Bangkok: stolica Tajlandii, zabytki, atrakcje, zwiedzanie i filmy

Chinatown, Bangkok

Jedno z największych miast Azji, mekka podróżników zarówno tych szukających orientalnych klimatów, jak i ceniących sobie życie nocne. Jedno z najchętniej odwiedzanych miast świata to właśnie Bangkok, czyli stolica Tajlandii. Miasto Aniołów, Miasto Królewskich Pałaców, miasto które żyje praktycznie całą dobę. Różnorodne, bogate i biedne, nowoczesne i bardzo tradycyjne. Miasto ze sporą liczbą zabytków, czy atrakcji, a także punkt wypadowy do zwiedzania innych części Tajlandii.

Filmy w Bangkoku

Bangkok to także miasto, które przyciąga filmowców. Wśród głośniejszych produkcji, które ukazują więcej punktów miasta jest z pewnością „Człowiek ze złotym pistoletem” (1974) Guya Hamiltona z cyklu o Jamesie Bondzie. Szerzej wspominamy o tym przy lokacjach. Warto natomiast wymienić kilka innych filmów. „Twórca” (2023) Garetha Edwardsa ukazuje futurystyczne miasto w Azji, są tu zarówno zdjęcia z Japonii jak i Bangkoku (lotnisko Suvarnabhumi, okolice stacji Makkasan ART). Lotnisko Don Mueang z kolei udawało lotnisko wojskowe w filmie „Łowca jeleni” (1978) Michaela Cimino. To samo lotnisko pojawiło się także w filmie „W matni” (1999) Jonathana Kaplana. Tam też pojawia się świątynia Szmaragdowego Buddy.

Kilka ujęć z Bangkoku można zobaczyć w słynnym filmie erotycznym „Emmanuelle” (1974) Justa Jaeckina, którego akcja niby dzieje się w stolicy Tajlandii, acz większość scen we wnętrzach nagrano w Paryżu (gdyż kręcenie wówczas erotyka w Tajlandii było wówczas dość karkołomnym zadaniem).

Historia Bangkoku

Choć dziś jest to zdecydowanie największe miasto nie tylko w Tajlandii, ale też jedno z dominujących w regionie, to w dużej mierze jest to nowa metropolia. Ze źródeł historycznych dowiadujemy się, że w XIV – XV wieku istniała tu osada rybacka u ujścia rzeki Menam (po tajsku Chao Phraya) w czasach królestwa Ajutthaja. Choć położenie było strategiczne, początkowo w ogóle tego nie wykorzystywano. W XV wieku założono tu urząd celny dla przekraczających kanał. Wówczas osada nazywała się prawdopodobnie Bang Ko, co znaczy „wyspa-wioska”. Niektóre źródła sugerują, że było to zdrobnienie od Bang Makok, czyli wsi drzew z owocami przypominającymi oliwki. W oficjalnych dokumentach jednak używano nazwy Thonburi Si Mahasamut. Nie wiadomo, kiedy zaczęto używać nazwy Bangkok, ale początkowo musiała być ona tylko potoczną nazwą.

Dogodne położenie początkowo wykorzystywane było w handlu, a potem też w celach wojskowych. Sprawiło to, że osada zaczęła się rozrastać i zyskiwać na znaczeniu. Pomogli w tym Europejczycy, przede wszystkim Holendrzy, Portugalczycy i Francuzi. Ci ostatni w dużej mierze odpowiedzialni byli za zbudowanie fortyfikacji, a z czasem de facto zarządzanie miastem. Wszystko się zmieniło wraz z obaleniem króla Naraia Wielkiego. Oblegano wówczas Bangkok i na mocy porozumienia, Francuzi obiecali wycofać się w 1688 roku.

W 1767 roku Birmańczycy zajęli Ajutthaję, kończąc tym samym okres królestwa królestwa Ajutthai. Rok później Tajom (czy wówczas Syjamczykom) udało się odbić główne miasta, w tym Bangkok, ale nowy król Taksin zdecydował się przenieść stolicę do miasta Thonburi (czyli Bangkoku). Pomijając strategiczną pozycję i fakt, że Ajutthaję trzeba by odbudowywać, ówczesne Thonburi było już samowystarczalnym miastem, które czekało na rozbudowę, a nie odbudowę. Miało to istotne znaczenie, gdyż Taksin odbijał ziemie Syjamu, a potrzebował funkcjonującej stolicy. Jego rządy nie trwały długo, został on bowiem zrzucony z tronu przez króla znanego potem jako Rama I.

Rama I zabrał się za przebudowę stolicy, koncentrując prace na wschodnim brzegu Menamu. wiązało się to z przesiedleniami Chińczyków, którzy utrzymywali tutaj swoje przyczółki. Zbudowano tu fortyfikację, a w 1782 roku formalnie odbyła się erekcja jednego z fundamentów nowej stolicy. Nadano jej też zupełnie nową nazwę, dość długą, składającą się z kilkunastu sylab. Z czasem kolejni królowie dokładali nowe człony nazwy. Ostatecznie dziś ta ceremonialna nazwa, która nadal jest czasem używana, ale powszechnie używana nazwa to Bangkok.

Nazwa miasta

Oficjalna zaś trafiła do listy Guinnessa jako najdłuższa nazwa geograficzna (ma 132 litery i 7 spacji w języku tajskim, w angielskiej transliteracji to 176 liter). Nazwa w transliteracji to: Krungthepmahanakhon Amonrattanakosin Mahintharayutthaya Mahadilokphop Noppharatratchathaniburirom Udomratchaniwetmahasathan Amonphimanawatansathit Sakkathattiyawitsanukamprasit, co znaczy mniej więcej tyle: „Miasto aniołów, wielkie miasto nieśmiertelnych, wspaniałe miasto dziewięciu klejnotów, siedziba króla, miasto królewskich pałaców, dom bogów wcielonych, zbudowane przez Wiszawakarmana z rozkazu Indry”. W dokumentach tajskich używa się nazwy Krung Thep Maha Nakhon, a skrótowo Krung Thep. Przez pewien czas w zapiskach historycznych używano też nazwy Rattanakosin.

Wracając jednak do historii: w XIX wieku od czasów Ramy IV miało miejsce otwarcie na Zachód, co sprawiło, że miasto zaczęto modernizować i industrializować. Podobne działania miały miejsce w XX wieku. Dziś to nie tylko jedna z największych metropolii świata, ale też miasto bardzo różnorodne. A co ważniejsze takie, które jest rozproszone, choć jest tu ścisłe centrum historyczne, to tak naprawdę nie ma dziś jednego centralnego punktu miasta.

Wielki Pałac (Królewski)

Zdecydowanie najważniejszym zabytkiem Bangkoku jest Wielki Pałac (Grand Palace). Początkowo używano nazwy Pałac Królewski, dopiero od czasów Ramy IV (król Mongkut, znany z filmu „Anna i król” (1999), który jednak nagrywano w Malezji) używa się nazwy Wielki Pałac. To właściwie cały kompleks, w którym oprócz rezydencji króla znajduje się także świątynia, ogrody czy muzeum. Budowę zaczęto w czasach Ramy I, i od około 1782 roku jest to oficjalna siedziba królewska. Początkowo była to raczej buda z drewnianą palisadą, ale szybko zaczęto stawiać bardziej trwałe budynki. Cegły przywożono nawet z Ajutthaji, która została opuszczona po wojnie z Birmą. Tam rozbierano ocalałe budynki, pozostawiając nietknięte jedynie świątynie. Niestety w tamtych czasach pałac powstawał dzięki poborowi ludzi oraz pracy przymusowej.

Od 1925 roku kolejni królowie jednak rezydowali już poza Wielkim Pałacem, a rolę oficjalnego pałacu przejął Dusit. Wynika to także z faktu, że od roku 1932 zniesiono monarchię absolutną, więc władza nie jest już skoncentrowana na królewskim dworze. Tak wielki pałac nie był więc już potrzebny. Dziś wciąż bywa wykorzystywany podczas oficjalnych ceremonii, ale przede wszystkim pełni rolę atrakcji turystycznej, którą rocznie odwiedza przeszło osiem milionów osób. Dlatego najlepiej pojawić się tam rano, minimalizując obecność tłumów. Pałac Królewski nie jest budowlą jednolitą, to raczej obszar 218 tysięcy metrów kwadratowych, na którym znajduje się wiele mniejszych budynków i pawilonów, w tym Brama Wspaniałego Zwycięstwa, dziedzińce, figury, pagody. Choć na pierwszy rzut oka podobne, prezentują one czasem różne style i wariacje. Choćby Phra Thinang Chakri Maha Prasat, który w założeniu łączy wpływy tajskie z włoską architekturą renesansową (dla mało wprawnego oka nie jest to do zauważenia). Całość jest bardzo malownicza, kolorowa i przykuwa uwagę.

Bangkok: Szmaragdowy Budda

W kompleksie znajduje się Świątynia Szmaragdowego Buddy (Wat Phra Keao, Wat Pra Kaew, oficjalnie Wat Phra Sri Rattana Satsadaram). Konstrukcję rozpoczęto w 1783 roku. Wewnątrz znajduje się figurka Szmaragdowego Buddy. Ma on jakieś 66 centymetrów wysokości, zrobiony jest z zielonego kamienia (jaspis, a nie szmaragd czy jadeit, wbrew nazwie). Uchodzi on za najświętszy artefakt religijny w całej Tajlandii. Według dokumentów rzeźba powstała w XV wieku, ale według legend została stworzona w połowie I wieku przed naszą erą z pomocą dewów Wisznu i Indry w Indiach. Bardzo ciekawą rzeczą w kompleksie świątynnym są galerie naścienne, przedstawiają mityczne historie bazujące na tajskim eposie narodowym o nazwie Ramakien. Ten epos jest obecny także w postaci figur mitologicznych znajdujących się w kompleksie, demonów i nie tylko.

Ostatnim elementem pałacu jest muzeum. Należy je raczej traktować jako dodatek, pozwoli popatrzeć na historię, zgromadzono tu sporo eksponatów, w tym numizmaty, ale nie jest ono duże. Prawdę mówiąc byłoby nawet do pominięcia, gdyby było osobno płatne. Natomiast w niektórych miejscach kompleksu trzeba pamiętać o tym, że koniecznie trzeba ściągać buty, dotyczy to także muzeum. Do tego dochodzi ubiór, całość traktowana jest jak świątynia buddyjska, miejscami jest zakaz robienia zdjęć. Zwiedzanie pałacu jest biletowane. Są możliwe wycieczki z przewodnikiem w ograniczonych godzinach. W ramach biletu, który kupiliśmy (tu było parę opcji) można było też skorzystać z przedstawienia w Teatrze Królewskim. Nie musieliśmy nic rezerwować wcześniej, acz byliśmy tu rano, by uniknąć tłumów. Można tam przejść na piechotę lub skorzystać z wliczonego w cenę shuttle busa .

Teatr Królewski

Właściwie to sala Chalermkrung Teatru Królewskiego. Powstała w 1932 roku z okazji 150-lecia Bangkoku. W tygodniu w trakcie dnia jest wykorzystywana do prezentacji tańców i strojów ludowych pochodzących z różnych części Tajlandii. Trwa to około pół godziny. Kupując bilet do Pałacu można było dowiedzieć się, o których godzinach są te przedstawienia i odpowiednio wcześniej zjawić się w teatrze.

Sanam Luang

Przed Wielkim Pałacem znajduje się całkiem spory teren zielony, zwany parkiem, acz to bardziej otwarta przestrzeń niż park. To Sanam Luang. Przy nim znajduje się niewielka świątynia Mae Thorani (Shrine of Mae Thorani) oraz kanał wodny. Tędy przejeżdżał James Bond podczas pościgu po Bangkoku w „Człowieku ze złotym pistoletem”. Mniej więcej przy ujęciach z tej okolicy, sierżant J.W. Pepper przypomniał sobie, gdzie widział wcześniej Bonda. W tym filmie jest kilka ujęć Bangkoku, ale większość z nich jest słabo rozpoznawalna.

Pałac Dusit

Właściwy pałac królewski to dziś pałac Dusit. Jego budowę rozpoczęto w 1899 roku. To w większości teren zamknięty, który można zobaczyć z zewnątrz. W kompleksie w teorii działa kilka muzeów i wystaw, acz dostępność do nich jest ograniczona. Najsłynniejszy jest drewniany pałac Vimanmek. W czasie naszej wizyty mogliśmy wejść jedynie na plac przed pałacem.

Bangkok: Wat Arun

Właściwie to Wat Arun Ratchawararam Ratchawaramahawihan, albo inaczej Świątynia Świtu, która znajduje się na zachodnim brzegu rzeki Menem w dzielnicy Thon Buri. Wiadomo, że istniała ona tutaj jeszcze w czasach Królestwa Ajutthaji, nie wiadomo jednak dokładnie, kiedy powstała. Była też wielokrotnie przebudowywana. Jej spory rozwój zbiega się z czasami rządów króla Taskina, który włączył ją do kompleksu królewskiego. Przez pewien czas był tu przechowywany Szmaragdowy Budda. Z jednej strony potem straciła na znaczeniu, wraz z przeniesieniem pałacu królewskiego na drugą stronę rzeki, ale wciąż była rozbudowywana.

Charakterystyczny prang, czyli ozdobna wieża w stylu khmerskim, powstał dopiero w XIX wieku. Ma on około 70 metrów wysokości (źródła wahają się od 66,8 do 86, czasem nawet wykraczają ponad 104 metrów) i częściowo można na niego wejść. Wokół niego znajdują się cztery mniejsze parangi. Całość jest zdobiona drobnymi kawałkami porcelany. Dziś świątynia jest jednym z symboli Bangkoku, ale ma też ważne znaczenie dla buddystów, gdyż jest symbolem mitycznej góry Meru, czyli osi świata (to jest dość istotne w tej części globu, w Pekinie znajduje się świątynia Nieba, gdzie jakoby jest środek świata). Bogato zdobiona, zachwyca szczegółami. Ludzie często przychodzą tu oglądać zachody słońca.

Rejs po kanałach Bangkoku

Przy świątyni Wat Arun oferują też rejsy po kanałach Bangkoku. I to bardzo fajna możliwość zobaczenia zupełnie innego miasta. Rejs przewozi nas po zachodniej części miasta (głównie kanały Thon Buri), między niewielkimi, niskimi domkami, bardziej tradycyjną i biedniejszą zabudową. Jeśli chodzi o kontrasty w Bangkoku to chyba jest to jedno z najciekawszych miejsc, bo nad rzeką wznoszą się zarówno drapacze chmur, jak i wspomniane już zabytki, a tu można zobaczyć drewniane domki. Część z nich jednak już zostało przerobionych pod turystów. Czasem można też wypatrzyć warany paskowane, które pływają w wodzie lub wygrzewają się przy kanałach. Inną ciekawostką jest bez wątpienia możliwość zobaczenia jak karmione są ryby, którym rzuca się chleb. Pływa się tak zwanymi długimi łodziami (longboat) Całość trwała około godziny.

Tradycyjna jest nie tylko zabudowa, ale i same kanały. Noszą one nazwę khlong (lub klong). Zapewniały one dawniej nie tylko transport, ale dzięki połączeniu z rzeką również higienę miasta. Wszystko sprawiało, że nieczystości spływały. Dodatkowo w klongach organizowano pływające targowiska, no i kanałami odbywał się transport. Stąd nazywano kiedyś Bangkok Wenecją wschodu.

Istnieje też pewna tańsza wersja przepłynięcia się przez rzekę Menam. Za Pałacem Królewskim przy rzece znajduje się niewielka przystań, skąd można popłynąć do Wat Arun. Tu są stosunkowo tanie promy. Przeprawa przez rzekę pojawia się w filmie „W 80 dni dookoła świata” (2004) Franka Coraci’ego. Tam w tle widać Wielki Pałac. Choć tak naprawdę w tej produkcji nie wiadomo, co chcieli pokazać, bo Phileas Fogg podróżuje tradycyjną chińską łodzią z Kalkuty do Jokohamy.

Wat Pho, świątynia Leżącego Buddy

Blisko Wielkiego Pałacu znajduje się świątynia Leżącego Buddy. Podobnie jak Wat Arun istniała jeszcze przed rozbudową Bangkoku i przeniesieniem tu stolicy. Także później, w XIX wieku była rozbudowywana. W początkowym okresie podniesiono stolicy jej rangę. Dziś jest jedną ze świątyń królewskich. Dziś uchodzi za jedną z sześciu najważniejszych świątyń w całej Tajlandii. Słynie z dwóch rzeczy. Po pierwsze nazwa nawiązuje do olbrzymiego, leżącego Buddy, który liczy sobie 46 metrów długości i 15 wysokości i jest pokryty w całości złotem. Stopy mają 3 metry wysokości i 4,5 długości i są zdobione masą perłową. W budynku znajduje się 108 miseczek, jeśli ktoś chce zaznać szczęścia, powinien do każdej z nich wrzucić monetę (można je tu rozmienić). Druga rzecz to masaż tajski. Mówi się, że tradycyjny masaż właśnie pochodzi ze świątyń i to właśnie ta jest jedną z tych najważniejszych. Nadal jest on tutaj, oczywiście odpłatnie, oferowany. Natomiast z tym miejscem związany jest nie tylko masaż, ale i nauka. Mniej więcej w tej świątyni działała szkoła, która przerodziła się później w pierwszy tajski uniwersytet.

Bangkok: Wat Saket, Złota Góra

Jedna z bardziej charakterystycznych świątyń w Bangkoku, także z powodu wzgórza, na którym się znajduje. Podobnie jak wcześniej opisane, tak i ta istniała jeszcze zanim Bangkok, ale na nowo dopiero została rozbudowana w czasach królewskich. Tutaj za sprawą Ramy I. Jego wnuk Rama III kazał tu wznieść monumentalne czedi (stupę), ale zabrakło dobrych fundamentów. W efekcie całość osunęła się i po wielu latach uformowało się z niej wzgórze. Rama IV wykorzystał je, by zbudować niewielką stupę na wzniesieniu. Potem przywieziono tu też relikwie Buddy ze Sri Lanki. Jednakże całość wciąż się osuwała, dopiero w latach 40. XX wieku wzniesiono obecną świątynię, wzmacniając konstrukcję betonem.

Dziś używa się też nazwy Złota Góra, gdyż czedi na szczycie w całości pokryta jest złotem. Na szczyt prowadzi trasa z 318 schodami do pokonania. Pełna nazwa to Wat Saket Ratchawora Mahawihan, co znaczy tyle, co „świątynia mycia włosów”. Ze świątynią związane są sępy. Ich figury można zobaczyć w dolnej części. Nawiązuje to do historii. W dawnych czasach, gdy Wat Saket znajdowało się poza granicami Bangkoku, było to miejsce gdzie przeprowadzano kremację zwłok. Wówczas był zakaz, także religijny, palenia ich w obrębie miasta. Gdy jednak Bangkok nawiedziła epidemia cholery w latach 20. XIX wieku, krematorium nie nadarzało z paleniem zwłok, więc zaczęły urzędować tu sępy.

Bangkok: Wat Traimit, Złoty Budda

Świątynia Wat Traimit znajdująca się tuż przy Chinatown właściwie jest nieistotna jako świątynia. Najważniejszy jest Złoty Budda, który powstał w czasach Sukhothai, gdzieś w XIII – XIV wieku. Figura ta została przeniesiona do Ajutthaji, jednak jeszcze przed jej upadkiem postanowiono ją okleić gipsem, by nie wyglądała na złotą. To ją uratowało, ale ponieważ wiedza ta nie była powszechna, nawet gdy figurę przeniesiono do Bangkoku, nikt nie wiedział, co to jest. Dlatego wylądowała w mało znaczącej świątyni Wat Traimit. Dopiero w latach 50. XX wieku, przypadkiem przenosząc ją (a nie była ona specjalnie tu eksponowana), odłamał się gips. Dokonano wielkiego odkrycia. Złota figura bowiem ma 3 metry wysokości i waży 5,5 tony. Obecnie Wat Traimit też zostało przebudowane (mniej więcej w 2010) i faktycznie robi też wrażenie jako budynek.

Bangkok: Khao San, Mekka backpackerów

Wielbicieli nocnych targowisk z pewnością przyciągnie ulica Khao San. Wzdłuż niej rozciąga się całkiem spore targowisko, które zazwyczaj zaczyna żyć po 6 wieczorem. Ulica jest jednak bardziej popularna wśród turystów, niż Tajów. Poza straganami z jedzeniem, czy restauracyjkami, znajduje się tu też sporo agencji turystycznych. Jest to o tyle ważne, że jeśli ktoś chce jechać do Kambodży, Wietnamu, Malezji czy Laosu, może tu załatwić bilet (stąd też odjeżdżają autobusy), czy wizę. W tej okolicy jest też tradycyjnie sporo tańszych hoteli i hosteli (różnej renomy). Oczywiście są też ubrania, pamiątki i cała masa innych rzeczy. Więc jeśli ktoś szuka wycieczki za Bangkok, to najlepiej się udać właśnie tutaj. Do tego dochodzą jeszcze masaże tajskie, jest ich tutaj sporo (przede wszystkim te tradycyjne, nie erotyczne, oferowane w różnym zakresie – choćby masaż stóp). Prócz głównej ulicy, warto też pozaglądać do bocznych, to cała żywa dzielnica. Warto też wspomnieć o street foodzie, którego także jest tu sporo (ale można go szukać też w innych częściach miasta, niektóre nie są specjalnie oznaczone, choćby trafiliśmy na jedną „garkuchnię” niedaleko pomniku Zwycięstwa). Tu też można szukać drinków w plastykowych wiadrach z lodem (tak zwany ice bucket).

Nazwa Khao San znaczy tyle, co „mielony ryż”. Kiedyś był to największe targowisko na którym sprzedawano ryż. Dziś to centrum backpackerów i miejscówka numer jeden dla budżetowych turystów w Tajlandii (ale nie tylko dla nich, są też „droższe” oferty). Tu można szukać tanich noclegów. Mówi się, że czasem bywa tu nawet 50 tysięcy turystów dziennie. Władze próbowały trochę wpłynąć na tę dzielnicę, sprawić by się ucywilizowała i przyciągnęła bardziej zamożnych odwiedzających. Zapewne jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa. Ale pewne rzeczy są utrwalone, odpowiada za to także kino. W filmie „Niebiańska plaża” (2000) Danny’ego Boyle’a tutaj ląduje Richard, szuka hotelu i rozpoczyna swoją przygodę.

Chinatown w Bangkoku

Kolejny słynny nocny market znajduje się w chińskiej dzielnicy Bangkoku. Jednak utożsamianie dzielnicy z nim to spore uproszczenie. Chinatown w stolicy Tajlandii to jedno z największych Chinatown na świecie. Jego historia sięga przebudowy Bangkoku, gdy stawał się stolicą. Tutaj osiedlili się chińscy kupcy i mieszkańcy. Początkowo była to raczej okolica bagienna, którą mało kto był zainteresowany. Tyle że z czasem, zwłaszcza gdy zliberalizowano handel, zaczęło tu napływać jeszcze więcej chińskich emigrantów. Sama dzielnica zaś szybko stała się istotnym centrum biznesowym. Dziś bywa nazywana czasem Yaowarat, od głównej ulicy, która przez nią przechodzi. Zmieniło się jej oblicze, więcej tu jedzenia chińskiego (dostępnego także na zasadzie street foodu), ale też produktów. Można kupić chińską herbatę i wiele innych. Dodatkowo dziś, zwłaszcza wieczorami to miejsce jest naprawdę tłoczne. Za to zdecydowanie jest to część miasta mocno się wyróżniająca, klimatem i dekoracjami. Jest przepiękna zwłaszcza po zmroku.

Blisko Chinatown znajduje się także niepozorny most Phitthaya Sathian. Widać go w pościgu w filmie „Jutro nie umiera nigdy” (1997) Rogera Spottiswoode’a, tyle że tam Bangkok udaje wietnamski Sajgon. Most w Bangkoku prowadzi do Chinatown, gdzie także kręcono kilka ujęć do tego Bonda.

Świątynia Kuan Yim

W Chinatown wzniesiono także świątynie. Jedna z nich wyróżnia się ze względu na architekturę. To Kuan Yim, zbudowana mocno w stylu chińskim. Poświęcona jest bogini płodności i miłosierdzia Kuan Yim zwanej też Guanyin. Znajduje się tutaj rzeźba ją przedstawiająca, pochodząca z XII wieku i to sprawia, że świątynia ma istotne znaczenie religijne. Jest bardzo popularna zarówno wśród turystów, jak i społeczności chińskiej. Przy świątyni działa też fundacja i szpital.

Bangkok: Patpong Night Market

Kolejny nocny market w Bangkoku to Patpong. Jest to dzielnica, która również przyciąga wielu turystów, ale sławę (bądź niesławę) zawdzięcza głównie usługom seksualnym. Pełni rolę nieformalnej dzielnicy czerwonych latarni. Nieformalnej, bo po pierwsze sporo z nich mieści się w innych częściach Bangkoku, po drugie mnóstwo tu ludzi, którzy przychodzą tylko pooglądać, a to sprawia, że można im sprzedać dużo innych rzeczy. Więc na nocnym markecie można znów kupić praktycznie wszystko: od ubrań, jedzenia, pamiątek, aż po podrabiane torebki. Gdzieś w tym wszystkim także pojawiają się gadżety erotyczne (ale raczej w sklepach, a nie na straganach na ulicy). Do tego sporo barów, restauracji, salonów masażu, kluby go-go, mniej lub bardziej zawoalowanych agencji towarzyskich, także dla mniejszości seksualnych. Oczywiście to jedno z tych miejsc w Bangkoku, gdzie prawie co chwilę ktoś proponuje nam niesławny „ping pong show”.

Natomiast nie licząc neonów czy reklam, wygląda to o wiele spokojniej i bardziej stonowane niż De Wallen w Amsterdamie, czy niektóre zaułki w Sankt Petersburgu (w kontekście pań prezentujących swoje wdzięki). Ta łatka „dzielnicy czerwonych latarni” została przypięta temu miejscu w latach 70. i 80. XX wieku, kiedy stacjonowało tu sporo żołnierzy amerykańskich walczących w Wietnamie. Było zapotrzebowanie na usługi seksualne i się przyjęło. Dziś władze starają się nawet otwierać to miejsce na sztukę, starając zmienić jego oblicze.

Patpong został też uwieczniony w wielu produkcjach filmowych, zarówno odtwarzających go, jak i kręconych tutaj. Można wymienić kilka: „Łowca jeleni” (1978) Michaela Cimimo, czy „Baraka” (1992) Rona Fricke. Do tego dodajmy jeszcze musical „Miss Saigon”. Oczywiście wszędzie ma tę łatkę erotycznej i rozrywkowej dzielnicy. Natomiast prawdziwa dzielnica czerwonych latarni w Bangkoku to obecnie Soi Cowboy (uwieczniona w filmie „Kac Vegas w Bangkoku”) i obok Pattayi i Patong na wyspie Phuket uchodzi za jedno z trzech głównych centrów seksturystyki w całej Tajlandii. Właśnie przez to Bangkok bywa nazywany azjatyckim miastem grzechu. Warto pamiętać, że formalnie prostytucja jest w Tajlandii nielegalna, ale niespecjalnie się tym tutaj przejmują.

Bangkok: Park Lumpini

Do Patpong przylega park Lumpini (czasem też Lumphini Park). Zielony fragment miasta, w którym można odpocząć. Jest tu sporo trawników, trochę drzew, i sztuczne zbiorniki wodne. Można wypożyczyć sprzęt pływający. Nas jednak najbardziej przyciągnęły tu warany paskowane. Te możemy spotkać w różnych miejscach Bangkoku, ale tu pływają sobie w wodzie, wylegują się na trawie. Dość łatwo można zrobić im zdjęcie i obserwować. Niektórzy je tu karmią. To także dobre miejsce do obserwacji ptaków. Aż do 1925 roku była to prywatna posiadłość królewska. Dopiero Rama VI przekazał ją do użytkowania mieszkańcom miasta. Dziś na jego cześć znajduje się tutaj jego pomnik. Nazwa nawiązuje do nepalskiego miasta Lumbini, gdzie urodził się Budda.

Wat Hua Lamphong

Blisko Patpong znajduje się też jeden z mniejszych, acz wciąż wyróżniających się kompleksów religijnych. To kolejna buddyjska świątynia królewska, tak zwanej trzeciej klasy. Plusem jest z pewnością to, że nie przyciąga ona tłumów turystów, więcej tu buddystów. Oprócz buddyjskich, znajdują się tu też elementy ślady innych religii i kultu królewskiego. Od rzeźby Ramy V po rzeźbę hinduskiego bóstwa Ganeszy. Świątynia słynie także z tego, że mieszka tu sporo mnichów.

Wat Suthat Thepwararam

Bardzo ładna jest z kolei Wat Suthat Thepwararam. Świątynię tę zaczął budować Rama I w 1807 roku. Jest to jedna z 10 świątyń królewskich pierwszej klasy w Bangkoku (i jedną z 23 w Tajlandii). Są tu sporej wielkości złota figurka Buddy Phra Si Sakyamuni przywieziona z Sukhotai. Pawilon, w którym się znajduje, jest nie tylko pięknie zdobiony na zewnątrz, ale w środku można zobaczyć przepiękne freski. W okolicy zaś znajduje się 28 pagód w stylu chińskim i mniejsze posągi Buddy. Charakterystyczny jest też pawilon wyświęceń.

Przed wejściem znajduje się Wielki Łuk lub Wielka Huśtawka (Giant Swing), który skonstruowano w 1784 roku, oczywiście od tego czasu był on odnawiany kilkukrotnie. Dziś dość mocno wyróżnia się w krajobrazie Bangkoku. Kiedyś był używany przez braminów podczas ceremonii, której zabroniono w 1935 roku z powodów bezpieczeństwa. Dziś raczej jest symbolem miasta. Niektórzy łączą go z bramami tori (jakie widzieliśmy choćby w Hakone), ale to tylko podobieństwo. Łuk pojawia się w grach z serii Mario Kart. Cały kompleks zgłoszono na listę UNESCO. Wat Suthat Thepwararam Ratchaworahawihan jest widoczny podczas pościgu po Bangkoku w „Człowieku ze złotym pistoletem”. Ale to naprawdę mignięcie, prawdę mówiąc bez pauzowania, bardzo łatwo jest przeoczyć widoczny w filmie łuk.

Wat Paknam Phasi Charoen

Świątynia Wat Paknam Bhasicharoen została założona w 1610 roku i uchodzi za miejsce pochodzenia odłamu buddyzmu zwanego Dhammakaya, czyli ten najbardziej tajski. Większość świątyni jest dość nowoczesna i działa tu sporo ośrodków. Zasługę w tym ma opat Luang Pu Sodh, który rozwinął z kilkoma mnichami tę świątynię w XX wieku i przeobraził w dobrze prosperujące centrum. Z daleka widać ogromny posąg Buddy (69 metrów wysokości). W stupie zaś znajduje się muzeum, w którym są wystawione przeróżne rzeczy, wliczając w to powozy. Z góry stupy można oglądać okolicę. Tam też znajduje się przedziwna dekoracja wykonana ze szła na suficie oraz szklana 8 metrowa stupa. Jest to dość wyjątkowa świątynia.

Po drugiej stronie rzeki znajduje się inny kompleks Waramartaya Punthasatharam, który niestety już bardziej wygląda jak wesołe miasteczko. Stosunkowo blisko znajdują się jeszcze dwie inne świątynie: Wat Nang Chi Chotikaram i Wat Nak Prok. Pościg po kanałach Bangkoku w filmie „Człowiek ze złotym pistoletem” miejsce odbywa się między innymi po kanale Khlong Dan, który przylega do tych świątyń. Te miejsca sporo się zmieniły. Przy świątyni Wat Nang Chi Chotikaram Bond ucieka do kanału. Obecnie nadbrzeże bardzo zarośnięte, więc już nie tak filmowe.

Bangkok: Dom Jima Thompsona

Jednym z bardziej popularnych muzeów w Bangkoku jest Jim Thompson House. To przykład domu, albo raczej sześciu domów w stylu tajskim. Co robią w centrum Bangkoku? Zostały tu sprowadzone przez Jima Thompsona. Jego właściciel zgromadził też sporą kolekcję sztuki wschodnioazjatyckiej. Budynek powstał w 1959 roku. Muzeum jest bardzo oblegane wśród zachodnich turystów, w efekcie ciężko tutaj wejść bez wcześniejszej rezerwacji, którą można dokonać tutaj.

Sri Maha Mariamman

Choć Tajlandia to przede wszystkim kraj buddyjski, to jednak wyróżniają się tu także inne świątynie. Jedną z nich jest hinduistyczna, wzniesiona w 1873 roku Sri Maha Mariamman znajdująca się przy ulicy Silom, łączącej rzekę Menam z parkiem Lumpini. Świątynię zwiedza się za darmo. Jak to hinduska jest bardzo kolorowa i mocno wyróżnia się na tle buddyjskich. Świątynia i jej okolice bywa czasem nazywana mianem Małych Indii (Little India).

Filmowe hotele Bangkoku

Jeśli chodzi o hotele, to warto pamiętać, że niektóre z nich mają filmową historię. Jak choćby Mandarin Oriental lub po prostu Hotel Oriental. W jego wnętrzach kręcono w „Człowieku ze złotym pistoletem” hotel, w którym James Bond i Mary Goodnight jedli obiad. Wciąż jest to działający hotel i to z tych droższych, można tam podejść, pooglądać zaparkowane i wystawione samochody, w tym klasyki brytyjskich marek, co pasuje do agenta Jej Królewskiej Mości. Blisko hotelu znajduje się katedra katolicka z XIX wieku, a także przystanek dla transportu wodnego Oriental. Stamtąd mamy dobry widok na rzekę Menam i znajdujący się po drugiej stronie kompleks ICONSIAM Park. To nowoczesne centrum (galeria handlowa i kino), które słynie z tego, że w Sylwestra organizuje pokazy sztucznych ogni (te w mieście są ograniczone). Z przystanku Oriental też je dobrze widać, o ile się dopchamy, a jest na co popatrzeć.

Drugi filmowy hotel to Lebua at State Tower. Też z tych droższych i bardziej luksusowych (5 gwiazdkowy). Słynie przede wszystkim z podniebnego tarasu-baru Sky Bar Lebua, z którego można obserwować Bangkok z góry. Tyle że na ten bar nie wejdzie się ot tak z ulicy, wymagany jest odpowiedni strój, brak plecaków (więc się nie kwalifikowaliśmy). Hotel zaś pojawia się w filmie „Kac Vegas w Bangkoku” (2011) Todda Phillipsa. Natomiast samych podniebnych tarasów, tak zwany rooftop, jest tu zdecydowanie więcej. Można jeszcze wspomnieć o hotelu Malaysia, który pojawił się w filmie „Good Morning, Vietnam” (1987) Barry’ego Levinsona, gdzie zbudowano studio radiowe. Oczywiście udawał Sajgon.

Poruszanie się po Bangkoku

Bangkok ma dwa lotniska, o czym wspominaliśmy. Główne międzynarodowe Suvarnabhumi jest połączone z centrum szybką koleją tak zwaną Airport Link. Centrum Bangkoku to oczywiście umowne określenie, bowiem to miasto jak wspominaliśmy nie ma ścisłego centrum. Drugie lotnisko znajduje się na północy miasta, Don Mueang raczej jest hubem dla Air Asia i innych linii, które pozwalają taniej poruszać się po Azji. Najłatwiej dojechać tu zwykłym pociągiem, acz trzeba wziąć poprawkę na jego punktualność. Po samej stolicy Tajlandii najwygodniej poruszać się za pomocą metra MTR lub tak zwanym Skytrain BTS, czyli koleją nadziemną, która stanowi jedną z dodatkowych atrakcji. Minus obu jest taki, że są one dopiero rozwijane, ale tam gdzie już są, funkcjonują znakomicie. Pomocne mogą być też tuk-tuki, czy taksówki (w tym wypadku Grab). Do tego jest tu spora ilość kanałów i można skorzystać czasem z tramwajów wodnych. Ruch natomiast w mieście tej wielkości jest naprawdę olbrzymi.

Zwiedzanie Bangkoku

To co opisaliśmy dałoby się zobaczyć mniej więcej w 2-3 dni. Prawdę mówiąc spędziliśmy w Bangkoku trochę więcej czasu, eksplorując przy okazji okolicę. Bez większych problemów bylibyśmy w stanie zapewnić sobie atrakcje na dwa kolejne pełne dni. Bangkok to bardzo specyficzne miasto, odmienne od chińskich molochów jak Szanghaj, czy Pekin, nie mówiąc już o japońskim Tokio. Chyba najbardziej przypomina ubogą wersję Seulu, gdzie z jednej strony jest sporo historycznej, niskiej zabudowy, z drugiej miasto wystrzeliwuje w górę. Tyle że tu do tej układanki dochodzą jeszcze dzielnice, które też mają niską zabudowę, ale nie wyglądają na historyczne (i nie są też slumsami). Stolica Tajlandii jest bardzo klimatycznym miejscem, miastem, które jedni pokochają, ale innych może przytłaczać.

Warto wziąć pod uwagę także fakt, że Bangkok to bardzo dobra baza wypadowa do zwiedzania innych części Tajlandii. Czy to dalszych jak Chang Mai lub wybrzeże, czy bliższych w ramach jednodniowych wycieczek. Tu z pomocą przychodzą agencje turystyczne, które ofertują możliwość odwiedzenia takich miejsc jak: Ajutthaja, Meaklong Train Market , Kanchanaburi, Park Narodowy Erawan czy targowisko Damnoen Saduak.

Jeśli spodobał Ci się wpis, śledź nas na Facebooku.

Szlak tajski
BangkokRelacja
Szlak filmowy
BangkokAngkor
Share Button

Komentarze

Rekomendowane artykuły