Tiahuanaco (Tiwanaku): tajemnicze ruiny preinkaskie, zwiedzanie

Tiahuanaco (Tiwanaku)

Powszechna wiedza o cywilizacjach prekolumbijskich Ameryki Południowej kończy się najczęściej na Inkach. Jednakże ich imperium rozwinęło się stosunkowo krótko przed przybyciem Hiszpan, a co więcej, wchłonęło wiele innych starszych kultur. Jedną z nich jest Tiwanaku (wersja w języku ajmara) lub Tiahuanaco (wersja w języku keczua, hiszpańska Tiahuanacu). U nas używa się tej drugiej nazwy, ale Boliwia to głównie teren Ajmara, stąd częściej na miejscu używa się tej pierwszej. Stanowisko archeologiczne zostało wpisane na listę UNESCO w 2000 roku.

Tiwanaku – Tajemnicza cywilizacja Andyjska

Ruiny ich dawnego miasta (o tej samej nazwie co kultura) znajdują się niedaleko La Paz i jeziora Titicaca w Boliwii na płaskowyżu Altiplano, który się ciągnie od Peru aż na południe Chile, gdzie przylega do pustyni Atacama. Nazwa tej kultury się nie zachowała. Więc nazwa Tiwanaku / Tiahuanaco jest zdecydowanie nowsza. Odnosi się do nazwy miejsca nadanej przez późniejszą rdzenną ludność. Też nie wiadomo dokładnie w jaki sposób ta nazwa została nadana. Według legendy, gdy Hiszpanie tu dotarli jeden z tutejszych mieszkańców zapytany o ruiny odparł, że to brzeg jałowej ziemi, czyli w keczua „Thia wañaku”. Inna wersja mówi, że nazwa ta została nadana jeszcze w czasach inkaskich. W każdym razie się przyjęło i podobnie jak w kolumbijskim San Agustin, nazwa miasta przyjęła się wobec całej kultury.

Historia Tiahuanaco

U nas Tiwanaku jest stosunkowo mało znane, ale jak wspominaliśmy, głównie dlatego, że dla nas ten rejon to przede wszystkim państwo Inków. Jednakże zagłębienie się we wcześniejsze kultury daje zdecydowanie ciekawszy i bardziej skomplikowany obraz, tyle że niestety naukowcy nie mają zbyt wielu materiałów do poznania tamtego okresu. Dziś to jedno z największych nieinkaskich stanowisk archeologicznych w Ameryce Południowej. Nie jest znana dokładana data założenia miasta (i kultury). Na pewno nie jest starsza niż III-II wiek przed naszą erą, ale prawdopodobnie stała osada powstała tu dopiero gdzieś około 110 roku naszej ery. Największy rozwój miasta nastąpił w okresie między 375 a 700 rokiem naszej ery, kiedy było ono zarówno centrum handlowym, jak i kulturalnym (takie trochę Teotihuacan czy Rzym tego rejonu). Na początku IX wieku mogło tu mieszkań nawet 10-20 tysięcy osób. Upadło po 1000 roku naszej ery, prawdopodobnie z powodu zmian klimatu i suszy, która sprawiła, że tutejsze rolnictwo stało się niewydolne. Dokładne przyczyny nie są znane, ale najczęściej zakłada się, że z powodu katastrofy klimatycznej cofnęło się jezioro Titicaca (obecnie jego brzeg znajduje się jakieś 15 kilometrów dalej), co sprawiło, że cały system kanałów irygacyjnych przestał być wydajny. W rezultacie z powodu głodu miasto upadło, a wraz z nim cała kultura.

W 1549 roku o tym miejscu wspomniał w swojej dokumentacji hiszpański konkwistador Pedro Cieza de León. Nie do końca wiadomo, czy samodzielnie tu dotarł, czy tylko jego ekspedycja naniosła na mapę. Jednakże prawdziwe badania tego miejsca zaczęły się dopiero w XX wieku. Jednym z pierwszych archeologów, którzy zajęli się Tiwanaku był pochodzący z Wiednia Arthur Posnansky. Miało to miejsce w latach 40. W latach 50. – 70. mnóstwo czasu w badanie tego miejsca poświęcił Carlos Ponce Sanginés. On też odpowiedzialny jest za założenie tutejszego centrum badań. Ich pierwotne założenia mówiące o tym, że kultura Tiwanaku mogła istnieć nawet 1500 lat przed naszą erą zostały potem urealnione. Sporo tych wcześniejszych ustaleń dziś określa się mianem pseudoarcheolgii. Ale by oddać sprawiedliwość, sytuacja była tu podobna jak z Knossos. Z naszej perspektywy zrobiono tam wiele złego, ale dopiero popełniając błędy uczono się jak powinna wyglądać właściwa archeologia.

Ogólnie odkrycie w latach 40. sprawiało, że porównywano to miejsce z brytyjskim Stonehenge i pierwsze próby odtworzenia tego niestety były trochę skażone. Natomiast do dziś wiele tych dawnych błędów pokutuje, gdyż o samym Tiahuanaco nie wiemy zbyt wiele, stąd powstało sporo teorii, które bywają często powtarzane. Wliczając to, że miasto mogło istnieć nie 1500 lat temu, ale 15 tysięcy lat temu. Jak się doda, że kultura dość dobrze opanowała metalurgię, obróbkę kamienia i astronomię, przy tym prawdopodobnie nie znając koła, to okazuje się, że podobnie jak piramidy w Gizie to na pewno dzieło kosmitów. Szczęśliwie obecnie wciąż trwają tu prace archeologiczne, a wiedza o całej kulturze stopniowo się poszerza.

Kultura Tiahuanaco

Jeśli chodzi o wpływ kulturowy Tiwanaku, to jest on nie do końca zrozumiały. Przede wszystkim wiadomo, że mocno byli oni związani z kulturą Wari (hiszp. Huari), z którą dzielili ikonografię, wiele elementów kulturowych i religijnych, jak również wpierali się militarnie. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jak te kultury wpływały na siebie. Natomiast na pewno Tiwanaku wpłynęło na późniejszą cywilizację Inków, która przejęła wiele elementów od nich, jak również inspirowała się nimi (dotyczy to choćby architektury). Dotyczy to także religii. Wiadomo, że poza bogami, Inkowie przejęli też choćby tradycję pielgrzymowania.

Zakłada się dziś, że ludność Ajmara, który w dużej części stanowi rdzenną ludność Boliwii (w mniejszym stopniu Peru), to potomkowie kultury Tiwanaku. Generalnie podobno Ajmara nazywali to miejsce także mianem taypiqala, co znaczy „kamień w centrum”. W ich wierze było to centrum świata. Dla nich wciąż Tiwanaku pozostaje świętym miejscem. Przynajmniej raz w roku przybywają tutaj, by oddawać cześć Pachamamie. Pomimo więc wielu wieków chrześcijaństwa, pewne tradycje zostały zachowane.

Pachamama to inkaska bogini ziemi, której kult miał miejsce jeszcze przed powstaniem państwa Inków. O ile wiele bóstw inkaskich udało się w pewien sposób przejąć do chrześcijaństwa przez synkretyzm, kult Pachamamy nie został zdławiony. Jedną z przyczyn jest to, że Sobór Watykański I, który mocno postawił na kult Maryi, wydarzył się w XIX wieku, więc rozbudowany kult maryjny pojawił się tu później, gdy chrześcijaństwo współistniało z Pachamamą. Dziś Pachamama jest czczona w szczególności w Boliwii i Peru. Składanie ofiar dla niej ma miejsce nie tylko w Tiwanaku, ale nawet w Machu Picchu i innych inkaskich ruinach. W Boliwii organizuje się uroczystości ku jej czci. Nawet podczas naszej wizyty widzieliśmy jeszcze ślady rytualnych ognisk. Świętowanie miało miejsce na krótko przed naszą wizytą. Swoją drogą, współistnienie chrześcijaństwa i pogańskich tradycji to dość częste zjawisko w Ameryce Łacińskiej, o czym pisaliśmy choćby przy okazji Salvador de Bahia.

Muzea w Tiahuanaco

Zwiedzanie Tiwanaku najlepiej zacząć od muzeów. Ważne są przede wszystkim dwa. Pierwsze z nich to Muzeum Ceramiki (Museo Cerámico), ale nazwa jest trochę myląca. Generalnie tu jest wszystko, włącznie z mumiami, jest też trochę znalezionej ceramiki. Daje ono ogólny pogląd na kulturę Tiwanaku i znaną obecnie historię. Są też murale na ścianach, które ukazują wizję dawnego miasta. Muzeum stanowiska Tiwanaku (Museo del Sitio de Tiwanaku, tłumaczone czasem jako lityczne) nie powtarza tej wiedzy ogólnej, właściwie bardziej koncentruje się na pracach archeologicznych i restauracyjnych. Za to pokazane są tu olbrzymie rzeźby ze stanowiska. Wiele z nich zabezpieczono i zabrano z oryginalnego miejsca. Niektóre oczywiście wywieziono do muzeów.

Najbardziej znany obecnie jest monolit Bennetta, który wystawiono w centralnej części muzeum. Ma on prawie 7 metrów i waży jakieś 20 ton. Tych monolitów przedstawiających ludzkie postaci powstało tu więcej, ale zostały one rozgrabione przez archeologów. Ten, początkowo określany mianem steli nr 10, nazwany na cześć jednego z archeologów, został tu przywieziony z La Paz.

Kompleks archeologiczny

Zdecydowanie lepsze wrażenie robi główny kompleks archeologiczny. Znajduje się tam kilka rzeczy, wśród nich Brama Słońca (Puerta del Sol). To kamienna struktura mierząca 4 metry długości i trzy wysokości, którą wykuto z bloków andezytu. Jest też zdobiona w ciekawy sposób, by oddać jej kosmologiczną i astrologiczną rolę. Na fryzu znajduje się podobizna boga Wirakoczy (wyznawanego tak przez Ajmarów jak i Inków). Na reliefie jest też 48 ptaków (prawdopodobnie to wyobrażenia kapłanów). Swego czasu założono, że brama miała znaczenie magiczne. Niestety ci, którzy szukają tu dobrych energii mogą być zawiedzeni, gdyż w miejscu, gdzie stoi ona obecnie, postawili ją Europejczycy. Znaleźli ją przewróconą i ustawili akurat tutaj. Na terenie stanowiska jest też mniejsza Brama Księżyca. Co więcej, prawdopodobnie było tu jeszcze kilka innych bram.

Niedaleko znajduje się kolejny monolit – monolit Ponce’a (również nazwany na cześć archeologa). Jest trochę mniejszy, za to został on w 2019 roku uwieczniony na nowym banknocie 200 boliviano.

Zarówno monolit jak i Brama Słońca znajdują się na większej strukturze, która nosi nazwę Kalasasaya (lub Kalassasaya), co znaczy tyle co „kamienne schody”. To nic innego jak podniesiona, umocniona platforma mniej więcej o wymiarach 120 na 130 metrów. Prowadzą do niej schody. Obecnie ostały się jedynie fragmenty ścian. Prawdopodobnie była to platforma świątyni albo rynku, lub obserwatorium astronomiczne. Świątynia Kalasasaya to największa struktura w całym stanowisku archeologicznym. Miała reprezentować Ziemię.

Nie jest to jedyna tego typu platforma, kolejna to Akapana (Akkapana), która składa się z siedmiu warstw i bardziej przypomina piramidę (jeśli się pominie fakt, że jest ścięta). Powszechnie jest określana właśnie jako piramida Akapana. Ma 257 na 197 metrów. Częściowo to umocnienie jest zrobione z kamieni, częściowo wykonano je z suszonych cegieł (adobe). Odtwarzanie tej budowli zostało zatrzymane przez UNESCO, gdyż uznano, iż za bardzo ingerują one w oryginalną konstrukcję. Jest tu też druga Akapana na wschodzie. Częściowo można też wchodzić na fragmenty konstrukcji, które nadal nie zostały odkopane. Wygląda to jak wzgórze, pod którym jest budowla. Można na nią wejść, ale nie od strony, gdzie jest odkopana, tylko z tyłu wchodząc po wzgórzu. Tam znajduje się też owalny otwór, który albo stworzyli szabrownicy, albo służył do przetrzymywania wody.

Ciekawą konstrukcją jest też świątynia półpodziemna (Templete semisubterráneo), która znajduje się we wgłębieniu. Tam poza kamieniami, są też wyrzeźbione głowy wkomponowane w mur. Podobno jest ich jakieś 175. Do tego są tu trzy obeliski. Całość jednak nie jest oryginalna i choć prezentuje się dobrze, została mocno odtworzona.

Z mniejszych struktury są tu jeszcze Putuni, Kerikala, oraz Kantatallita. W tej ostatniej widać kolejny element, który potem był dość mocno powszechny u Inków. To chakana, czyli krzyż andyjski. Jedną z ciekawostek jest niewielki, kamienny model Tiahuanaco. Prawdopodobnie w ten sposób planowano budowlę: tworząc model, a dopiero potem budując.

Puma Punku

Niejako poza kompleksem znajduje się jeszcze jedno miejsce Puma Punku (lub Pumapunku), co znaczy tyle co „brama pumy”. Odległe jest ono mniej więcej o kilometr. Ogólnie pełniło ono rolę przedsionka Tiwanaku, miejsca gdzie zatrzymywano się, zanim weszło się do miasta. Niektóre źródła sugerują, że stąd udawało się w kierunku jeziora Titicaca. To dość stara konstrukcja, powstała bowiem w VI wieku. Niewiele się tu ostało, ale na uwagę zasługuje fakt, że można tu zobaczyć dość precyzyjnie wycięte otwory w kamiennych blokach, które używano do ich transportowania. Można też zobaczyć cegły mające kształt litery I oraz T, których używano do budowania innych konstrukcji. Podobną technikę można zobaczyć w greckich Delfach, czy egipskiej świątyni Chnuma w Esnie, acz oczywiście powstały one niezależnie.

Jeśli wierzyć legendom, to część kamieni z Pumapunku została przetransportowana do Ollantaytambo. Oczywiście może to być też pozostałość wpływu kulturowego. Natomiast patrząc na to, że kamienie trzeba było tutaj przywieźć z dalszych kamieniołomów (nawet odległych na 100 km, acz większość pochodzi z okolic Copacabany), to całość robi olbrzymie wrażenie. Obecnie szacuje się, że samo Puma Punku może ważyć jakieś 144 tony i mowa tu tylko o tym, co zostało (przed zniszczeniem i zrabowaniem i wywiezieniem bloków). Do tego te kamienie są bardzo dobrze obrobione, krawędzie przycięte, równe i da się je składać niczym klocki. Stąd pewnie lokalna ludność była przekonana, że było to dzieło Wirakoczy (w nowszych teoriach: kosmici), bo ludzie nie potrafiliby tego stworzyć. Zresztą do dziś naukowcy się zastanawiają, jak przetransportowano to wszystko.

Z takich ciekawych teorii dochodzi jeszcze dochodzi kwestia geopolimerów, które miałyby działać jak beton (dodajmy tylko, że geopolimery były badane od lat 50. XX wieku). Na pierwszy rzut oka znów wygląda to jak kolejna historyjka opowiadana przez przewodników, ale obecnie ta teoria jest faktycznie badana. Prace badawcze na ten temat prowadził choćby profesor Joseph Davidovits. Być może Tiahuanaco używali zastygniętej lawy albo czegoś takiego. W każdym razie z pewnością część bloków została odlana, nie oszlifowana. Na ile sami potrafili okiełznać taką technologię, a na ile wykorzystywano coś, co odkryli przypadkiem, nie wiadomo. Podobnych bloków nie widać w późniejszych miastach Andów. Obecnie jest więcej pytań niż odpowiedzi, ale to pokazuje jak interesująca jest to cywilizacja. Samo Puma Punku jest stosunkowo niewielkie. Zwiedzenie go to mniej więcej pół godziny. Nazwa nawiązująca do Pumy to nie jest przypadek odosobniony, warto tu wspomnieć Pumapungo w Cuence.

Wygląda na to, że technika wykorzystana do Puma Punku była bardziej zaawansowana niż inkaska
Wygląda na to, że technika wykorzystana do Puma Punku była bardziej zaawansowana niż inkaska

Zwiedzanie Tiahuanaco

Ciekawostką jest to, że choć stanowisko archeologiczne jest stosunkowo mało oblegane, wciąż intensywnie pracują tu archeolodzy. W wielu innych miejscach ich prace są ograniczone na pewnej zamkniętej i niedostępnej przestrzeni, tu jest trochę inaczej. Idzie się ścieżką i się ich mija.

Bilet, który się kupuje, jest łączony do czterech obiektów: dwóch muzeów i dwóch stanowisk archeologicznych Na miejscu można też wynająć przewodników. Oba muzea i główny kompleks Tiwanaku są ulokowane blisko siebie, więc dociera się tam na piechotę. Trochę dalej znajduje się Puma Punku, które tak naprawdę jest dużo mniejsze. Przy obu stanowiskach znajdują się darmowe parkingi (niewielki przy Pumapunku). Przy głównym wejściu do Tiwanaku i muzeach są też kramy z pamiątkami. W samych muzeach nie można robić zdjęć. Z La Paz można tu dotrzeć też z pomocą wycieczek lub minibusem, te startują z okolic cmentarza (taksówkarze czy ludzie w hotelach potrafią pomóc w zlokalizowaniu tego). Sama miejscowość Tiwanaku niewiele oferuje. Ogólnie warto pamiętać, że to w większości teren otwarty i bywa tu gorąco. Tiahuanaco znajduje się na wysokości 3870 metrów nad poziomem morza, więc dobrze się zaopatrzyć tak w wodę, jak i krem przeciwsłoneczny. Stanowisko archeologicznie jest bardzo ciekawym miejscem dla wielbicieli historii, szczegóły zachwycają, a owiana tajemnicą cywilizacja sprawia, że jest to nieoczywiste miejsce. Acz nie jest tak ikoniczne jak wiele późniejszych inkaskich pozostałości.

  • Zwiedzanie Tiahuanaco zajmuje koło pół dnia. Czas trzeba podzielić na muzea, główne stanowisko i mniejsze jak Puma Punku.
  • Możliwe wycieczki po okolicy można sprawdzić na GetYourGuide.
  • W przypadku wyjazdu poza miasto samochód można wynająć tutaj.
  • Jeśli spodobał Ci się wpis śledź nas na Facebooku (i innych mediach), podziel się nim lub zapisz się na newsletter.
Boliwia
TiahuanacoSalar de Uyuni
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły