Choć Copacabana przede wszystkim kojarzy się z Rio de Janeiro, to tak naprawdę dużo ważniejsza z perspektywy Latynosów znajduje się w Boliwii. Jej wpływ kulturowy i religijny wynika przede wszystkim ze znajdującego się tu sanktuarium maryjnego, które ma duże znaczenie w Ameryce Południowej. Tak duże, że właśnie na jego cześć postanowiono nazwać plażę w Rio, która z kolei dziś ma własną renomę i wiele osób nie ma pojęcia, skąd się ona wzięła. Natomiast sama właściwa Copacabana poza świątyniami daje też możliwość zwiedzenia inkaskich pozostałości nad jeziorem Titicaca, przede wszystkim Wyspy Słońca.

Co warto zobaczyć w Copacabanie?
Miasto Copacabana
Copacabana znajduje się na wysokości jakiś 3841 metrów nad poziomem morza, nad brzegiem jeziora Titicaca (najwyżej położone żeglowne jezioro), w dodatku tuż przy granicy z Peru. Jadąc z Puno w kierunku La Paz mieliśmy przerwę w Copacabanie. Najpierw przeszliśmy całą odprawę graniczną (przejście Yunguyo – Kasani), a potem mieliśmy trochę czasu na zwiedzania miasta i wycieczkę po jeziorze. Trzeba to zaplanować tak, by mieć odpowiedni zapas na przy przekraczaniu granicy, jest bowiem trochę formalności.

Historia Copacabny
Tereny te, przede wszystkim wyspy, należały do Inków. Tu też znajdowała się ich wyrocznia, aż do 1534 roku, gdy przybyli tu Hiszpanie. Wówczas to dominikanie założyli swoją pierwszą misję. Wicekról Francisco de Toledo przekazał ich misję zwykłym księżom, a następnie przejęli ją augustianie w 1589 roku. Jednak to nie oni odpowiadają za kult maryjny w tym miejscu, a jeden z przedstawicieli lokalnej społeczności.

Matka Boska z Copacabany
Francisco Tito Yupanqui, był przedstawicielem ludności Keczua, która została przesiedlona na te tereny (w większości dominuje tu ludność Ajmara). Niektóre źródła mówią, że był on spadkobiercą któregoś z władców Inków, acz prawdopodobnie to kwestia interpretacji przydomku dziesiątego króla Inków (Sapa Inka) Tupaca Inci Yupanqui. W każdym razie Francisco nawrócił się na katolicyzm, zachowując przy tym pewne lokalne zwyczaje. Podczas swojej podróży do La Paz zachwycił się figurami Matki Bożej i próbował wyrzeźbić taką do swojej rodzinnej miejscowości. Nie od razu mu się to udało, ale ostatecznie stworzył dzieło, z którego był dumny i które stało się przyczyną zbudowania sanktuarium. Co ciekawe, ta Matka Boska ma trochę indiańskie rysy. Figurka szybko stała się przedmiotem kultu, a wstawiennictwo Matki Boskiej sprawiło, że zaczęły mieć miejsce cuda, takie jak uzdrowienia. To tak naprawdę spowodowało, że sanktuarium w Copacabanie rozrosło się i do dziś jest ważnym miejscem pielgrzymek tak Boliwijczyków, jak i Peruwiańczyków. Matka Boska z Copacabany jest patronką Boliwii.

Figurkę postawiono w miejscu dawnej świątyni Słońca, co pomogło przekonać mieszkańców do nowej religii. Została ona wyrzeźbiona około 1576 roku, potem wybudowano niewielką świątynię, ale dopiero augustianie ją rozbudowali. Pierwszą poważną kaplicę wzniesiono w latach 1614 – 1618, a obecne zabudowania w 1669 – 1679. Zastąpiły one poprzedni kościół. Od 1940 roku sanktuarium zostało podniesione do rangi bazyliki.

Dziś to nie tylko najważniejszy zabytek w mieście, ale też istotne miejsce kultu. Oblegane praktycznie przez cały dzień. Spokojnie jednak można wejść na teren świątyni poza mszami, acz nie można robić tu zdjęć. Przed kościołem jest duży plac, który najczęściej pełni rolę targowiska i parkingu. Trochę ponad miastem na wzgórzu znajduje się tutejsza kalwaria, wciąż bardzo istotna w trakcie obchodów Wielkanocy.. To także dobre miejsce widokowe na jezioro Titicaca.
Copacabana: centrum
I tu dochodzimy do współczesnej Copacabany. To jest niewielkie, biedne miasteczko. Praktycznie nie ma tu zabytków, pomijając oczywiście świątynię, w centrum jest niewiele do roboty. Nawet główna ulica w wielu miejscach nie ma asfaltu. W niektórych miejscach chodzi się po piasku. Jest to w pewien sposób klimatyczne, zwłaszcza gdy miesza się tu targowisko z turystycznymi sklepami, czy knajpkami. Tak naprawdę są dwa główne place miejskie: Plaza Sucre w centrum i Plaza 2 de Febrero przy sanktuarium. Oba z portem i plażą łączy Av. 6 de Agosto, która pełni rolę głównej ulicy miasteczka.

Plaża Copacabana
Do tego dochodzi plaża nad jeziorem Titicaca. Jest ona dokładnie zaprzeczeniem tego, czym jest Copacabana w Rio de Janeiro. Tam przede wszystkim jest splendor, sławne miejsce, spokojniejsze, czystsze i zdecydowanie zadbane, a przede wszystkim stylowe. Plaża nad jeziorem Titicaca znajduje się dokładnie po drugiej stronie, czyli mało zadbana, średnio zorganizowana i do tego mnóstwo dziwnych, krzykliwych atrakcji bylejakiego sortu i bijących po oczach tandetą. To miejsce, które równie dobrze mogłoby znaleźć się w bardziej zapuszczonych i wciąż nie ogarniętych po komunizmie miejscach Europy Środkowej czy Wschodniej. Albańskie Podgradec się kłania. Ogólnie to plaża to jest jedna wielka masakra, która prawdopodobnie nie zrobiłaby takiego wrażenia gdyby nie nazwa rozsławiona przez brazylijski odpowiednik. Ale tętni ona życiem, to przecież oryginalna plaża Copacabana. Przy niej też znajduje się port na jeziorze Titicaca. Prawdę mówiąc, granica między plażą a portem jest płynna. Jest tu charakterystyczny punkt, biała kotwica (White Anchor), który można potraktować jako symboliczne oddzielenie jednego od drugiego i tyle.

Wyspa Słońca
O ile bazylika jest przede wszystkim istotna dla mieszkańców Ameryki Południowej i nie ma tu wielu turystów, o tyle główną atrakcją jest tu jezioro Titicaca i wyspa Słońca (Isla del Sol). O samym jeziorze piszemy więcej przy okazji wpisu o Puno, głównie dlatego, że Titicaca jest podzielone na część peruwiańską (około 60% powierzchni), a w Boliwii jest mniej więcej 40% jeziora. Pierwotna nazwa wyspy w języku ajmara to Titi’kaka, co w niewiele zmienionej pisowni zostało do dziś. Titi to mniej więcej tyle co puma, a kaka oznacza kamień. Jezioro było bardzo istotne zarówno dla Inków, jak i cywilizacji ich poprzedzających (Tiwanaku). Według wierzeń Inków dokładnie ta wyspa była miejscem narodzin Słońca (lub boga słońca – Inti), ale też właśnie tu zesłał swoje dzieci, Manco Capaca i Mamę Ocllo. Rodzeństwo później założyło Cusco, a Manco Capac jest legendarnym pierwszym królem Inków (Sapa Inka). Stąd była to święta wyspa, na której znajdowały się świątynie. Obecnie przetrwało tu jakieś 80 różnych ruin, większość z nich pochodzi z czasów Inków (XV wiek).

Oczywiście wyspa dziś wygląda zupełnie inaczej i głównie chodzi tu o turystykę. O ile sama Copacabana to raczej małe, boliwijskie miasteczko, tak tu mamy kurort na jeziorze. Hotele może nie są (zazwyczaj) duże, ale tak naprawdę większość wyspy to miejsca, gdzie turyści mogą odpocząć. Ruin udostępnionych nie ma taż tak dużo.

Wycieczka na Wyspę Słońca
Przebieg wycieczki wygląda tak, że z Copacabany płynie się tu łodzią. Mija się drugą wyspę – Wyspę Księżyca (Isla de la Luna), na której znajdują się ruiny świątyni utrzymywanej przez kapłanki. Po drodze widać też ośnieżone szczyty pasma Cordillera Real. Następnie ląduje na Wyspie Słońca. Zaczyna się od zwiedzania, jest tu jedna świątynia. Potem idzie się mniej więcej godzinę do miejsca, w którym wraca się na statek i płynie z powrotem na ląd. Tak mniej więcej wyglądają półdniowe wycieczki (szlak jest zdecydowanie krótszy). Natomiast jest to miejsce, gdzie sporo osób nocuje, wówczas mamy okazję podziwiać uroki tego cichego miejsca. Zwłaszcza, że w północnej części wyspy jest trochę więcej ruin do odkrycia, a nawet niewielkie muzeum.

Idąc po drodze, poza sklepikami, czy innymi miejscami dla turystów, czasem można natknąć się na lokalne zwierzęta hodowlane. Z ciekawostek i pozostałości, są tu fragmenty drogi budowanej przez Inków i schody, a także fontanna, którą się mija blisko Yumani (tam też jest port z którego wracamy). Najbardziej widowiskowe ruiny to świątynia Słońca – Pillkukayna (wersji nazw jest naprawdę sporo: Pilco Kayna, Pilcocayna, Pilko Kaina, Pilkokaina, Pilcokaina, Pillco Kayma alboTemplo del Sol). To niewielkie ruiny, do których można zajrzeć.

Idąc dalej, dochodzi mija się choćby dawną fontannę Inków, z której kiedyś pili wodę, by nie wnosić jej na górę z jeziora. Obecnie panuje przesąd, że wypicie jej przynosi szczęście. Przy porcie zaś widzieliśmy posągi Manco Capacy i Mamy Ocllo. Jeszcze są tu dawne schody zbudowane przez Inków. Dodajmy, że Wyspa Słońca oferuje znacznie więcej miejsc do eksplorowania, więc spędzając tu dzień lub dwa można je swobodniej odkrywać. My mieliśmy krótką wycieczkę zbiorową z przewodnikiem. Nie było to może pędzenie po wyspie, ale też nie odkrywanie jej w detalach.

Zwiedzanie Copacabany
Copacabana oferują pełną gamę różnych wycieczek na obie wyspy (Słońca i Księżyca), zarówno w agencjach, jak i za pośrednictwem obsługi hotelowej. Najpopularniejsze są te krótkie, gdzie płynie się zadaszoną łodzią, a następnie trochę chodzi po wyspie. Względnie nocuje tam i kolejnego dnia wraca. Podobnie jak Puno, które jest główną bramą do zwiedzania jeziora Titicaca po stronie peruwiańskiej, tak i tutaj, miejscowość nie jest tak istotna jak samo jezioro. Natomiast Copacabana, pomijając plażę, jest raczej spokojniejszym i mniejszym miastem, które także nie posiada tak rozwiniętej infrastruktury. Widać, że Boliwia jest biedniejsza niż Peru. Podobnie jak Puno, Copacabana nie zachwyca. Jest za to dobrze ulokowaną bazą wypadową.
- Zwiedzanie Copacabany to głównie okolice sanktuarium. Reszta to wyprawa na Wyspy Słońca i Księżyca.
- Możliwe wycieczki po okolicy można sprawdzić na GetYourGuide.
- W przypadku wyjazdu poza miasto samochód można wynająć tutaj.
- Jeśli spodobał Ci się wpis śledź nas na Facebooku (i innych mediach), podziel się nim lub zapisz się na newsletter.
| Boliwia | ||
| Copacabana | ||
| Szlak religijny | ||
| Copacabana | Asyż |





