawienie Orisza znajduje się na jeziorze Dique do Tororó. Samo jezioro jest to jeden z nielicznych, w miarę naturalnych pozostałości oryginalnego środowiska Salvadoru, choć oczywiście okolica została zmieniona na park. Znajduje się tu też stadion i fawele w okolicy. Figury bóstw łączą przedstawienia afrykańskie z tradycją Indian Tupi. Malowniczo ustawione na wodzie sprawiają niecodzienne wrażenie. Dość blisko znajduje się stadion – Arena Fonte Nova.

Dique do Tororó (Salvador de Bahia)
Dique do Tororó

Targowisko Mercado Modolo

Na koniec jeszcze kilka słów o dolnym mieście. Centrum Salvadoru znajduje się na górze, na dole zaś mamy przede wszystkim port, choć dalej na północ jest tu więcej ciekawych i bardziej różnorodnych miejsc. Wspomnianą już wcześniej windą miejską można się szybko przemieścić z górnego do dolnego miasta. Winda miejska to rozwiązanie, które można choćby zobaczyć w Lizbonie. To co najbardziej przyciąga turystów w dolnym mieście to Mercado Modelo. Ładny budynek, w którym niegdyś mieściły się stoiska kupców. Zaraz przy porcie dla wygody.

Turystyczne targowisko Modelo
Turystyczne targowisko Modelo

Spodziewaliśmy się, że tutaj kupimy może jakieś ciekawe produkty: tutejsze kakao, kawę, jakieś przyprawy. Niestety. Wszystko zawalone jakąś tanią chińszczyzną: pamiątki, tekstylia, dewocjonalia. Choć słowo chińszczyzna może być tu nie na miejscu. Powszechnie uznaje się, że właśnie to jest targ, w którym sprzedaje się oryginalne lokalne produkty i z tego słynie Salvador. Tego nie byliśmy w stanie zweryfikować. Za to sklepów z pamiątkami w samym centrum też jest sporo, asortyment podobny. Warto jednak dodać, że na dole kokos do picia jest tańszy.

Salvador: Dolne miasto

Dolne miasto w tej części ma dwa oblicza: zabytkowych budynków portowych i admiralicji oraz zniszczonej zabudowy, zamieszkanej przez uboższych. Byliśmy tam bardzo krótko. Dolne miasto wraz z okolicą portu nie są polecane do zwiedzania. Właściwie to są odradzane ze względu na bezpieczeństwo (w wielu miejscach to powtarzają), więc odpuściliśmy sobie. Powtarzają to w przewodnikach, jak również przestrzegano nas przed tym w naszym hotelu. Właściwie poza Salvadorem w innych miastach Brazylii obsługa hotelowa nie instruowała nas, gdzie nie chodzić.

Przy tym wszystkim Salvador to miasto prześliczne, najładniejsze z tych, które widzieliśmy w Brazylii. Posiada mnóstwo kościołów, każdy z nich jest bogato zdobiony. Do tego muzea, w tym muzeum afrykańskie. Nam nie udało się dotrzeć do domu kolonialnego – Solar do Unhano, może będzie możliwość by to kiedyś nadrobić.

Port o zachodzie (Salvador de Bahia)
Port o zachodzie

Zwiedzanie Salvadoru

Dlatego warto wspomnieć jeszcze o bezpieczeństwie w Salvadorze. Jak w przypadku całej Brazylii, nie jest tak źle jak to malują, ale nie należy tego lekceważyć. Z centrum miasta udało się wyrzucić fawele, to fakt. Ale jednocześnie Salvador to miasto, w którym policja oficjalnie się poddała. Porządku pilnuje wojsko. Poruszanie się głównymi uliczkami centrum w dzień jest raczej bezpieczne (acz warto zachować ostrożność), widać spacerujących żołnierzy oraz ich wozy przy bocznych uliczkach. Problemem jednak jest to, gdy chcemy wyjść poza turystyczną enklawę. To nie jest miasto, w którym jest to dobrze widziane. Podobnie jest po zmroku, wówczas nawet wojsko nie daje rady, a ulice są niestrzeżone. Czy od razu króluje przestępczość? Raczej nie, ale większość turystów trzyma się tego, by po zmroku być w hotelu lub naprawdę blisko niego. Albo chociaż mieć kogoś, kto nas przeprowadzi.

Stąd będąc w hotelu czy pousadzie, warto zapytać, którędy chodzić, gdzie można się zapuszczać, a gdzie nie. Prawdopodobnie podkoloryzują trochę sytuację, by upewnić się, że będziemy trzymać się bezpiecznych miejsc. Z pewnością trzeba unikać skrótów i tak w przypadku wspomnianej windy, lepiej z niej skorzystać niż iść samemu, bo choć z centrum fawele wyniesiono, to jednak tuż obok nie jest tak dobrze. My tym razem trzymaliśmy się utartych szlaków, zaś chcąc zobaczyć bardziej oddalone miejsca, korzystaliśmy z Ubera. Alternatywą są autobusy, acz zajmuje to zdecydowanie więcej czasu. Wróciliśmy z Salvadoru cali i jeśli chodzi o miasta brazylijskie, ten jako całość zdecydowanie zrobił na nas największe wrażenie.

Jeśli spodobał Ci się wpis, polub nas na Facebooku.

Szlak brazylijski
Salvador
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły